Tak jak obiecałam, oto kolejny rozdział!
Złość gotowała się w jej drobnym ciele. Niemal czuła przepływający ogień pod jej skórą. Dziś miał się odbyć jej pierwszy trening z całą drużyną. Miała przejąć stanowisko kapitana, jako że Harry nie wrócił po wojnie do Hogwart'u... Musiała odwołać spotkanie drużyny. Odwołać spotkanie! I to ze względu na szlaban. Merlinie, jaka ona była wściekła! Na siebie, na tego przemądrzałego Ślizgona i na wszystkich dokoła. Jeszcze bardziej rozzłościło ją to, że nie mogła znaleźć swojej różdżki. Jej magiczny atrybut, w równie magiczny sposób zniknął, co napędzało jej i tak wielką wściekłość. Wyszła ze swojego dormitorium, trzaskając przy tym drzwiami. Nie obeszło ją to, że zostawiła za sobą w pokoju cztery zdziwione koleżanki. Tak cztery, nie trzy. Hogwart po wojnie uzyskał nowych uczniów, lecz do tego doszli także, ci, którzy nie ukończyli ostatniego roku. Tak więc dormitoria zostały magicznie powiększone, by mogło mieszkać w nich większa liczba uczniów. Znaczna część jednak wolała pożegnać się ze szkołą i zacząć powoli wchodzić w dorosłe życie. Tak jak Harry czy Ron. Panna Granger okazała się jednak zbyt przywiązana do nauki, by móc pożegnać się, ze szkołą nie skończywszy ostatniego roku. To właśnie do swojej przyjaciółki Ginny się kierowała. Jej pośpieszne kroki, rozpraszały ciszę dookoła niej. Starała się opanować rozszalały oddech, lecz nie była w stanie, miała głęboką nadzieję, że zastanie starszą Gryfonkę w dormitorium prefektów naczelnych. Nie przemyślała jednak ważnej kwestii. Gdy tylko stanęła przed posągiem trzech syren, dopadło ją jeszcze większa irytacja, gdyż zapomniała hasła. Jak miała tam wejść bez hasła?!
Stała wściekle spoglądając na syreni posąg, jak gdyby to on był winien sytuacji, w której się znalazła. Usłyszała za sobą zduszony śmiech, co spowodowało, że obróciła się natychmiast. Za nią stał Balsie, przyglądając się jej. Jak mogła nie zauważyć, że podszedł tak blisko?
- Zgubiłaś się dziecino? - kpina w jego głosie mieszała się z rozbawieniem.
- Daj spokój, Zabini. - Ginny dopiero teraz dostrzegła brunetkę, która spokojnym krokiem kierowała się ku nim. Na widok swojej przyjaciółki uśmiechnęła się promienie, co ta natychmiastowo odwzajemniła. - coś chciałeś przecież mi udowodnić. - spojrzała na Ślizgona, lecz w jej spojrzeniu kryła się nutka rozbawienia. Rudowłosa spoglądała na przyjaciółkę podejrzliwie, zwłaszcza zdziwiła się, gdy dostrzegła jak Hermiona, wymienia się uśmiechem z Blaise'em. Ten dzień nie mógł być bardziej zagmatwany. Złość z niej uleciała, ustępując miejsca zdziwieniu.- Witaj, Ginny. - Hermiona podeszła do koleżanki, po czym pocałowała ją w policzek na przywitanie -zakładam, że przyszłaś do mnie?
Hermiona wypowiedziała hasło, brzmiące „serce Hogwart'u", po czym cała trójka weszła do pokoju głównego. Był to obszerny salon, nie przypominał ani salonu Gryfonów, ani Ślizgonów. Jego barwy były w jasnym fiolecie. Ginny doszła do wniosku, że po prostu nie byłoby sprawiedliwe, gdyby pokój wspólny prefektów, był w kolorze tylko jednego z domów, jego właścicieli. Dlatego został wybrany w jakiś inny, który nie kojarzył się z żadnym z poszczególnych domów w szkole.
Hermiona usiadła na jednej z czarnych kanap, przed którą mieścił się mały kawowy stolik, z białego rzeźbionego drewna. Ginny usiadła obok niej, kierując swój wzrok na kominek przed sobą, był wykonany z tego samego tworzywa co stolik, jednak zdecydowanie bardziej przyciągał uwagę.
- Wybacz, że przyszłam do ciebie wcześniej, nie uprzedzając o mojej wizycie -panna Granger, spojrzała na młodą Gryfonkę z politowaniem.
- Daj spokój, doskonale wiesz, że dla ciebie zawsze znajdę czas. Coś się stało? Wyglądałaś wcześniej na rozwścieczoną.
- Nie wiem gdzie, podziała się moja różdżka -odparła wymijająco. Nie chciała tłumaczyć się, że tak naprawdę jest wściekła na chłopaka, który obecnie znajduje się w swoim pokoju, dokładnie tuż za ścianą. Hermiona przyglądała się przez dłuższą chwilę swojej przyjaciółce, w ciszy. Ginny zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak, jak powinno być. Czy starsza Gryfonka coś przed nią ukrywa?
- Hermiona? Wszystko w porządku?
- Tak, tylko... Widzisz, wydaje mi się, że wiem, gdzie jest twoja różdżka. - dziewczyna spojrzała na nią, nie mogąc pohamować swojego wyrazu zdziwienia na twarzy. Panna Granger postanowiła kontynuować, nim jej młodsza koleżanka, zacznie o wszystko wypytywać, nie dając jej samej dojść do słowa. - Ginny posłuchaj. Rozmawiałam wczoraj z Blaise'em, opowiedział mi, że gdy na niego wpadłaś, nie zauważyłaś jak wypadła ci różdżka. Sam zorientował się, gdy już odeszłaś, chciał mi ją oddać, bym mogła ją tobie podać, ale uznałam, że będzie lepiej, jeśli sam Ci ją zwróci.
- Dlaczego niby to miałoby być lepszym rozwiązaniem? - rudowłosa robiła co w jej mocy, by jej głos nie brzmiał złowrogo.
- Ginny -ton Hermiony brzmiał tak, jakby próbowała uświadomić coś małemu dziecku -wojna już minęła. To tylko Zabini. Minęły dwa tygodnie od rozpoczęcia szkoły, a ja zdążyłam przez ten czas, jakby nie było trochę go poznać, w końcu dziele z nim dormitorium. - uśmiechnęła się po raz kolejny -zapukaj do drzwi, poproś o swoją własność, i po prostu ją odbierz. To będzie pierwszy krok do tolerancji. - Ginny spoglądała na przyjaciółkę jak na wariatkę, ta jednak nie wyglądała jakby, wszystko, co powiedziała, było jedynie żartem. - Poczekam na ciebie w moim pokoju, muszę przygotować się na jutrzejsze lekcje, nie martw się, to nie jest wcale takie trudne, jak się wydaje. Jak odzyskasz różdżkę, to po prostu przyjdź do mnie. - po tych słowach wstała, kierując się do brązowych drzwi z wymalowanym na ich powierzchni, godłem Griffindor'u. Ginny w tym czasie siedziała jak sparaliżowana. Herm wiedziała, że jej przyjaciółka potrzebuje czasu, by sobie wszystko przetworzyć. Ruda siedziała, nie wiedząc, co dokładnie miała zrobić. Może po prostu wejdzie do pokoju Ślizgona i zabierze mu swoją własność? To byłoby bez sensu, przecież nie wiedziałaby gdzie szukać, już nie wspominając o tym, że właściciel pokoju, obecnie się w nim znajduję.
W jednej chwili wstała z kanapy. Przecież nie będzie tak siedzieć! To jej różdżka, a Zabini nie może tak po prostu siedzieć w swoim pokoju, mając nad nią przewagę. Zrobiła kilka kroków w stronę drzwi do pokoju chłopaka. Namalowany na nich wąż, wydawał się złowrogo spoglądać na dziewczynę. Ginny przezwyciężyła chęć wywarzenia drzwi, zamiast tego zapukała w nie donośnie.
- Nie teraz! - zza drewnianej powierzchni dobiegł ją głos Blaise'go.
- Zabini, nie mam czasu! Otwieraj natychmiast, żebym mogła mieć cię w końcu z głowy. - ku jej zdziwieniu drzwi otwarły się, a ona pożałowała, że nie dała mu więcej czasu. Blaise wyglądał na zadowolonego z siebie, spoglądając dumnie na Gryfonkę, która zaniemówiła, na widok Ślizgona. Chłopak bowiem stał w szarych spodniach dresowych. Tylko w spodniach dresowych!
- Może wejdziesz? - spytał, uśmiechając się jak głupi, napierają ramieniem na bok futryny, tak by zrobić dziewczynie przejście do pokoju.
- Nie ma takiej potrzeby. Chcę tylko odzyskać różdżkę, Hermiona powiedziała mi, że ją znalazłeś. - była tak zażenowana, że jej wzrok błądził wszędzie byle by tylko nie natrafić na nagi umięśniony tors Ślizgona. Usłyszała cichy śmiech z jego strony i przeklinała samą siebie, że dała mu tę satysfakcję.
- To chyba i tak musisz wejść, chyba nie będziesz stała tak w progu? - dziewczyna niechętnie uczyniła krok do przodu. Zdziwiła się, widząc, iż pokój chłopaka był utrzymany w takim porządku. Sama przecież mieszkała z gromadą chłopców i zdawała siebie sprawę, jacy potrafią być z nich bałaganiarze. Rozejrzała się dyskretnie po pomieszczeniu. Wyglądało na to, że właściciel pokoju nie przepadał za światłem, gdyż sypialnia skąpana była w mroku. Ciemne zasłony w kolorze butelkowej zieleni, zabraniały promieniom słonecznym przebić się do środka. Ciemność tańczyła dokoła jej drobnej postaci, co ani trochę jej się nie podobało.
- Czy mógłbyś, po prostu oddać mi różdżkę? -spytała, obracając się w stronę Zabini'ego. Gdy zamknęły się za nim drzwi, ledwo dała radę dostrzec wyraz jego twarzy. Dopiero po kilku sekundach jej wzrok przyzwyczaił się do ciemności. Chłopak spojrzał zdziwiony na dziewczynę. W tym momencie wydała mu się jakaś nieswoja. Ginny nie lubiła ciemności, a zwłaszcza tego, co mogło się w niej kryć. Przeklęła w duchu swoją głupotę. Dlaczego tu weszła? Była pewna, iż Blaise zrobi wszystko byle by na złość zatrzymać ją jak najdłużej w pokoju. Okazało się jednak, że po raz kolejny tego dnia się pomyliła. Chłopak podszedł do regału z książkami, wyciągając ręce w górę. Na najwyższej z półek na równo poukładanych książkach, spoczywało zawinięta w ciemny materiał, jak się okazało różdżka Ginny. Dziewczyna wyciągnęła rękę w kierunku swojej własności, jednak Zabini cofnął swoją, oddalać tym samym Gryfonkę od jej różdżki.
- Zabini, w co ty pogrywasz? Nie możesz przetrzymywać mojej różdżki!
- Spokojnie awanturnico -zaśmiał się, widząc jej rozdrażnienie -chce ci złożyć propozycje -dziewczyna umilkła, spoglądając na swojego rozmówcę podejrzliwie.
- Propozycje?
- Tak. Widzisz mój drogi przyjaciel Draco, musiał wyjechać w sprawach rodzinnych na jakiś czas z Hogwart'u. Niewyobrażalnie mi się bez niego czas dłuży. - uśmiechnął się -co ty na to, aby umilić mi trochę ten czas, bez mojego przyjaciela?
- Co proszę? - Ginny spoglądała na niego jak na uciekiniera z oddziału psychiatrycznego -dlaczego niby miałabym się zgodzić?
- Ponieważ będzie to zastępstwo za twój szlaban.
- Chcesz zastąpić mój szlaban, jeszcze gorszą karą? - skrzyżowała ręce na piersi, patrząc na niego w sposób, w jaki rodzic patrzy na niepokorne dziecko.
- Skarbie, możesz czuć się zaszczycona -zaśmiał się ponownie. Również skrzyżował swoje dłonie, co sprawiło, że jego mięśnie się napięły -chyba że wolisz spędzić szlaban w szklarni, przy nieprzewidywalnych roślinach, gdzie i tak będziemy musieli spędzić czas razem. Czemu nie wolałabyś spędzić ten czas w moim pokoju?
- Z równie nieprzewidywalnym tobą? - Balsie, uśmiechnął się półgębkiem.
- Dokładnie -nie takiej odpowiedzi się spodziewała. Westchnęła przeciągle. Nie udawało jej się dobrze obchodzić z roślinami, więc dlaczego nie miałaby się zgodzić na jego propozycje? Chyba nie mogło być, aż tak źle? Jako że on dał im obojgu szlaban, miał również wybrać, jaki on będzie, lecz nie sądziła, że będzie chciał aż tak bardzo wykorzystać swoje stanowisko prefekta. Czy to w ogóle zgodne z zasadami? Mimo wszystko nie była pewna czy dobrym pomysłem jest spędzanie tej kary w jego pokoju, z nim samym.
- Jak długo ma trwać szlaban?
- Trzy tygodnie -odpowiedział bez zastanowienia, zaskakując samego siebie.
- Nie ma mowy. Tydzień.
- Dwa tygodnie.
- Dobrze, ale bez weekendów, i zaczniemy od jutra, żebym dziś mogła pójść na trening -Ślizgon uśmiechnął się zadowolony.
- Miło robi się z tobą interesy -wyciągnął w jej kierunku rękę, którą ona ujęła w swoją dłoń z wahaniem.
- Umowa stoi -puściła jego dłoń, czując się, jakby podpisała pakt z diabłem.
Bo tak było.
Czyżby właśnie sprzedała duszę?
![](https://img.wattpad.com/cover/92265184-288-k494918.jpg)
CZYTASZ
Jesteś Moim Słońcem, Weasley| Blinny
FanficHistoria dwójki uczniów z Hogwart'u, którzy z początku żyli nie interesując się sobą nawzajem. Ich losy nie połączyły się z dnia na dzień. Nie spojrzeli sobie w oczy i nie zakochali się od pierwszego wejrzenia. To co postanowiło połączyć dwójkę tych...