Luffy wciąż nie odpowiedział jej na pytanie, czy może dołączyć do jego załogi. Dziewczyna dwukrotnie spróbowała ponowić ten temat w subtelny sposób, lecz chłopak nie dawał jej wyraźnej odpowiedzi.
Kapitan Słomianych Kapeluszy kazał jej iść za sobą, chociaż nie zdradzał dokąd zmierzają. Przez całą drogę zdawał się rozmawiać o błahych drobnostkach, a sprawy ważne i poważne traktował z równą błahością, nie poświęcając im wiele uwagi.
- Więc Kai - odezwał się cyborg. Kai spojrzała na niego, zastanawiając się, czego do niej chce w tym momencie. - Jak się tu dostałaś?
- Na wyspie jest wiceadmirał Smoker razem z kapitanem Tashigi oraz oddziałem G-5 - wyjaśniła. Teraz, kiedy chciała dołączyć do załogi, nie musiała, a nawet nie mogła ukrywać prawdy. Chociaż najważniejszy był dla niej jedynie kapitan, Luffy z pewnością nie pobłażałby komuś, kto nie ma ani zaufania do jego załogi, ani temu, kto ją okłamuje. - Dostałam przydział do ich grupy na najbliższe dwa miesiące. Smoker odkrył waszą obecność tutaj i przypłynęliśmy. W całym tym szaleństwie udało mi się zrobić klona i znaleźć Lawa... - Niemalże każde jej słowo wiązało się z niezwykłym zdziwieniem na twarzy cyborga, zmartwieniem, niepewnością i obawami, a także śmiechem i wesołością Luffiego.
- Znałaś wcześniej Trafcia? - spytał Luffy.
- Tak, z dzieciństwa. Spotkaliśmy się, jak byliśmy dzieciakami, później spędziliśmy trochę czasu na pirackim statku - trochę z Corazonem. - Kiedy widziałam go ostatnio, nawet nie wiedziałam, jak można się dostać na Grand Line. - Ale planowałam to od zawsze.
- Oooo? Poważnie? - zdziwił się. Z jego opalonej twarzy nie znikał uśmiech. Można było odnieść wrażenie, że ów grymas na dobre przykleił się do jego wąskich ust. Kai natomiast bez przerwy pogrążała się w powadze, zastanawiając, co ją teraz czeka. Propozycja, którą rzuciła Słomianemu Kapeluszowi była śmiała i zuchwała, lecz szczera. Miała więc nadzieję, że chłopak doceni jej odwagę oraz szczerość. Co jednak jeśli wcale nie zamierzał tego robić?
Strasznie irytowało ją to, że chłopak nie odpowiadał na jej pytanie. A bardziej - czuła z tego powodu strach. Bałą się, że zostanie odrzucona.Najwyżej po raz kolejny zniknę i stanę się kimś innym - pomyślała z żalem. Miała jednak nadzieję, że skoro Luffy zgodził się na rozejm z Lawem i przez jakiś czas będą współpracować, uda jej się z nimi dogadać. Nawet jeśli nie zostałaby przyjęta do załogi, mogłaby połączyć siły z Luffym, jako Zamaskowana wraz ze swoją załogą.
Wielokrotnie myślała o tym, jak by to było, gdyby jej załoga stała się częścią Słomianych Kapeluszy. Wszyscy członkowie znajdujący się na okręcie nieśli ze sobą smutne historie. Większość osób nie miała sił do walki i ledwo dawała sobie na nim radę. Takich ludzi starała się natychmiast odstawić do domów, lecz nie zawsze był oto możliwe. Inni jednak nie śpieszyli się z powrotem. Na ten przykład Akane. Teraz dziewczyna miała jakieś siedemnaście lat i była wysoką, ciemnooką medyczką z pofarbowanymi na różowo włosami, lecz gdy spotkały się po raz pierwszy kompletnie nie przypominała obecnej siebie. Jej włosy, naturalnie w kolorze ciemno-brązowym, były całe poszarpane, nierówno obcięte, brudne; oczy bezdennie smutne, spoglądające pusto w okrutną rzeczywistość; twarz wiecznie podrapana i pobita, blada i pozbawiona blasku słońca. Sama dziewczyna była krucha i słaba. Wystarczył jednak zaledwie miesiąc, by przeszła kompletną odnowę. Została uwolniona z pewnego obozu gdzieś na North Blue. Kiedy zbliżali się do jej rodzinnego domu, w którym Kai miała odstawić jeszcze kilka osób, Akane podeszła do niej i powiedziała:
- Haruo uczy mnie medycyny. Pozwól mi zostać tutaj, nawet jako niewolnicy, jeśli chcesz, dopóki nie stanę się prawdziwym medykiem. A kiedy skończę, proszę, zaciągnij mnie do służby na okręcie.
- Naprawdę tego chcesz? - spytał Haruo, który od tak zjawił się zaraz za nimi. Dziewczyna na początku wystraszyła się jego głosu, lecz gdy powtórzył pytanie, skinęła pewnie głową.Część osób nigdy nie zamierzała zostać piratami; została przez nich skrzywdzona i cierpiała do nich nienawiścią. Niektórzy zmieniali zdanie, kiedy spotykali zamaskowaną, lecz nie każdy potrafił zmienić zdanie. Część osób tolerowała jedynie ją i z pewnością nie przyłączyłaby się nawet do Monkey D. Luffiego, nawet jeśli byłoby to największym marzeniem ich kapitana.
Kiedyś na statku marynarki, na którym była Kai, znalazł się pewien chłopak z panicznym strachem do piratów. Los chciał, że kiedy dorósł jeden z nich zaatakował jego dom. Zemdlał, kiedy wioska została spowita w płomieniach, lecz szczęściem został uratowany właśnie przez Haruo. Chłopak był wdzięczny Kai, jak nikomu innemu, a także Haruo oraz człowiekowi, który go tu przyniósł. Lecz za każdym razem, gdy widział pirata, nawet członków załogi, uciekał i płakał. Jedynymi osobami, z którymi rozmawiał była kapitan oraz lekarz.
- On nie ma już sił - stwierdziła Kai. Nienawidziła takich trudnych rozmów, lecz czasami musiała je odbyć. Naprzeciwko niej siedział jej zastępca równie niepewny, co silny. - Nie da rady dopłynąć do domu, zwłaszcza, że puki co do niego nie zmierzamy.
- Więc co zamierzasz?
- Musimy go zostawić na najbliższej wyspie.Tak też się stało.
Po kilku miesiącach Kai dowiedziała się o tym, że chłopak wstąpił do marynarki, lecz już po pierwszym spotkaniu z piratami popełnił samobójstwo. Od tamtego czasu nigdy, ale to przenigdy nie pozwoliła nikomu ze swych byłych załogantów umrzeć ze strachu. Tak, jak to było z nim.
- Ejo... ejo! - Kai dopiero teraz zauważyła, że Luffym machał ręką przed jej twarzą. Kiedy zauważył, że wreszcie zwróciła na niego uwagę, rzekł: - jesteśmy na miejscu.
CZYTASZ
Dziewczyna z kataną.
FanfictionOne Piece to opowieść o piratach, wiemy jednak, że nie tylko oni istnieją w tym wspaniałym świecie. Oto historia kobiety pracującej w marynarce. Nienawidząca swoich przeciwników oraz sprzymierzeńców; posiadająca sekret tak wielki, że po jego poznani...