Blask Gwiazd I Siła Procentów

437 37 1
                                    


  Niekończące rozmyślania, sprawiły, że jego droga do chatki gajowego, minęła jak za machnięciem różdżki, choć starał się to wszystko jak najdłużej odwlekać, nie był pewny, czy da rade poradzić sobie bez pomocy Hagrida, choć trudno było mu to przyznać, przed samym sobą. Wziął kilka głębszych oddechów, zastanawiając się, czy to, co miał zamiar zrobić, miało w ogóle sens. W jego głowie pojawiła się dziewczyna o kasztanowych włosach, sprawiając, że nabrał ulotnej pewności siebie, która pozwoliła mu zapukać, do drzwi drewnianej chatki. Ulotnej, bo gdy tylko drzwi stanęły otworem, jego cała pewność siebie się ulotniła.

- Cholibcia! A niech mnie, przeż to sam Draco Malfoy- pół olbrzym podrapał się po brodzie pełnej okruchów, spoglądając niepewnie na blondyna- Czyżby ci się droga do zamku pokićkała?

***

Zawirowało jej w głowie. Bliskość Blaise'go spowodowała dziwny stan uniesienia, który w pewnym stopniu, pozwalał jej na rozluźnienie się, lecz nie była w stanie zapomnieć, czyja obecność sprawiała, że czuła się tak obezwładniona, a jednocześnie tak lekka. Tak nie powinno być. Wiedziała to, jednak siła procentów buzująca w jej żyłach oraz jego obecność sprawiła, że nie widziała nic złego w jego bliskości. Ba! Pragnęła jej.

Czuła jego niespokojny oddech na swoich wargach, to było lepsze od uczucia gwintu butelki na ustach, choć brzmi to nieprawdopodobnie.

- A jak brzmiałoby twoje życzenie?- jej głos był cichszy od szeptu, tak jakby bała się, że jakikolwiek głośniejszy dźwięk miałby siłę, spłoszyć tę chwilę. Blaise mimowolnie, zbliżył się jeszcze bardziej, choć nieznacznie, zrobiło to wielką różnicę. Czuła ciepło jego ust na swoich. Nie odsunęła się.

- Abyś tym razem mnie nie uderzyła- gdy wypowiadał to zdanie, poczuła jak jego wargi, ocierają się o jej usta.

- Niczego nie obiecuję- poczuła, jak się uśmiecha.

Powoli, nieśpiesznie złożył lekki pocałunek na jej wargach. Nie tego się spodziewał, czuła niedosyt, lecz nie była w stanie wyrazić swych myśli na głos. Ujął w dłoń jej policzek, pozwalając sobie, spojrzeć jej głęboko w oczy.

- Pozwól mi- gdy te słowa padły, miała wrażenie, jakby wypowiadał je do samego siebie. Nie czekał na jej zgodę. Wpił się zachłannie w jej usta, kosztując ją powoli nieśpiesznie, na nowo. Ich ruchy zaczęły być coraz bardziej niekontrolowane, odważne. Dziewczyna sama nie wiedziała, co w nią wstąpiło, lecz nie miała zamiaru się nad tym zastanawiać. Położyła jedną ze swoich rąk na jego klatce piersiowej, a drugą na jego karku przybliżając go jeszcze bliżej siebie. Blaise poczuł, jak rozlewa się w nim poczucie żądzy. Przygryzł jej wargę, w trakcie kolejnego z namiętnych pocałunków, przerzucając sobie jej udo przez swoje ciało, czego ona nie była w stanie przewidzieć. Odruchowo położyła swoje dłonie na jego barkach, lecz zmiana pozycji ani trochę nie ośmieliła mulata. Wpił się jeszcze brutalniej w jej wargi, wyrywając jej dech z piersi. Poczuła jak rodzinny wisiorek, ukryty pod jej kurtką, zaczął lekko parzyć jej skórę. Blaise zaczął coraz mocniej napierać na jej ciało, pozwalając sobie, na przyciśniecie ciała dziewczyny do siebie. Gin zaparła się rękami, by choć na chwilę wyswobodzić się z jego ramion, lecz Blaise zdawał się nie dostrzegać jej niemej prośby. Ujął ją za pośladki, przykryte grubym materiałem kurtki, i warknął cicho pod nosem, w akcie dezaprobaty na niesubordynacje dziewczyny.

- Zabini opanuj się- powiedziała cicho, starając się odsunąć go od siebie, jednak on wydawał się nie słyszeć jej. Obrócił ją jednym szybkim ruchem, sprawiając, że jej ciało z łoskotem opadło na stertę liści pod nimi. Przygniótł ją własnym ciałem- Zabini!-krzyknęła, jednak gdy spojrzała mu w twarz, widząc jak jego oczy, zalała ciemność, równa mrokowi nocy, poczuła, jak jej klatkę piersiową rozgrzewa dziwne ciepło, które uspokajało jej skołatane serce- Blaise?- Choć siłą rzeczy to właśnie w tym momencie powinna się bać.

***

Szli oddaleni od siebie. Nie mając zamiaru, patrzeć sobie w oczy. Cisza wisząca nad nimi, nie należała do tych z rodzaju z przyjemnych. Nadal nie wiedziała, dlaczego Draco uparł się, by iść z nią do miasteczka, aby za pozwoleniem władz szkolnych dokończyć przygotowania do ceremonii jesiennej. Czuła się dziwnie u jego boku, po tym, co między nimi zaszło. Milczenie blondyna sprawiało, że jej niechęć do tej przechadzki, wzrastała z każdą chwilą, chyba właśnie to podkusiło ją, by zabrać głos.

- Najpierw powinniśmy postarać się o jedzenie na bal, to raczej będzie niezbędny punkt- zaczęła, niepewnie, czując, że cała odwaga, którą kiedykolwiek posiadała, zaczęła opuszczać jej ciało, z chwilą, w której wzrok stalowych oczu na nią padał.

- Jak to się stało, że jeden z najważniejszych punktów jesiennego balu nadal nie jest wypełniony?

- Gdybyś przychodził na spotkania, wiedziałbyś- odpowiedziała, nie spoglądając mu w oczy. Szli dalej, przechodząc wśród innych zabieganych czarodziejów- lecz co to za różnica i tak cię te przygotowania nie obchodzą, nie wiem nawet, po co się zgłosiłeś do wzięcia w tym udziału- w pewnym sensie odczuwała żal do niego, że nie traktował sprawy poważnie. W końcu ona miała wszystkiemu zarządzać, chciała by jej drużyna organizacyjna była dobrze zgrana i godna zaufania i choć chciała mu zaufać, to nie potrafiła przeboleć myśli, że postanowił darować sobie spotkania grupy i przy tym ją olać.

- Miałem swój powód- odparł dziwnie łagodnie, spoglądając na nią tak intensywnie, że miała aż wrażenie, że stara się zmusić ją do kontaktu wzrokowego. Uległa, odwzajemniając spojrzenie.

- Najwyraźniej nie był szczególnie ważny, skoro postanowiłeś zmienić zdanie.

- Wręcz przeciwnie, był tak ważny- zawahał się, chwilowo tracąc werwę. Niepewnie złapał ją za dłoń, chcąc zatrzymać. Nie chciała wyrwać dłoni z jego uścisku, lecz pewnna cześć niej, kazała jej to zrobić, mimo to postanowiła ją skutecznie uciszyć. Tak bardzo tęskniła, za jego dotykiem, że aż ucieszyła się na myśl, iż zapomniała rękawiczek, dzięki, czemu odczuwała właśnie jego dotyk- Jesteś... Jesteś tak ważna, że bałem się to spieprzyć- oddech uwiązł jej w płucach. Czyżby się przesłyszała.

- Draco, czy ty...?- chyba nawet lepiej, że jej przerwał, gdyż nie miała pojęcia, co chciała powiedzieć, a raczej, o co zapytać.

- Czekaj, zanim coś powiesz, wiedz, że chce to naprawić, jeśli i ty tego chcesz. Wiem, że zawaliłem i że miałaś swoje powody, by mi nie ufać- przybliżył się do niej, chcąc, choć trochę poczuć ciepło jej ciała, nim go odepchnie, uderzając w twarz i rzucając przekleństwami- Cholera, Granger ja po prostu nie mogę przestać o tobie myśleć- stał na tyle blisko, by móc ją pocałować, lecz nie chciał, by myślała, że powiedział to wszystko tylko po to, by ją przelecieć. Ku jego zaskoczeniu, to ona okazała się spełnić jego nieme marzenie. Stanęła na palcach, delikatnie jakby nieśmiało kładąc dłoń, na jego policzku.

- Tęskniłam za tobą- jakiekolwiek wątpliwości znikły w momencie, w którym złończyła ich usta w pocałunku.  

Jesteś Moim Słońcem, Weasley| BlinnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz