- Przegrałaś... -mruknął do mnie Valkyon ze szczerym współczuciem.
Zacisnęłam warki w wąską kreskę, zamykając oczy na powrót chowając się w krzaki. To nie jest prawda. Na pewno zaraz się obudzę. Białowłosy ścisnął moje ramie pokrzepiająco, jednak to nie pomogło. Ciekawe czy zdążę przygotować eliksir Wiecznego Snu. Zdecydowanie wolę przespać calutki tydzień niż zrobić TO. Nie zgadzam się i już! Jestem kapitanem Srebrnego Oddziału i jeśli to zrobię nie będę potrafiła spojrzeć Argonowi i Cynie w twarz. Mimowolnie poczułam jak policzki mnie pieką.
- Idę do sali alchemicznej jak coś to zwiałam do lasu -szepnęłam do chłopaka wystawiając delikatnie głowę z kryjówki i rozglądając czy nie ma w pobliży potencjalnego zagrożenia w postaci ucieleśnienia diabła.
- To kłamstwo -uśmiechnął się do mnie niby niewinnie.
Aniołku mój powiedz dlaczego oni wszyscy mi to robią?
- Jesteś straszny -powiedziałam marszcząc nos.
W odpowiedzi dostałam stłumiony chichot, który wcale nie nie należał do Valkyona. Przełknęłam ślinę i z szerokim uśmiechem odwróciłam się w jego stronę. Serce podeszło mi do gardła widząc niebieską czuprynę .
- Ezarel co za miła niespodzianka -zaśmiałam się nerwowo i błyskawicznie poderwałam z miejsca próbując ucieczki.
Będę zmuszona podziękować Meitnerowi za codzienne niemal sadystyczne wspólne treningi. Przynajmniej bez problemu wezmę nogi za pas. Może to krztynę nie honorowe, ale w tym wypadku cel uświęca środki. Wpadłam jak strzała na korytarz mijając kolejne drzwi. Z myślą, że udało mi się wywinąć lekko się uspokoiłam i właśnie w tej chwili wpadłam na czarnowłosego wampira, który zamknął mnie w uścisku, bym nie mogła już dalej pobiec. Co mnie pod korciło, żeby się z nimi założyć?
- Nevra zlituj się... -Posłałam mu błagalne spojrzenie, które zawsze działa na Argona.
- Przykro mi Enni, ale nie mogę -powiedział, a po sekundzie na korytarzu pojawili się brakujący dowódcy straży.
- Czyżbyś próbowała uciec? -spytał mnie elf nachylając w stronę mojej twarzy i gdyby nie to, że moje długie brązowe włosy zasłoniły znaczną część mojej twarzy prawdopodobnie stałabym się obiektem jego szyderstw. Za blisko. Policzki mi się zaróżowiły...
- Gdzieżby tam... Uznałam, że czas przygotować się do Festynu Wielkiego Smoka i troszkę pobiegać -załgałam perfekcyjnie.
- Acha ❤️️ -mruknął odsuwając się, ale moje biedne serduszko dalej głupiało. - To co poddajesz się? Wiesz myślę, że jednak te trzy zadania to za dużo dla Smoczej Strażniczki jeszcze ci się złamie paznokieć ❤️️
Wiedziałam, że mnie podpuszcza, ale co zrobić? Właśnie w tej chwili zagrał mi na ambicjach... Wyswobodziłam się z uścisku Nevry i stanęłam dumnie wypinając pierś i tym samym przyjmując wyzwanie. Ja nie dam rady? Ja?! Ha niech patrzą!
- Dla ciebie wszystko skarbie ❤️️ -powiedziałam próbując zalotnie zatrzepotać rzęsami tak jak na filmach, ale miałam wrażenie, że wyglądam jakby coś wpadło mi do oka...
- Czekamy! -krzyknął wesoło Nevra, a ja wyminęłam chłopaków i ruszyłam w stronę kuchni.
Zadanie pierwsze -zrób coś czego nigdy nie jedliśmy.
Uśmiechnęłam się do siebie szatańsko. Ten, który wymyślał to pytanie źle je sformułował. Oni jeszcze nie wiedzą ile obrzydliwych rzeczy nie jedli ❤️️. W znakomitym nastroju wkroczyłam do spiżarni, bacznie się rozglądając w poszukiwaniu potencjalnych składników. Nigdy nie byłam orłem jeśli chodzi o pitraszenie, ale to nie znaczy, że tego nie potrafię. Przechodziłam między półkami zamyślona gdy moją uwagę przykuła saszetka z proszkiem do zrobienia białej czekolady. Pokręciłam szybko głową. Nie ma mowy! Zerknęłam na opakowanie po chwili wzdychając ciężko i biorąc je ze sobą. Znam pewien przepis, ale... Poszukałam takiej samej saszetki tylko z czekoladą mleczną, a następnie poszukałam rzeczy potrzebnych do zrobienia karmelu i jeszcze jeden składnik. Z krzywą miną pokazałam Jamonowi co biorę i zabrałam się do pracy. W miarę rozrabiania składników zaczęły wracać do mnie wspomnienia. Pamiętam jak raz z mamą i Meitnerem robiliśmy takie czekoladki. To jedno z tych weselszych wspomnień. Po około dwóch godzinach ciężkiej harówki skończyłam. Z dumną miną ułożyłam czekoladki w pudełku, które ostrożnie zamknęłam. Nim wyszłam z kuchni posprzątałam na błysk, nie mam zamiaru denerwować Karuto. Po krótkim poszukiwaniu moich dzisiejszych oprawców znalazłam ich w schronisku Eel.
CZYTASZ
Rozpacz naszych gwiazd ||Eldarya
FanfictionNikt nie mówił, że życie jest łatwe i przyjemne. Nikt nigdy nie pyta "chcesz może szczęśliwe zakończenie"? Jeśli tak to łap pióro i sama je sobie nabazgraj -to można jednak usłyszeć dość często. Mimo to jest niezliczona ilość rzeczy na, które sami n...