Smocza straż

577 57 4
                                    

- Jestem pewna, że on się w tobie podkochuje -powiedziałam z szerokim uśmiechem.

Białowłosa dziewczyna uśmiechnęła się pobłażliwie i wywróciła oczami na co zareagowałam głośnym śmiechem. Krwistoczerwona peleryna powiewała za nami gdy szybkim krokiem pędziłyśmy do głównej sali na zebranie. Już i tak jesteśmy spóźnione, ale raczej nic złego się nie stanie.

- Jesteś niemożliwa, Enni. Jednak to nie zmienia faktu, że cię wielbię -skomentowała moja przyjaciółka z lekkim uśmieszkiem.

- To oczywiste, że mnie wielbisz, bo jako jedyna jestem w stanie cię zastąpić w papierkowej robocie dzięki czemu możesz iść na misję ze swoim kochaniem -szepnęłam jej do ucha na co zareagowała słodkim rumieńcem.

- Ciii głupia, bo ktoś usłyszy -zaśmiałyśmy się obie w głos otwierając drzwi Wielkiej Sali i wchodząc na zebranie.

- Powodzenia ja idę podręczyć jakiegoś przystojniaczka -wywróciłam oczami i spróbowałam zażartować.

- Ty i flirt? Piekło zamarzło... -mruknęła wchodząc na piedestał i klaskając w dłonie by w sali rozległa się cisza.

Zawsze podziwiałam jej charyzmę i autorytet. Odkąd przybyłam na Wybrzeże Kalarioi i dołączyłam do Smoczej Straży czuje się znacznie lepiej. Nie żeby uraza za to co mnie spotkało całkowicie minęła, ale zaakceptowałam fakt tego, że na Ziemi przestałam istnieć. Oczywiście czas też zrobił swoje tak samo jak wiele innych zdarzeń.

- Jako, że wszyscy zdajemy sobie sprawę z sytuacji w jakiej się znajdujemy postanowiłam nawiązać współpracę ze Strażą Eel.

Wypowiedź przyjaciółki wcale mnie nie zdziwiła, wręcz przeciwnie wiedziałam co jej po głowie chodzi. Według mnie pomysł Olivii jest bardzo dobry. Oczywiście nie palę się zbytnio do natychmiastowego powrotu do Eel, ale pomysł by nawiązać z nimi współpracę jest dobry. Odkąd Kryształ został pokruszony nie dzieje się dobrze. To słuszna decyzja. Zresztą jak zawsze.

- Na czym konkretnie ma ona polegać? -zapytał ktoś z drugiego końca sali.

Na wspólnym szukaniu kawałków kryształu idioto... Westchnęłam opierając się o ścianę. Wytłumaczenie wszystkim całego zamysłu zapewne chwilę potrwa. Jeśli będę wystarczająco dyskretna powinno udać mi się wymknąć niezauważenie. Przysunęłam się bliżej drzwi, ale napotykając przenikliwe spojrzenie rubinowych oczu przełożonej stanęłam wyprostowana jak struna. Czyli jednak będę musiała przeboleć to zebranie.

- Postanowiłam w porozumieniu z tamtejszą przywódczynią, iż wyślemy im wsparcie w postaci trójki naszych uzdolnionych strażników. Oni natomiast zaczną dzielić się z nami ważniejszymi informacjami o kryształach znajdujących się w naszym zasięgu.

Nie powiem, by ten układ był jakoś szczególnie dobry... Mogę wręcz stwierdzić, że dla naszej strony jest on krzywdzący. Trójka naszych za informacje? Jednak nam wszystkim zależy głównie na odzyskaniu wszystkich kawałków kryształu, więc na razie dążymy do tego samego.

- Jeśli mogę się wtrącić ten układ nie wydaje mi się zachwycający dla naszej strony -wtrącił ktoś słusznie zauważając to co i ja.

- Tylko jeśli spojrzymy na to pod tymi dyktowanymi warunkami -oznajmiła tajemniczo białowłosa spoglądając na mnie.

Niech ona nawet nie myśli, że pomogę jej w tym szalonym planie. Nienawiść do tamtejszych osób oczywiście mi minęła, ale jak na razie nie jestem w stanie zagwarantować, że moje relacje z nimi będą ciepłe, a już na pewno nie, że będą takie jak kiedyś. Jeśli myśli, że moja obecność tam pomoże jest w błędzie. Dużo łatwiej jest zbudować zaufanie od zera z nowymi osobami niż naprawić już raz zdradzone.

- Jednak to nie zmienia faktu, że wszyscy mamy ten sam cel! Nie wolno nam zlekceważyć takiej szansy, a wiadomym jest, że Straż Eel nie należy do elity. To jednak nie zmienia faktu, że nie wolno nam zlekceważyć zaistniałej sytuacji. -W sali zawrzało jednak ja zachowałam spokój.

To prawda, że orłami nie są jednak jeśli wziąć pod uwagę jak powstała ta grupa można ich zacząć podziwiać.

- No dobrze w takim razie kto ma szczęście lub nieszczęście ruszyć na wycieczkę? -Padło kolejne pytanie, a ja wstrzymałam oddech.

Oby nie ja. Nie przepadam za ruszaniem się z bazy, a jeśli mam przez bite tygodnie zapierdzielać do Eel to nie będę zbyt szczęśliwa. Nie tylko z powodu przeszłości.

- Enni Caloway, Argon Drewony, Cyna Tellur oto trójka szczęśliwców!

Nie jestem zbyt szczęśliwa... Westchnęłam i wyszłam zamykając za sobą drzwi, ale pozostała dwójka się ucieszy. Przepraszam Olivia, ale nie mam zamiaru znosić spojrzeń wszystkich strażników. Nie przepadam za byciem w centrum uwagi.

-Akno! -krzyknęłam, a dosłownie chwilę później zza rogu wybiegł mój ukochany chowaniec.

- Enni moja kochana wszystko słyszałem i nie wciskaj mi kitu, że się nie cieszysz. Przyznaj, że się za nimi stęskniłaś...

Zaśmiałam się idąc powoli białym korytarzem i głaskając swojego pupila po głowie. Cóż to prawda stęskniłam się za paroma osobami. Ciekawe czy oni za mną też. Ciekawe ile się zmieniło podczas mojej nieobecności. Zamyślona nie zauważyłam osoby biegnącej w przeciwnym kierunku i w efekcie oboje wylądowaliśmy tyłkami na marmurowej posadzce. Jęknęłam i rozbawiona spojrzałam na dziewczynę o fioletowych włosach, niezdarnie poprawiającą okulary. Otworzyłam szerzej oczy. Niemożliwym jest zobaczyć Lutet poza biblioteką.

- Lutet to ty czy ja mam zwidy? -spytałam podnosząc się zwinnie i wyciągnęłam dłoń do znajomej.

- To ja, powiedz widziałaś może Olivię? -spytała co wprawiło mnie w lekkie otępienie.

No tak ona nie wychodzi z biblioteki jeśli nie jest do tego zmuszona, więc oczywistym jest, że nie wie o zebraniu. Lutet z tego co zrozumiałam pochodzi od Ammitów, ale głowy nie dam sobie obciąć. Nie wychodzi z biblioteki głównie dlatego, że ma hopla na punkcie nauki i tego typu spraw.

- Jest na zebraniu, mogę wiedzieć co się stało? -spytałam podążając za nią wzrokiem gdy biegła w stronę Wielkiej Sali.

- Meitner wrócił! -krzyknęła i zniknęła zza drzwiami do sali.

Meitner... Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Akno widząc moją reakcję odsunął się przezornie, a ja ruszyłam pędem do przodu. Kilku strażników uśmiechało się pod nosem widząc mój szaleńczy sprint, ale jakoś się tym zbytnio nie przejmowałam. W końcu dotarłam na główny i z iskierkami w oczach przypatrywałam się wysokiemu, smukłemu blondynowi o spiczastych uszach. Nie myśląc dużo wyrwałam się w jego stronę i rzuciłam mu się na szyję piszcząc jak ośmiolatka.

- Enni słonko dusisz mnie... -wysyczał, ale odwzajemnił uścisk. Poluzowałam lekko ramiona, aby rzeczywiście go nie udusić. - Stęskniłem się, ale widzę, że ty wręcz usychałaś z rozpaczy onee-chan.

- Sczeźnij -burknęłam, śmiejąc się pod nosem. -Będziesz mi musiał wszyściutko opowiedzieć i to ze szczegółami -zastrzegłam surowym tonem.

- No pewnie słoneczko, ale najpierw muszę coś zjeść, bo padam z nóg. Dosłownie -zaśmiał się stawiając mnie na ziemię, a ja niczym małe dziecko wydęłam usta. - Wróciłem!

- Witaj w domu -odpowiedziałam idąc z nim prosto do stołówki z szerokim uśmiechem przyklejonym do twarzy.


Rozpacz naszych gwiazd ||EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz