Burza karmelowych loków, opadała niespokojnie na ramiona Gryfonki, za każdym razem, gdy wtrakcie ostrego gestykulowania, poruszała zamaszyście głową. Słowa dziewczyny przecinały jak brzytwa powietrze, trafiając głęboko w podświadomość Dracona. Złość, którą czuła, sprawiała, że nie panowała nad potokiem słów, który lał się z niej, jak nie przerwana rzeka.
- Jak to możliwe, że nie wstydzisz się bycia takim egoistą?- jej głos nie tracił na sile, gdy z pozoru spokojnie, chciała uświadomić Draco, jakim wielkim idiotą jest.- Skoro jestem ci tak bardzo obojętna, to skąd ta rozmowa? Po co się wtrącasz? Z tego co pamiętam, wspominałeś, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego! Więc wytłumacz mi łaskawie, skąd te nagłe wyrzuty? Po co dajesz mi do świadomości, że jesteś zazdrosny, skoro i tak mnie nie chcesz?- Draco stał niewzruszony, wpatrując się w Hermione, tak jakby spodziewał się tych słów, jakby wiedział, co nadejdzie, a mimo to postanowił wywołać lawine.- Śmiało! Nie wstydź się!- cisza jaka nastąpiła, sprawiła, iż napięta atmsfera, pogłębiła się.- Mogłam się tego spodziewać, jesteś pieprzonym tchórzem, Malfoy!- Postanowiła odwrócić, się do niego plecami, by nie widział, ile bólu sprawiło jej jego milczenie, nie zaprzeczył, nie przerwał jej, jedynie uświadomił, że napradę była dla niego obojętna. Chciał,ją zatrzymać, lecz jej słowa wywarły na nim takie wrażenie, że nie był w stanie, powstrzymać Hermiony, przed przekroczeniem progu, jej sypialni. Przetrał dłonią zmęczoną twarz, po czym zacisnął ją w pięść. Co powinnien zrobić? Hermiona miała rację, był tchórzem, bo nie mógł walczyć o swoje. Ba! Nie potrafił nawet, okerślić czego chce!
- Coś czuje, że nie będzie łatwo.- obok dziedzica rodu Malfoyów, stanął jego druch i kompan, który mimo wszystkich lat spędzonych razem, stracił w jego oczach dawny respekt.
- Z tego co pamiętam, prosiłem cię byś się nie mieszał.- chłodny głos, draco, sprawił, iż temperatura w pokoju, skutecznie się obniżyła. Obaj umilkli, spoglądając na drzwi od pokoju Gryfonki, tak jakby to miało, wnieść coś do ich życia. Blaise położył dłoń na ramieniu swego przyjaciela, starając się go w ten sposób pocieszyć. Dracon spiął się znacznie, spoglądając, na swego towarzysza, w najbardziej protekcjonalny sposób, jak tylko umiał, a trzeba było przyznać, że Draco był w tym mistrzem. Strzepnął z siebie dłoń, swego kompana, chcąc odejść, lecz po zrobieniu kilku kroków, w stronę wyjścia, zatrzymał go głos Zabiniego.
- Łatwiej jest uciec i chować uraze, prawda?- w jego głosie, słychać było gorycz, która powstrzymała Draco przed kolejnymi krokami. Mimo wszystko nie odwrócił się do niego, nie chcąc widzieć wyrazu jego twarzy, i tego jak bardzo jest zawidziony.- Jak długo masz jeszcze zamiar uciekać? Chować się? Przestań robić z siebie ofiarę, zacznij walczyć, Draco.- Blondym wyprostował się dumnie, odchylająć lekko głowę, w bok, by kątem oka dostrzec swego rozmówcę.
- Po co?- spytał zimno, wznawiając swój chód.- W końcu łatwiej jest uciec.
***
Lekcje nastęnego dnia, dłużyły się każdemu. Nawet nauczyciele czekali z niecierpliwością na koniec wykładów, chcąc zakpoać się w wirze własnych zajęć pozalekcyjnych. Czas okazał się być jednak wrędną suką, nie chcąc upłynąc w poprawnym tępie. Nawet Hermiona, nie była w stanie usiedzieć normalnie na lekcjach, natłok ostatnich zdarzeń, pozastawiał widmo na jej jasnym obliczu. Nie miała ochoty na nic, jej jedyną myślą kłębiącą się w głowie, było ostatnie spotkanie z Harrym i Ronem, którzy również niecierpliwi czekali, aż obie razem z Ginny skączą lekcję. Hermiona już dawno przestała zawracać sobie głowę Malfoyem, nie miała ochoty na wieczne kłótnie oraz nieustnną pogoń. Może nie warto? Naprawdę starała się zapomnieć, o tym wszytskim, czego nie była w stanie od tak odpuścić. Wbrew pozorą DRaco potrafił być... Cóż, ludzki, choć nikt by się tego nie spodziewał.
- Hermiono?- dziewcyzna, orbróciła się w stronę swojej rudowałosej towarzyszki. Dziewczyna w odpowiedzi, kiwnęła głową na koniec sali, wskazujać na coś podbródkiem. Gdy tylko odwróciła, głowę by zerknąć, od razu tego pożałowała. Na końcu sali siedział Draco wgapiając w nią, swój zimny wzrok. Zdziwił ją fakt, iż nie siedział z Blaisem a Pansy, jednak postanowiła się nad tym nie zastanawiać. Odwróciła głowę, starając się uspokoić rozkołotanę serce.- Coś się pomiędzy wami stało? Pokłóciliście się?
- Opowiem, ci potem.- szepnęła cicho w strone rudowłosej. Akurat w następnej minucie zadzownił dzwnek, przynosząc razem ze swoim brzdzękiem, ulgę.
***
- Moi drodzy!- głos dyrektorki, rozniósł się ecem po sali, sprawiając, że gwar rozmów przy cichł, do pomrukiwań i cichych szeptów.
- Pewnie ogłoszą winiki.- powiedziała konspiracyjnie Ginny.
- Winiki, czego?- zaczął Ron, lecz jego siostra szybko uciszyła go ruchem ręki.
- Jak pewnnie się domyśłacie, mam przyjemość ogłosić wyniki. Nasza Tiara Przydziału dokonała wyboru. Nie mam zamiaru owijąc w bawełne, jednak muszę wspomnieć wam, iż osoby, które przezły dalej i wezmą udział w zawdodach ogólno magicznych, muszą liczyć się z tym, iż może to wpłynąc na ich przyszłość w świecie magii, sam udział w zawodach świadczy o wysokim poziomie, jaki wybrani przez tiarę uczniowie reprezentują. Możecie być z siebie dumni moi drodzy!- po sali rozniosła się kolejna porcja podekscytowanych szeptów.- Cóż, widzę, że nie możecie się doczekać, więc nie przedłużając.- dyrektorka, rozłożyła zwój, leżący na mównicy, choć doskonale znała jego zawartość.- Pansy Parkinson, Luna Lovegood, Hermiona Granger oraz Draco Malfoy.- przy ostatnim nazwisku, dyrektorka zawachała się, mimo to nie miała zamiaru zmienić decyzji tiary. Uśmichnęła się do uczniów, wzywając ich na mównice.- Moi drodzy, oto nasz zespół zwyciężców w tegorocznych zawodach w ośrodku Seamair Sona, który odbędzie się za cztery tygodnie, po balu jesiennym!
CZYTASZ
Jesteś Moim Słońcem, Weasley| Blinny
FanficHistoria dwójki uczniów z Hogwart'u, którzy z początku żyli nie interesując się sobą nawzajem. Ich losy nie połączyły się z dnia na dzień. Nie spojrzeli sobie w oczy i nie zakochali się od pierwszego wejrzenia. To co postanowiło połączyć dwójkę tych...