Chwilowo opanował ją szok. Niedowierzanie tak silne, iż nie była w stanie przestać gapić się tępo w twarz Ślizgona. Jej brawurowa pewność siebie, zgasła niemal tak szybko jak płomień świecy zduszony przez nagły porywczy wiatr. Przez krótki moment starała się oswoić z myślą, że to przez nią oko chłopaka obecnie okalała posiniała skóra. Pokręciła pospiesznie głową, wyrywając się z roztargnienia. Jeśli, rzeczywiście uderzyła go, musiała mieć jakiś powód.
- Jestem pewna, że moje czyny nie były bezpodstawne - lekki uśmiech na jego wargach, wytrącił ją z równowagi, która i tak chyliła się ku upadkowi. Jej wzrok zbyt długo zatrzymał się na jego ustach, dumając nad tym, jak to możliwe by wyglądały one na tak miękkie i pełne? Czy są takie w dotyku? Z nietypowego rodzaju myśli wyrwał dziewczynę, głos jej rozmówcy.
- Z chęcią przypomnę Ci jak doszło do tego zdarzenia - oparł prawą dłoń na barku, mieszczącym się za nią, tym samym nachylając się nad oszołomioną Ginny.
- Nie ma takiej potrzeby - niemal na głos przeklnęła samą siebie, za drgania dobrze słyszalne we własnym głosie. Chciała odsunąć się w bok, gdyż uważała, iż Blasie był zdecydowanie zbyt blisko niej, jednak druga z jego rąk, przecieła jej drogę ucieczki. Nachylał się nad nią, przyglądając się zdziwieniu, malującemu się na twarzy młodej Weasley.
- Ależ nalegam - wyszeptał, sprawiając, iż na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Zastanawiała się czy może być to spowodowane czymś innym niż uczuciem strachu. W końcu nigdy nie powinna znajdować się w pobliżu tego chłopaka. Stanowczo nie aż tak blisko...
- Wystarczy jak opowiesz - powiedziała równie cicho, odwzajemniając kontakt wzrokowy. Nie chciała by sądził, iż boi się odwzajemnić jego spojrzenie, ze względu na jego intensywność. Starała się również wyglądać na poirytowaną jego zachowaniem, lecz zdawała sobie sprawę z tego, że nie do końca osiągnęła zamierzony efekt.
- Cóż... Skoro nalegasz - uśmiech na nowo rozwijający się na ustach Ślizgona, nie świadczył o niczym innym, jak o kłopotach - wyobraź sobie, że staliśmy tak blisko siebie - powiedział cicho, napierając mocniej na jej drobne ciało, czuła jak jej język związuje się w pętle, sprawiając, iż nie była w stanie wydobyć z siebie ani słowa - tyle, że w tamtym momencie nie byłaś aż tak spięta - zachihotał, a ona na ten dźwięk zesztywniała jeszcze bardziej. Jaki facet jest zdolny do chihotu? - Chyba sam musiałem wypić zbyt wiele, gdyż ośmieliłem się położyć swoją dłoń tutaj, - jego ręka powędrowała powoli wzdłuż jej pleców, zatrzymując się zaledwie kilka centymetrów nad jej pośladkami - by następnie zrobić to - odezwał się ponownie, w tym samym czasie napierając dłonią na jej ciało, zmuszając tym by przyparła do niego. Uśmiechnął się leniwie, jakby napawając się tą chwilą. Dziewczyna położyła swoje ręce na jego klacie starając się go odepchnąć, jednak silna postura chłopaka ani drgnęła.
- Przejdźmy do momentu w którym dostajesz w twarz - powiedziała szorstko, lecz w jej tonie zabrakło mocy, jakby cała jej pewność siebie uleciała wraz z chwilą gdy jego ciepła dłoń, dotknęła jej ciała. Uśmiechnął się po raz kolejny.
- Rozumiem, że przeszkadzam? - żadne z nich nie musiało się odwracać w kierunku głosu, gdyż oboje doskonale zdawali sobie sprawę do kogo należy...
***
Dzwonek na lekcje rozbiegł się po całej klasie, zapowiadając uczniom koniec ostatnich, tego dnia zajęć. Młoda czarownica dopiero w tym momencie zdawała się wyrwać z transu, w jaki wpadła z chwilą gdy tylko przekroczyła próg klasy. Nadal tkwiąc w głębokim zamyśleniu, udała się do wielkiej sali na obiad. Jej postać leniwie, przecinała korytarze, nie czuła pośpiechu. Starała się nie rzucać w oczy, by nie musieć z nikim rozmawiać. Ginny należała do towarzyskich ludzi, jednak każdego kiedyś łapie moment, gdy nie ma się ochoty na angażowanie się w rozmowy z innymi. Przyspieszyła kroku widząc grupę Ślizgonów, nie chcąc konfrontować się z nimi. W ich towarzystwie czuła się niczym lew wśród węży, zwłaszcza gdy obok Pansy Parkinson dostrzegła Blaise'go, jej kroki momentalnie stały się szybsze. Nikt nie zwrócił na nią uwagi, co ją zadowoliło, i tym samym pozwoliło na ukrycie się w kolejnym korytarzu. Jeszcze tylko moment, a będzie mogła w spokoju zjeść posiłek i wrócić do swojego pokoju.
- Jeszcze chwila i pomyślałbym, że spieszysz się tak tylko po to by uniknąć mojej osoby - doskonale zdawała sobie sprawę czyj to głos, jednak mimo wszystko nie miała zamiaru urządzać sobie pogawędki z tym okropnym Ślizgonem. Udała więc, iż nie dostrzega swojego niedoszłego rozmówcy. Szła dalej nie oglądając się na Zabini'ego, unosząc jednocześnie dumnie głowę. Nie zrażony chłopak, szedł u jej boku, spoglądając na nią rozbawiony - kochana Gryfoneczka. Czyżbyś jednak postanowiła mnie unikać? - wyszeptał te słowa do jej ucha nachylając się przy tym nad nią. Dziewczyna zdrętwiała przez chwilę, zwalniając tempa, by rozejrzeć się do okoła. Nie była pewna czy ktoś z uczniów nie dostrzegł tego spoufalnego gestu. Korytarze jednak okazały się być puste. Westchnęła przeciągle. Byli w jednej z zaciemnionych części zamku, tam gdzie promienie słoneczne nie sięgają, a jedynymi źródłami światły były pochodnie.
- Możesz mi łaskawie wyjaśnić, o co ci chodzi?
- Czyżbyś czuła się niezręcznie? - uśmiechnął się dwuznacznie, unosząc przy tym jedną brew.
- A mam powód? - odparła na nowo zwiększając tempo własnych kroków. Chciała jak najszybciej dojść do sali, by nie musieć znosić jego towarzystwa. Zatrzymał ją, kładąc swoją dłoń na jej ramieniu. Cwaniacki uśmiech malujący się na jego twarzy nie wróżył niczemu dobremu.
- Odczuwasz dyskomfort? - w jego głosie była niezwykle mocno słyszalna nuta rozbawienia. Był niemal zadowolony. Wiedział, że Ginny czuje się niepewnie, więc postanowił to wykorzystać, by móc z niej zakpić. Jego oczy błyszczały, a dłoń która do niedawna leżała na jej barku teraz powoli, kierowała się wzdłuż jej ramienia, delikatnie gładząc je. Jednym ruchem strzepnęła jego rękę, patrząc na niego z irytacją.
- Nie pozwalaj sobie na za dużo, Zabini.
- A co jeśli nie mogę się powstrzymać, Weasley? - czuła kpinę, która odbijała się echem w jego słowach.
- Daruj sobie - wyminęła go, wchodząc w korytarz na który padało światło słoneczne, przebijające się w wysokich oknach, wybudowanych w kamiennych murach zamku. Chłopak w jednej chwili zatrzymał się w połowie kroku, tak jakby nagle sobie coś przypomniał. Zmarszczył brwi, spoglądając na oddalającą się postać Gryfonki.
- Daj spokój, Weasley! - krzyknął za nią, lecz dziewczyna wydawał się być głucha na jego wołania. Stał skąpany w cieniu, tak blisko krawędzi, mroku i światła, bojąc się ją przekroczyć. Skazany na ciemność otaczającą go do okoła. Ginny odwróciła się na krótką chwilę, i spostrzegła jak chłopak waha się czy nie pójść za nią. Zdziwiła się, lecz nie było jej dane się nad tym dłużej zastanowić, gdyż Ślizgona znowu się odezwał - Widzimy się wieczorem, Weasley! - uśmiechnął się cwaniacko, ale w tym geście zabrakło tej ironii, którą zazwyczaj ją częstował.
###
Szczęśliwego Nowego roku, kochani! A oto mały prezent noworoczny, dla tych, którzy sylwestra spędzają na wattpadzie! ❤
CZYTASZ
Jesteś Moim Słońcem, Weasley| Blinny
FanficHistoria dwójki uczniów z Hogwart'u, którzy z początku żyli nie interesując się sobą nawzajem. Ich losy nie połączyły się z dnia na dzień. Nie spojrzeli sobie w oczy i nie zakochali się od pierwszego wejrzenia. To co postanowiło połączyć dwójkę tych...