Minął tydzień. Ugh to tak źle brzmi... On wręcz upłynął, przelatując mu spomiędzy palców. Nie ważne jak bardzo chciał uchwycić mające chwilę, czas nie dawał za wygraną i pędził dalej własnym rytmem. Jego szlaban z pewną nietypową Gryfonką, zaczął być dla niego uzależniający. Blasie już sam nie wiedział, jak będą wyglądały jego wieczory, bez postaci sarkastycznej i wiecznie naburmuszonej Gryfonki. Z czasem przyzwyczaił się do jej towarzystwa. Uwielbiał się z nią droczyć i patrzeć na gorące rumieńce, które pojawiały się za każdym razem, gdy tylko powiedział coś niestosownego.
Oczywiście oboje, po ostatnim dość intymnym zdarzeniu, nie zbliżyła się do siebie na tym poziomie, ponownie. Blasie nie mógł stwierdzić, czy w ogóle mu to przeszkadzało. Raczej nie, w końcu była tylko jedną z wielu dziewczyn, na które spoglądał każdego dnia w ciągu szkolnych zajęć. Już nie mówiąc o tym, że trwały związek mógłby tylko i wyłącznie mu przeszkodzić. Nie miał siły, na dalsze chowanie się w cieniu, a posiadanie przysłowiowej "dziewczyny", równałoby się z częstym spotykaniem tylko i wyłącznie jednej osoby płci przeciwnej, co oznaczało dodatkową porcją problemów.
Ślizgona z natury był leniwy, gdyż wszystko przychodziło mu z łatwością, to też nie miał ochoty na jakielolwiek starania wobec potencjalnej wybranki. Za dużo by było z tym zachodu. Preferował raczej, krótkie nic nie znaczące znajomości, po których nie musiał dbać lub jakkolwiek starać się o drugą osobę. Jakie to jest przereklamowane.
Usiadł w samych bokserkach na swoim ulubionym fotelu, patrząc jak szczupła blondynka pośpiesznie zakładała na siebie mundurek. Miała rumieńce na twarzy, starała się patrzeć wszędzie byle by nie spoglądać na twarz Ślizgona. W pewnym sensie zirytowało go to. Jeszcze niedawno była gotowa dla jego dotyku zrobić wszytko, a w chwili obecnej zakrywała się kurtyną wstydu. Do niczego jej nie zmuszał, jaki więc był sens w krycie się z tym, co stało się tego wieczora? Zrobiła co chciała zrobić, jej niczego nie zabronił, poco więc grać niewinną?
- Wybacz za spóźnienie, ale... - do pokoju weszła pośpiesznie drobna postać, która zatrzymała się w miejscu widząc zaistniałą scenkę. Na jej twarzy wykwitł porzadny rumieniec. Blasie spokojnie mógł stwierdzić, że Ginny mogła nauczyć wiele drugą dziewczynę, w kwestii czerwienienia się. Blondynka szybko się podniosła trzymając w dłoni swój żółto - czarny krawat - Luci? - Ginny wydawała się wręcz bardziej zaskoczona niż wcześniej. Luci pobladła słysząc znajomy głos. W tej chwili Zabini pożałował, iż pozwolił rudej wchodzić do pokoju bez pukania, chyba nie przewidział, że mogło dojść do takiego rozwoju zdarzeń.
- Gin? Co ty tu robisz? - wyjąkała bezradnie Puchonka, dopinając pośpiesznie ostatnie guziki koszuli.
- Doprawdy, mogłabym cię spytać o to samo - głos dziewczyny wydawał się być jeszcze bardziej szorstki, niż w momencie gdy prowadzi rozmowę z Blasie'm, a prawda była taka, że dziewczyna nie kryją się z niechęcią do Ślizgona, tak więc w każdej rozmowie z nim miała wręcz nieodparte wrażenie, o posiadaniu obowiązku by go o tym na nowo powiadamić.
- J-ja... Właściwie, to... Ja już wychodzę - niemal wybiegła z pokoju nie żegnając się z nikim. Blacie nie był w stanie pohamować swojego rozbawienia.
- Rozumiem, że przeszkodziłam.
- Ależ skąd, miałem szczerą nadzieję, że do nas dołączysz - chłopak celowo ujął w zdaniu słyszalną, dwuznaczną nutę. Dziewczyna westchnęła, tak jakby sama próba zaczynania z nim rozmowy, była dla niej niewyobrażalnie ciężka.
- Szczerze wątpię, bym jakkolwiek - odchrząknęła - ci się do czegoś przydała - Blasie uśmiechnął się filutrnie, a w jego oczach pojawiły się iskierki. Wstał ze swojego miejsca, nie przejmując się brakiem ubrań. Ginny starała się na niego nie patrzeć. Jego nagość, sprawiała, że czuła się niepewnie. Podszedł do niej bliżej. Co tylko i wyłącznie bardziej wytrąciło ją z równiwagi.
![](https://img.wattpad.com/cover/92265184-288-k494918.jpg)
CZYTASZ
Jesteś Moim Słońcem, Weasley| Blinny
FanfictionHistoria dwójki uczniów z Hogwart'u, którzy z początku żyli nie interesując się sobą nawzajem. Ich losy nie połączyły się z dnia na dzień. Nie spojrzeli sobie w oczy i nie zakochali się od pierwszego wejrzenia. To co postanowiło połączyć dwójkę tych...