Zamknij oczy.- poleciła szeptem, jakby bała się go przestraszyć w tym momencie to ona powinna się bać, zważając na to co miała w planach. Czuł jej bliskość, jego serce kołatało w piersi, bał się, to uczycie wywoływało u niego wsytd jednak nie mógł się go pozbyć. Bał się, że wpadła na cos głupiego, że coś jej zrobi i zostanie w tym sam. Tego bał się najbardziej samotności. Choć tak bardzo starał się odpychać, nie był w stanie pogodzić się z myślą, że w pewnym sensie nawet nie ma innego wyboru jak jedynie pozostanie samym. Jej dłoń dotknęła jego. Ciarki przeszły mu po plecach. Spacerowali swobodnie pomiędzy murami zamku, puki Ginny nie wpadł niesamowity pomysł. O dziwo ufał jej na tyle, by jej posłuchać, co było niesamowicie niezrozumiałe dla ich obojga. Słońce powoli zachodziło, rzucając na niebo poświatę czerwieni, przesianą pomarańczowymi smugami. Szli w zaciemnionej części korytarzy nie zbliżając się nawet do okien, właśnie to chciała zmienić. Dokładnie sprawdzała, czy czasami nie podglądał, jednak trzymał się jej polecania dając się prowadzić w inny korytaż, skręcili znajdując się coraz bliżej okien, o tej porze były jeszcze otwarte, lekka bryza przebijała się przez nie do środka.
- Ginny?- zadrżała słysząc swoje imię z jego ust, po czym modliła się, by tego nie wyczuł. Jego głos drżał jakby powoli nie był już tak pewny czy jej ufać.
Pociągła go w kierunku okna, gdzie ostatnie promienie słońca, próbowały się wspiąć po okiennicach. Dłoń, w której trzymała jego rękę uniosła się w górę.
- Jak masz przestać, żyć w ciemnościach, jeśli nie pamiętasz jak to jest czuć dotyk słóńca na skórze?- spytała ironicznie patrząc przez okno, na coraz bardziej kryjące się za horyzontem słońce. W tym momencie nie obchodziło go jak bardzo to ciepło paliło jego dłon, która jako jedyna znajdowała się w oświetlonym miejscu. Uczucie tego ciepła sprawiało, że czuł się jakby stał w płomieniach, jednak nawet skwierczenie jego podpalanej skóry, nie sprawiło, że był w stanie odrzucić jej prośby pozostania na słońcu.
***
Uczyła go, była cierpliwa, starała się mu pokazać jak najwięcej. Wiedziała, że im dłużej siedział w cieniu, tym gorzej dla niego. Nie sądziło, że to się może powieść, lecz nie zamierzała się poddać. Pogoda robiła się coraz chłodniejsza co sprawiało, że dla niego codzienne podpalanie było coraz mniej bolesne. Każdy dotyk słońca nawet ten najmniejszy sprawiał mu ból. Nie miał pojęcia, czy dziewczyna chciała, żeby właśnie to go spotykało każdego dnia ich „ćwiczeń", czy chciała go do tego cierpienia przyzwyczaić, a może jednak miała nadzieję, ny go w ten sposób wyleczyć. Jakiekolwiek miała wobec niego plany, nie czuł się tak jekby im się powodziło. Czasami nie mógł znieść bólu a odgłos skwierczoncej skóry sprawiał, że jego uszy krwawiły. Jednak mimo wszystko nie rezygnował z jej pomocy, nie był w stanie wyjść na zewnątrz, w trakcie, gdy słońce górowało niesamowicie wysoko na niebie, jednak późnymi wieczorami, a nawet czasami wczesnym rankiem, gdy słońce jeszcze w pełnej swojej znakomitości się nie wyjawiło, był w stanie na nie dłużej niż kilka minut wyjść z cienia. I to było dla niej wielkim osiągnięciem. Czasami się go obawiała nie było w tym nic złego, jednak czuła się z tym nie w porządku. Widząc jak się stara, karciła się za chwilę wątpliwości i strachu, że jednak nie da rady się kontrolować.
Pewnego wieczory postanowiła nagrodzić go za swój wysiłek, a jednocześnie poddać testowi. Siedzieli we dwójkę, na kanapie w pokoju wspólnym, pijąc krwawe wino, które było jej niesamowicie trudno zdobyć.
- W takim razie powiedz mi Weasley- przerwał panującą błogą ciszę, pomiędzy nimi- skąd ten zaszczyt picia wina z tobą?
- Cóż, postanowiła cię nagrodzić za twoją ciężką pracę.- chłopak zaśmiał się lekko, co było niesamowitą żadkością dla niego odkąd tylko zaczął ten rok szkolny, jednak w tej jednej chwili czuł, że może sobie na to pozwolić.
- A więc jestem twoim ulubionym uczniem?- spojrzał na nią tak, jakby miało to niesamowite znaczenie, choć ona nie miała zamiaru określać się mianem nauczycielki.
- Biorąc pod uwagę, że jesteś moim jedynym uczniem- sceptyczne spojrzenie dziewczyny miało na celu ugaszenie jego temperamentu, jednak Blaise był już w swoim żywiole flirciarza, więc nie miał zamiaru się wycofać. Odchylił głowę do tyłu, mruknął coś pod nosem, rozkładając się wygodniej na kanapie. Wydawało jej się, że Ślizgon zapomniał o tym, że dziewczyna nadal się tam znajduje, gdyż zarzucił swoje ramie wzdłuż oparcia, lekko muskając przy tym jej ramie. Jak gdyby nigdy nic, jego ramie zwisało nad jej ciałem. Gdyby tylko zapragnęła oprzeć swoją głowę na wsparciu kanapy, pewnie wyglądaliby jak przytulająca się para. Ginny była w tym momencie niesamowicie z siebie dumna, gdyż dała radę zachować zimny wyraz twarzy.
- Więc gdybyś tylko chciała, mogłabyś mnie ukarać- spojrzał na nią lekko się uśmiechając, w jego głosie zabrzmiała pewna erotyczna nuta, która nie mogła zostać przez nią niezauważona. Poczuła się dziwnie nie swojo nie chciała powtórki z rozrywki z wydarzenia na błoniach, więc postanowiła zgasić jego zapał, już nie mówiąc o fakcie, że nie uśmiechało jej się pogrywać w jego głupie gierki.
- Tak mogłabym, więc jeśli nie masz ochoty pielić sadzonki muchołuwek w upalnej szklarni przez cały dzień radziłabym ci opanować swoje fantazje.- chłopak zaśmiał się cicho, jednak udał po chwili zmartwienie. Nachylił się nad nią jak dla niej zbyt blisko. Poczuła jego rozgrzany oddech na policzku.
- Więc za fantazjowanie o tobie czeka mnie cały dzień w szklarni, tak?- dziewczyna nie zwróciła uwagi na jego prowokacyjny ton, choć nie była pewna czy ma mu odpowiedzieć. Po chwili namysłu kiwnęła nieznacznie głową, potwierdzając jego słowa.- więc co mnie czeka, jeśli spróbuje cię pocałować?
- Radziłabym ci nie próbować.- przechyliła kieliszek wlewając jego zawartość do ust, po czym położyła puste naczynie na stole.- Jak dla mnie możemy już zakończyć ten, jakże miły wieczór.- chciała wstać, jednak on odsunął się szybko oddając jej skradzioną przestrzeń, co sprawiło, że się zawahała.
- Ginevro, uwierz mi, że nie miałem na celu cię urazić.- szelmowski uśmiech na jego twarzy przeczył słowom. Prowokował ją, zdawała sobie z tego sprawę, jednak nie chciała grać w jego gre nie da się ponownie wykorzystać.
- Dobranoc, Zabini.- wstała, kierują się powoli no jej tymczasowego pokoju.
- Ginny!- nie odwróciła się jednak w jego kierunku wolała iść przed siebie nie pozwalająć się zatrzymać. Nim drzwi od sypialni zamknęły się zdążyła jeszcze usłyszeć ciche przekleństwo.
***
Biegła przed siebie starając się unikać ognistych kul uderzających w ziemię posłaną odłamkami skał, jej twarz była umazana błotem, a włosy kleiły się do spoconego karku. Jej drużyna poruszała się szybko na przód, unikając pocisku, jedno niedopatrzenie i mogli zginąć, co to za piekielny turniej?!
- Dalej ludzie, musimy się jak najszybciej poruszać!- krzyczała, nie odwracając się w tył, by nie musieć obawiać się kolejnego strzału. Byli na polu bitwy na olbrzymów! Jedynym pozytywem był fakt, iż nie było na nim olbrzymów. Jednak broń, którą w wojnie z olbrzymami przed wieloma latami, jaką były katapulty, które wyrzucały w górę ogniste kulę. Mieli lekko przewagę, musieli poruszać się szybko, by móc dostać się do katapult, i je własnoręcznie unieszkodliwić, żadnej magi, żadnych różdżek. - Ogry są wielkimi przeciwnikami, które nie są w stanie się zbyt szybko poruszać! Więc im szybciej biegniecie, tym lepiej! Dawać ludzie nie zostało dużo przed nami!
Niedaleko niej w ziemie wbił się pocisk, sprawiać, że podłoże pod jej stopami się zatrzęsło. Kłęby piachu uniosły się w powietrze, zakrywając jej przez chwilę pole widzenia. Draco biegł kilka metrów dalej, lecz skręcił w jej kierunku, widząc, że znajduję się w niebezpieczeństwie. Hermiona biegła jednak dalej, przez warstwę wzniesionego kurzu. Odłamki kamieni, które również wzniosły się w górę, uderzały o jej ciało, rozdzierając skórę na jej twarzy i dłoniach. Biegła dalej, jednak w myślach myślała jedynie o zamordowaniu, pomysłodawców tego turnieju.
CZYTASZ
Jesteś Moim Słońcem, Weasley| Blinny
FanficHistoria dwójki uczniów z Hogwart'u, którzy z początku żyli nie interesując się sobą nawzajem. Ich losy nie połączyły się z dnia na dzień. Nie spojrzeli sobie w oczy i nie zakochali się od pierwszego wejrzenia. To co postanowiło połączyć dwójkę tych...