- Nie ogarniam dlaczego Olivia ze wszystkich strażników w tej zakichanej budzie wybrała akurat ciebie? -Meitner po raz setny zadawał mi to pytanie uważnie przyglądając mi się i leżąc jak gdyby nigdy nic na moim łóżku.
- Zastanówmy się... Może dlatego, że jestem jednym z najlepszych Generałów? -spojrzałam na niego jak na idiotę.
- No może... -Otaczają mnie idioci. - Jednak mimo wszystko wolę was eskortować.
Posłałam bratu szeroki, promienny uśmiech. Mimo, iż uwielbiam się ze wszystkimi droczyć doceniam wszystko co dla mnie robią. Gdy opuściłam Kwaterę Straży Eel przez kilka tygodni mimo, iż fizycznie nic mi nie dolegało umierałam. Najgorsze co mogło mnie spotkać, właśnie wtedy mnie spotkało. Podczas swoich podróży spotkałam wiele osób, zwiedziłam wiele miejsc, poznałam masę historii i przeżyłam cudowne przygody, ale ciągle przeżywałam katuszę. Za każdym razem... Gdy dotarłam na Wybrzeże Kalarioi i spotkałam Olivię, byłam już praktycznie ruiną człowieka i tylko Cyna powstrzymywała mnie od całkowitej destrukcji. Olivia jednak wyciągnęła do nas dłoń. Pomogła, gdy nie miałyśmy niczego. Od tamtej pory wszystko zaczęło powoli się układać. Zaprzyjaźniłam się z wieloma osobami o wielkich sercach, zdobyłam dom do, którego mogłam wrócić i znalazłam pracę dzięki, której czułam się spełniona. Jednak gdy pojawił się Meitner... Nie mogę opisać co wtedy poczułam. Nie mogłam pojąć co się działo. Widziałam mojego ukochanego starszego braciszka, żywego.
- Kocham cię -powiedziałam tak po prostu.
Blondyn odwzajemnił uśmiech i zeskoczył z materaca podchodząc do mnie i torby, w której upychałam ciuchy, zbroje i inne takie. Bez słowa odsunął mnie od pakunku i wyciągnął wszystkie rzeczy ignorując moje protesty. W ciągu pięciu minut w bagażu znajdowało się wszystko co niezbędne.
- Masz tendencję do pakowania masy niepotrzebnych rzeczy Enni. Obiecaj, że będziesz uważać i NIE będziesz się narażać -poprosił stojąc przede mną.
Zwykle denerwuje mnie, że Meitner jest taki wysoki. Zadzieranie głowy za każdym razem by spojrzeć mu w oczy jest frustrujące. Teraz jednak widząc niepewność, a nawet strach wypisany na jego twarzy cieszę się, że nie muszę ciągle się w niego wpatrywać.
- Nie jadę na wojnę... -zaśmiałam się lekko czując w ustach gorzki smak wymieszany z whisky. - Obiecuję, że nie będę niepotrzebnie ryzykować.
Nim zdążyłam cokolwiek zrobić blondyn zatrzasnął mnie w niedźwiedzim uścisku. Nie protestowałam. Lubię okazywać czułość w stosunku do bliskich mi osób.
- Nie lubię się z tobą rozstawać. Zawsze mam wrażenie, że mogę cię więcej nie zobaczyć.
Przytuliłam się do niego mocniej. Mam tak samo. Meitner, a właściwie jeszcze wtedy Kamil zniknął, gdy miałam siedem lat. Myślałam, że już nigdy go nie zobaczę, tymczasem on musiał żyć w obcym świecie zupełnie sam. Może zabrzmi to dziwnie, ale nieszczęścia w moim życiu w końcu wychodzą mi na dobre.
- Te żigolo idź sprawdzić czy w jadalni cię nie ma.
W progu pokoju stała Olivia i wznosiła oczy ku niebu. Mój brat odkleił się ode mnie z niechęcią i mijając moją przyjaciółkę w progu zahaczył jej ramię swoim. Przyzwyczaiłam się już do spin pomiędzy tą dwójką. Czasami wręcz bawi mnie oglądanie jak traktują się niczym konkurenta w konkursie na najlepszego szefa. Westchnęłam tęsknie wpatrzona w czerwoną zbroję braciszka, gdy znikał za rogiem.
- Przyszłam się pożegnać -powiedziała białowłosa podbiegając do mnie, zatrzaskując za sobą drzwi i ściskając.
Zaśmiałam się odwzajemniając gest. Nie jestem w stanie zliczyć rzeczy, które jej zawdzięczam. Odsunęłam się od dziewczyny i usiadłam wygodnie w miękkim fotelu, a Olivia zasiadła naprzeciw mnie.
CZYTASZ
Rozpacz naszych gwiazd ||Eldarya
FanfictionNikt nie mówił, że życie jest łatwe i przyjemne. Nikt nigdy nie pyta "chcesz może szczęśliwe zakończenie"? Jeśli tak to łap pióro i sama je sobie nabazgraj -to można jednak usłyszeć dość często. Mimo to jest niezliczona ilość rzeczy na, które sami n...