- I wtedy uratowałem przepiękną niewiastę z rąk tego niecnego czarownika! - Mój brat zakończył pasjonującą opowieść, a zebrane wokół niego dziewczęta wręcz piszczały zauroczone.
Ja tylko wywróciłam oczami popijając miód z mlekiem i mamrocząc pod nosem jakieś siarczyste i nad wyraz namiętne przekleństwa. Mogłam przewidzieć, że zaraz zlecą się wszystkie dziewczęta z centrali i zrobią oblężenie mojego biednego braciszka. Choć patrząc na niego to zastanawiam się czy rzeczywiście jest taki biedniutki.
- Wyglądasz jakby ugryzł cię zozz -usłyszałam głos nad głową i westchnęłam zrezygnowana gdy Argon odsunął krzesło tuż obok mnie i dosiadł się.
- Bo ugryzł kurwa mać! -warknęłam i sfrustrowana rzuciłam zabójcze spojrzenie w stronę wielbicielek mojego brata. - Mam chyba prawo nacieszyć się własnym bratem! -krzyknęłam, ale mimo, iż dziewczęta znajdowały się tuż obok nawet nie zwróciły na mnie uwagi.
- Mała zazdrośnica! -zażartował blondyn, ale niezbyt mu wyszło.
- Jasne, że jestem zazdrosna! -poskarżyłam się.
- Oj nie przeżywaj. -Argon klepnął mnie w plecy pokrzepiająco.
- Łatwo ci mówić. Sam widziałeś jak zareagowałam kiedy okazało się, że w Eldaryi jest mój brat i do tego, że jest głupim elfem!
- Też jestem elfem... -zauważył blondyn wywracając oczami. - I ty też...
Prychnęłam opróżniając do reszty szklankę. Nie da opisać się co poczułam, gdy okazało się, że Meitner też trafił do Eldaryi i o mnie nie zapomniał. Choć z drugiej strony miałam wtedy ochotę go ukatrupić. Tak czy inaczej od tamtej pory za każdym razem gdy wraca z misji jestem pierwszą osobą, która wychodzi mu na spotkanie. Nie to, żeby nie był lubiany, bo jest i to, aż za bardzo!
- Twoja aura może zabić Bazyliszka, droga Enni. -Do dyskusji włączyła się Cyna dosiadając się obok. - Cóż cię trapi?
- Co ją trapi? Meitner wrócił! -zaśmiał się blondyn widząc moje tęskne spojrzenie.
- Och zaprawdę szczęśliwa to wiadomość lecz nie rozumiem jej zmartwienia.
- Cyna ogniczku ty mój, Enni jest za-zdro-sna -przesylabizował ostatni wyraz specjalnie, by mi dopiec i co by dużo nie mówić udało mu się. Wściekłam się jeszcze bardziej.
- Miłość to ciężka sprawa i ktoś kto jak ty Argonie nie zaznał jej słodkiego smaku nigdy nie zrozumie goryczy nieodwzajemnionego spojrzenia! -ofuknęła go Cyna, a ja w jednej chwili pojaśniałam.
Mina słodkiego blondynka była bezcenna. Cyna mimo, iż jest ciut ekscentryczna co mnie jakoś nie przeszkadza wręcz przeciwnie uwielbiam ją za to, potrafi tak obracać słowami by trafiały w czuły punkt. Zrozumie uczucia każdego. Jest jednak jeden mały wyjątek w postaci głupiego elfa siedzącego obok mnie. Idiota kocha się w niej do szaleństwa, a ona nie ma o tym żadnego pojęcia i dlatego jej riposta tak mnie ożywiła.
- No Arcio co teraz powiesz słodziaczku ty mój słodziutki? -spytałam z szatańskim błyskiem w oku.
- Jesteś złem... -mruknął czerwony jak piwonia.
- Słodziak! Cynka patrz jak mu ładnie w czerwieni! -Specjalnie poprosiłam Cynę o komentarz.
- Aragonie jesteś chory? -spytała Cyna troskliwie wstając i przykładając mu dłoń do czoła co spowodowało tylko jeszcze większy rumieniec.
- N-nie jestem -za jąkał się patrząc na zatroskaną czerwonowłosą.
- Ależ jesteś gorący! -krzyknęła zupełnie nie rozumiejąc co się właściwie dzieje z tym elfem.
Myślałam, że umrę ze śmiechu. Zawsze mam ubaw widząc zakłopotanego Argona. To po prostu jest przezabawne! Boziu... Ja naprawdę mam w sobie coś z elfa. No w sumie to logiczne skoro jedno z naszych rodziców jest elfem w jakimś stopniu jestem nim i ja. Więc moja złośliwość ma podłoże genetyczne! Teraz to mam argumentację swojej złośliwej natury! Jeszcze przez bite piętnaście minut odkąd powiedziałam Cynie by dała spokój Arciowi słodziak się rumienił. Cyna jednak po całej tej akcji przypomniała sobie, że ma jakąś bardzo ważną sprawę do załatwienia przez naszą misją i opuściła naszą dwójkę.
- Jesteś szarlatanem nie elfem -wykrztusił w końcu blondyn.
- Może być... Ty natomiast jesteś idiotą. Powiedz jej w końcu, albo ja to zrobię -zagroziłam z powagą w głosie.
- Ani mi się waż! -Trzepnął mnie wierzchem dłoni w głowę.
Posłałam mu karcące spojrzenie, ale nie skomentowałam.
- Znudziło mi się patrzenie jak mój kochaniutki, słodziutki... -zaczęłam wyliczać wszystkie synonimy co czasami robię jak chcę dać znać Argonowi, że jest skończonym idiotą - śledzi naszą Cyknę wzrokiem z tą rozanieloną miną na twarzy.
- Niech cię mała zazdrośnico -sarknął prosząc kucharza o szklankę soku z erango.
- Już nie szarlatanie? -zapytałam retorycznie ze złośliwym uśmieszkiem.
- Szczerze mówiąc to nie chcę jej mówić o swoich uczuciach. Nie chcę pewnego dnia jej stracić, a tak jak teraz jest dobrze.
Gapiłam się na niego z politowaniem wypisanym na twarzy. Co za tępy cep! Nie chce jej stracić? Idiota! Jak tak dalej pójdzie będzie wodził za nią wzrokiem do końca swojego zasranego życia, a pary z gęby nie puści! Tym razem to ja walnęłam go w ten jego pusty łeb, ale nie wierzchem dłoni, a zaciśniętą pięścią. Chłopak ofuknął mnie za robienie mu krzywdy.
- Pewnego dnia to ty możesz zobaczyć ją z innym gostkiem jak niczego nie zrobisz! Nie waż mi się gadać, że będziesz się wtedy cieszył jej szczęściem! Nie chcę patrzeć jak moja rodzina rujnuje sobie drogę do szczęścia, więc powiesz jej co czujesz.
- Już lecę z pierścionkiem i od razu do ołtarza ją zabiorę. Przestań się mieszać w nie swoje sprawy z łaski swojej -powiedział, ale bez przekonania.
Westchnęłam i poprosiłam o jeszcze jedną szklankę mleka z miodem. Stare nawyki nie chcą się wyplenić... Co ja mam zrobić z Argonem? Nie powiem oczywiście Cynie o jego uczuciach to byłoby nie fair. On sam musi jej powiedzieć tyle, ze ten idiota za tego życia na pewno tego nie zrobi. Już kiedy tutaj przybyłyśmy było widać co się święci. Kocha ją co najmniej od czterech lat, ale nie zrobił nic by się zbliżyli! Jedno trzeba mu przyznać uparty być potrafi! Działa mi to na nerwy. Wodzi za nią jak pies za panią. Narzeka, że chciałby by coś zaiskrzyło, ale sam nie ma zamiaru się za to zabrać. Mężczyźni są tacy głupi, że aż głowa mała.
- Co tu taka grobowa atmosfera? -zagaiła rozmowę Olivia, która jak zawsze pojawiła się znikąd.
- Ja jestem zazdrosna, on chory z miłości... -sapnęłam znudzona.
- No to para z was idealna! -Jak jeden mąż ja i Argon spojrzeliśmy na naszą przewodniczącą morderczym wzrokiem. - Nawet robicie te same rzeczy w tym samym czasie... -dodała zakłopotana.
- Idź lepiej do Fransa zapewne się za tobą stęsknił... -mruknęłam niemrawo.
- Milcz śmiertelniku! -powiedziała z morderczą nutą w głosie.
- Enni czemu siedzicie w kącie stołówki z minami męczenników? -spytał mój braciszek już wolny od wianuszka wielbicielek.
- Twojej siostrze potrzebny jest facet. -Dwójka moich przyjaciół powiedziała w jednym momencie.
- Wiem i popieram pomysł! -zaśmiał się uroczo.
- I ty Brutusie? Co żeście się na to uwzięli -mruknęłam cicho pod nosem wywracając oczami.
Facetów to ja mam już mam serdecznie dość na najbliższe dwa stulecia!
CZYTASZ
Rozpacz naszych gwiazd ||Eldarya
FanfictionNikt nie mówił, że życie jest łatwe i przyjemne. Nikt nigdy nie pyta "chcesz może szczęśliwe zakończenie"? Jeśli tak to łap pióro i sama je sobie nabazgraj -to można jednak usłyszeć dość często. Mimo to jest niezliczona ilość rzeczy na, które sami n...