Dzień jak co dzień

236 31 3
                                    

- Czy nie jest Ci w tym wszystkim gorąco? -zapytał Argon omiatając wzrokiem moje ubranie w kolorze soczystej ciemnej zieleni. 

- Nie. -Posłałam mu szeroki uśmiech siadając obok i bez pytania zabierając jego napój. Elf spojrzał na mnie jak kot na bezbronną małą myszkę. 

- Powinnaś być choć trochę przejęta! -ofuknęła mnie Cyna. - To nie zabawa w berka tylko pojedynek z Liderem Straży! Wstydź się! 

Opuściłam czarkę, z której właśnie miałam się napić jakiegoś ładnie pachnącego napoju i spojrzałam na czerwonowłosą. Wpatrywała się we mnie z zatroskaną twarzą co wywołało we mnie małe wyrzuty sumienia jednak nie na tyle duże, by odwołać walkę. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie zrobiłam i nigdy nie zamierzam tego zrobić. Co może się stać? Pokiereszuje mnie w najgorszym wypadku. Przeżyłam rzeczy dużo gorsze i nic mi nie jest, więc ranka tu czy tam to nic! Mimo to na sercu zrobiło mi się cieplej widząc, że są osoby, dla których jestem ważna. Nasunęło mi się słowo "rodzina". To prawda, że przeszłość, którą zostawiłam za sobą jest czerwona i burzliwa, ale teraz... 

- Wstydzę się! -powiedziałam żałosnym tonem robiąc szczenięce oczka.   

- Nie graj jej na sumieniu... -upomniał mnie blondyn tak cicho, by dziewczyna z drugiej strony stołu nie usłyszała.      

- Cyna jesteś nadopiekuńcza. Enni jest Drugą, potrafi o siebie zadbać... -zaczął spokojnie Argon, ale nie byłabym sobą, gdybym nie wrzuciła swoich trzech groszy. 

- Cynka, a jak on zrobi mi krzywdę? -zapytałam przerywając chłopakowi i ignorując kilka ciekawskich słuchaczy. 

- Enni... -Dziewczyna spojrzała na mnie z lekką paniką w oczach. Może ciut przesadziłam? Zerknęłam kątem oka na przyjaciela, który natomiast zamiast się o mnie martwić mordował mnie wzrokiem. Kopnęłam go pod stołem. - No pociesz ją... -Uśmiechnęłam się znacząco, a chłopak skamieniał. 

Czy tylko ja i jego wybranka serca potrafię go wprawić w takie słodkie zakłopotanie? To całkiem możliwe. Oczywiście, że to wykorzystuję. Cynka jest cudowna, ale ma spore odchyły, więc nie pozwolę, by jakiś idiota choćby się do niej zbliżył. Choć jeśli miałby być to Argon nie miałabym nic przeciwko. Jeżeli chodzi o niego mam pewność, że będzie ją kochał mimo wszystko i do grobowej deski. Chciałabym, żeby ktoś taki mnie pokochał.  Dyskretnie zlustrowałam salę w poszukiwaniu starych znajomych, udało mi się zlokalizować Ykhar. Podejść czy nie podejść? Nadal mając uśmiech na ustach wstałam od stolika zostawiając gołąbeczki i razem z napojem ulotniłam się ze stołówki. To mogłoby być dziwne. Zupełnie obca dziewczyna zaczepia Ykhar... Już niemal słyszę te plotki. Westchnęłam siadając pod Stuletnią Wiśnią. To tutaj ma się odbyć pojedynek. Ciekawe. Spojrzałam w niebo rozkoszując się widokiem błękitnego nieba ukazującego się z pomiędzy delikatnych różowych kwiatów. 

- Pięknie prawda. -Aż podskoczyłam z wrażenia.  

Mimo woli na moje policzki wstąpił mały rumieniec wstydu. Żałosne jak mogłam dać się zaskoczyć? Przeniosłam wzrok na blondwłosego mężczyznę i pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy były ubrania. Właściwie to ich brak w pewnym miejscu. Na myśl przyszło mi mało pochlebne określenie mężczyzny, ale uśmiechnęłam się lekko. 

- Tak zdecydowanie pięknie -powiedziałam patrząc się chłopakowi w oczy, choć przyznam, że korciło żeby zerknąć nieco niżej... 

- Jesteś zapewne ze Smoczej Straży -wywnioskował sama nie wiem skąd. Możliwe, że zna wszystkich w Eel? Czort go tam wie. 

- Enni Caloway miło mi poznać. -Przez chwilę zapadła niezręczna cisza, którą na szczęście chłopak postanowił wreszcie przerwać.    

- Leiftan wzajemnie. -Wywróciłam oczami widząc jego zakłopotanie, gdy zorientował się, że ja jestem nowo przybyłą "szychą". -Stosuje się u was jakieś tytuły? -zapytał uśmiechając się lekko. 

- Kto by się tym przejmował? Zabawię tu trochę, więc łatwiej będzie po prostu Enni -rzuciłam lekko. Choć muszę przyznać, że sama nie wiem jakiego tytułu miałby używać w stosunku do mnie. Może "Rene"? Nieważne. 

- Słyszałem, że zdążyłaś już wpakować siew kłopoty -zaczął z zatroskaną twarzą i lekkim uśmiechem, który sprawił, że zaczęłam się wstydzić za swoje zachowanie. Bosz co za aurę ma ten facet?! Odkaszlnęłam czując szczypanie na policzkach. 

- Cała ja! -zaśmiałam się głośno, by choć trochę się rozluźnić. - Wiecznie się w nie pakuję, więc ze mną nudy nie zaznasz. 

Rozłożyłam dłonie i wzruszyłam ramionami. Wydaje się całkiem milusi i co ważniejsze ma u mnie jak na razie czyste konto, więc nie mam powodu być wrogo nastawiona. Uchyliłam powieki słysząc przyjemny śmiech. 

- Zapamiętam i życzę ci szczęścia w pojedynku ja muszę już iść -powiedział ciepło i szybko zaczął się oddalać w kierunku wejścia do kwatery. 

- Jest u~ro~czy~! -wzdrygnęłam się słysząc jadowity ton długouchego gnoma, choć fachowo nazywa się jego gatunek elfami.    

- Wydaje się miły -sprostowałam wstając z ziemi i otrzepując tyłek. Kątem oka zerknęłam na przyjaciela, który uśmiechał się w dwuznaczny sposób. Zboczeniec.  

- Heh, Enni miłe to ty miałaś wi~do~czki! -Walnęłam się dłonią w czoło, by ukryć zażenowanie. 

- Fakt miałam, ale jak przylazłeś to się skończyły -syknęłam próbując udać się jak najdalej od niego lecz niestety z marnym skutkiem. 

- Taka okrutna! -zaśmiał się zrównując ze mną kroku. Dość. 

- Argon "pocieszyłeś" Cynkę? -spytałam bardzo, bardzo specyficznym tonem przyprawiającym swoich podwładnych o drżenie kolan z różnych powodów. Blondyn zacisnął zęby i odwrócił ode mnie wzrok. - Uuu zawstydziłeś się! -Nie miałam litości i postanowiłam dalej bawić się jego kosztem. - Czyli "pocieszyłeś"! Mogę być matką chrzestną?! -Maltretowałam go nie zważając na śliczny czerwony kolorek swojego towarzysza.     

- Milcz kobieto! -krzyknął w końcu, a ja przestałam go męczyć. Chwilowo. Jestem straszną istotą ludzką z czeluści piekła, ale kocham się z nim droczyć. Kocham się droczyć! 

- Nie krzycz na przełożoną. -Pokazałam mu język wiedząc, że to wyjątkowo dziecinne i tym samym rozluźniając atmosferę.

- Jesteś sprośna... -mruknął szturchając mnie w ramię. Zmrużyłam oczy przypatrując się mu i uśmiechając niczym demon. 

- Mam się bać? -zapytał widząc wyraz mojej twarzy. 

Oj tak... To nie on czytał opowiadania Cynki. Jeżeli mnie uważa za sprośną... Wybuchłam śmiechem, czując jak łzy rozbawienia cisną mi się do oczu. Jestem pewna, że się zorientuje kiedy oni się "pocieszą". Zatrzymałam się i podtrzymałam o jeden z budynków, by nie paść z powodu braku powietrza. 

- Argon... - spojrzałam na jego przerażone oczy i znów napadła mnie fala śmiechu. - Niech Cię Bóg ma w opiece -wydukałam w końcu pomiędzy napadam rozbawienia. Będzie się działo. 

- Powinienem o czymś wiedzieć? -zapytał, gdy kilkanaście minut później staliśmy przy drzwiach mojego odnowionego pokoju.

- Jeszcze nie -zachichotałam z lekkim rumieńcem i mrugnęłam w jego kierunku jednym okiem, zamykając drzwi i nic więcej nie dodając. Przepraszam Argon, ale babskie pogaduszki ocierają się o tematy tak straszne, że zemdlałbyś z wrażenia. Ja po pierwszym takim spotkaniu z Cynką omijałam przez tydzień wszystkich facetów szerokim łukiem... 


________________________

No moi milusi serwuje Wam ten oto rozdzialik i mam nadzieje, że choć w małym stopniu wynagrodzi moją dość długą nieobecność, ale byłam dosłownie odcięta od internetu T.T Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że akurat pod moją nieobecność wszedł nowy odcinek na francuskiej wersji.

PS Wiedziałam, że facet, który "zakochuje" się od pierwszego wejrzenia jest podejrzany xD Wiedziałam i uważam, że na ilustracji wyszedł zabójczo jednakże... ONLY EZ xD 

Rozpacz naszych gwiazd ||EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz