Blask Gasnący W Ciemności

760 69 2
                                    

      Wiedziała, że coś jest nie tak, już wcześniej mogła się tego spodziewać, jednak ważniejsze było odkrycie wyjścia z tej sytuacji. Jak zapobiec zmianą, które nastały, czy można je powstrzymać? Jej myśli galopowały po nieznanych torach, szukając szczegółów, które najprawdopodobniej jej umknęły.

- Znowu myślisz o szukaniu rozwiązania? - męski głos, przebił się przez ciszę ciążącą w pokoju Gryfonki.

- Obiecałam, że pomogę, jednak jak na razie nawet nie wiem gdzie szukać - wstała powoli z łóżka, podchodząc do swojego biurka, na którym, w tamtej chwili piętrzyły się księgi dotyczące najgorszych z klątw. Czuła na sobie wzrok Ślizgona, mimo to nie spojrzała w jego kierunku. Wzrok chłopaka, błądził po jej ciele, dokładnie lustrując jej postać. Zaczęła powoli otwierać księgi, które w przeciągu ostatnich dni zdążyła przeczytać po kilkanaście razy. Wiedziała, że czegoś w tym wszystkim brakuje. Brakowało istotnego szczegółu, lecz nie potrafiła stwierdzić skąd wzięły się owe przeczucia.

- Powinienem już iść - Draco podniósł się z posłania, jednak nie skierował się w stronę drzwi, a jedynie podszedł do zamyślonej dziewczyny. Stanął za nią, na tyle blisko by mogła poczuć jego ciepły oddech na swojej rozgrzanej skórze. Nie chciała żeby odchodził, jednak nie mogła powiedzieć tego na głos, jej myśli były bezpieczną otchłanią, w której jako jedynej mogła przedstawiać sobie obraz ich obojga, bez żadnych problemów czy ograniczeń. Draco mimo wszystko był obiektem nie osiągalnym. Czasami zastanawiała się, czy sobie tego wszystkiego nie wymyśliła... Najgorsze jednak było to, że spodziewała się odrzucenia, była pewna, że chłopak nie odczuwał tego samego co ona. Zostawał u niej na noc, to prawda, jednak nie robili nic poza całowaniem się, za bardzo bała się by ruszyć na przód. Nie chciała poczuć odrzucenia, jak już dojdzie do tego kolejnego kroku w ich relacji. Czego miała się spodziewać, iż ktoś taki jak on, po latach nienawiści pokocha ją? I dlaczego pragnęła tego uczucia tak bardzo, choć wiedziała, że równa się z ryzykiem porzucenia i bólu? Czemu ludzie chcą rzeczy, które są tak nie osiągalne?

Dłoń chłopaka opadła na jej ramię, powoli odwrócił ją przodem do siebie. Ich oczy spotkały się w połowie drogi. Wzrok chłodnych oczu Ślizgona, przebijał się przez ciepło czekoladowych tęczówek Hermiony.

- Nic nie powiesz? - spytał niby od nie chcenia, jednak w jego głosie dało się wyczuć nutę wyczekiwania. Czego się spodziewał? Na pewno nie jedynie kiwnięcia głową, w geście pożegnania. Chciał czegoś więcej. Tak bardzo chciał więcej jej.

***

Ginny chodziła roztrzęsiona po całym pokoju. Na szczęście w dormitorium nie było obecnie jej współlokatorek, mogła w spokoju rozpaczać nad własną głupotą. Mała Gryfonka rozmyślała nad jakimkolwiek prezentem urodzinowym. Jej ukochana przyjaciółka kończyła dziewiętnaście lat już w przyszłym tygodniu, a młoda panna Weasley zupełnie zapominając o tak ważnym powodzie do świętowania, nie kupiła jej prezentu. Co z niej za przyjaciółka? Co najgorsze miała na to jedynie tydzień! Miała zwyczaj długo przed takimi wydarzeniami planować jakieś niesamowite niespodzianki, jednak tym razem było inaczej. Nie zorientowała się nawet w jak szybkim tempie kartki kalendarza przewracały się. Westchnęła siadając na swoim łóżku. Powinna urządzić jej jakieś przyjęcie urodzinowe, jednak nawet jeśli jej się uda, nie będzie miała co jej na nim podarować. Zaczęła obracać w palcach wisiorek na swojej szyji, zastanawiając się nad pewnym pomysłem i po chwili była już pewna, czego Hermionie będzie brakować na jej urodziny! Ginny zbiegł na dół, w tak szybkim tempie, że ludzie w wierzy Gryffindor'u patrzyli na nią jak na uciekiniera z oddziału specjalnego w św. Mungu. Wyszła na korytarz kierując się w dobrze znanym sobie kierunku, musiała się pośpieszyć, gdyż już niedługo miała odbyć się kolacja. Za oknem już dawno niebo pociemniało, a jej myśli galopowały w kierunku przyjęcia, które zaczęła planować sobie w głowie. Uśmiechając się sama do siebie jak szaleniec szła wesołym krokiem po ciemnych korytarzach. Błyskotka na jej szyji podskakiwała, z każdym krokiem dziewczyny. Jej radość nie trwała jednak wiecznie, gdyż nie zauważyła postaci wyłaniającej się tuż zza zakrętu. Uderzyła w umięśnioną klatkę piersiową chłopaka, odbijając się od niej i ładując na zimnej podłodze. Przeklnęła w myślach widząc na kogo trafiła. Jeszcze trochę a wypadanie na Ślizgonów stanie się jej hobby. Malfoy stał nad nią, nie zdradzając swojej niepówności, przed Gryfonką i podał jej z lekkim opóźnieniem dłoń, wzdychając przy tym cicho.

- Wy Gryfoni jesteście tacy niezdarni - Ginny przez chwilę patrzyła na jego wyciągniętą w jej kierunku, rękę, nie wiedząc jak postąpić, lecz z wahaniem przyjęła ją, starając się okiełznać uczucie deja vi.

- A od kiedy to wy Ślizgoni, jesteście tacy skorzy do pomocy, Gryfonom? - chłopak zmierzył ją zimnym spojrzeniem. Ginny nie była wstanie odczytać wyrazu jego twarzy.

- Idziesz do Hermiony? - spytał, lecz gdy zobaczył jej zdziwienie, szybko dodał - uwierz mi, że Granger ma dzisiaj zły humor - uśmiechnął się przy tym kpiarsko, tak jakby to on był powodem jej złego samopoczucia.

- Więc przy okazji pójdę do niej poprawić jej nastrój po spotkaniu z tobą - po twarzy Ślizgona przeszedł cień.

- Przy okazji?

- Muszę coś załatwić z Zabini'm - odpowiedziała, jednak już po chwili zdała sobie sprawę, że przecież nie musi z nim w ogóle rozmawiać, a tym bardziej się tłumaczyć -  Z resztą to i tak nie twoja sprawa, - machnęła od niechcenia ręką -  więc pozwól, że po prostu już pójdę - dodała szybko, żeby nie musieć się mu dłużej spowiadać.

- Blaise'go nie ma w pokoju.

- Więc co robiłeś w ich dormitorium, skoro go tam nie ma? - spytała, zdziwiona. Chłopak milczał przez chwilę, patrząc na nią ze znurzeniem.

- Poprawiałem humor - wyminął ją idąc dalej przed siebie. Nie zaszczycił ją  żadnym spojrzeniem. Zdziwiona Gryfonka, nadal otumaniona dziwnym spotkaniem z Draco, trochę mniej żywym krokiem udała się do swojej przyjaciółki, by sprawdzić czy aby na pewno z nią wszystko w porządku.

Zastała swoją przyjaciółkę siedzącą na łóżku. Starsza Gryfonka uśmiechała się do niej na przywitanie, jednak Ginny popchnięta jakimś dziwnym uczuciem,  nie odwzajemniła gestu przyjaciółki.

- Gin, stało się coś?

- Powiedz Miona, czy ciebie coś łączy z Malfoy'em?

Jesteś Moim Słońcem, Weasley| BlinnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz