30.

3.6K 223 24
                                    

Piszcie, co myślicie to bardzo motywuję. :D

Rozdział sprawdzony :)




Isaac był przerażony, kiedy Louis z resztą anielskiego towarzystwa odsyłał Hypnosa do jego świata. Musiał stać tam z tyłu i tylko w myślach błagać, żeby wszystko poszło zgodnie z planem. To wcale nie tak, że on nie wierzył w ich możliwości, bardziej obawiał się złośliwości losu, który jakoś nigdy nie był mu przychylny. Teraz, gdy wszystko zaczęło się układać i znalazł anielskiego chłopaka bał się, że wszystko rozsypie się jak zamek z piasku. Najchętniej schowałby Louisa za swoimi plecami z daleka od tego złośliwego bytu, który bez ciała był jakby tylko mgłą. Blondyn widział skupienie i determinację u całej trójki. Nie chciał ich w żaden sposób rozpraszać, dlatego siedział cicho jak mysz pod miotłą. Na przemian zaciskał i rozluźniał pięści, oddychając głęboko i licząc każdy wdech i wydech. Anioły zaczęły mamrotać coś monotonnymi głosami, a z każdą sekundą mgła znikała coraz bardziej.

*Kyrie, eleison. Christe, eleison. Kyrie, eleison.
Christe, audi nos.
Christe, exaudi nos.


Jeszcze, jakby w desperacji, szarpnęła się do przodu, prawie dosięgając Louisa i wilkołak niemal dostał zawału. Na szczęście Hypnos nie był w stanie sięgnąć do jego chłopaka dzięki anielskiej barierze, a kolejne wersy wypowiadanie chórem przez skrzydlate trio osłabiały go coraz bardziej.

*Pater de caelis, Deus, miserere nobisFili, Redemptor mundi, Deus,
Spiritus Sancte, Deus,
Sancta Trinitas, unus Deus,
Sancta Maria, ora pro nobis


Wraz z ostatnim słowem po bóstwie nie został nawet ślad, a Lou aż klapnął na podłogę ze zmęczenia.

- Silny sukinsyn - mruknął, ciężko oddychając.

-Tak, ale daliśmy radę! - zaśmiała się Light szczęśliwie. - Teraz, kiedy mamy go z głowy, powinno być spokojnie.

- To Beacon Hills, tutaj nigdy nie jest spokojnie. - szepnął Peter, który pojawił się w pomieszczeniu nie wiadomo skąd. - Zawsze się coś dzieję: kanima, szalone Omegi, wrogie stada, Gerard...

- Przynajmniej nie zanudzę się przy tobie, bo obawiałam się, że stracę formę. - odpowiedziała blondynka.

- Przy mnie nikt jeszcze nie narzekał na nudę - Hale wyszczerzył się obiecująco.

- Przypominam tylko, że masz nastoletniego syna. - rzucił złośliwie Isaac.- Może nie starczyć Ci energii na nic więcej, bo w końcu masz już swoje lata...

- Bardzo zabawne, Lahey. Od kiedy ty się taki wyszczekany zrobiłeś? Albo nie, czekaj... Zawsze taki byłeś, tylko wcześniej nie kierowałeś tych swoich złośliwości do mnie... Gdzie się podział twój szacunek do starszych i silniejszych? - wilkołak udał przerażenie.

- Ulotnił się. - młodszy tylko wyszczerzył zęby i wzruszył ramionami, a Peter westchnął pokonany.

- Nie musisz przypadkiem zająć się swoim osłabionym kochasiem? - wtrąciła pośpiesznie Light, widząc, że zapowiadało się na długą dyskusję.

- Przyznaj lepiej, że ty się chcesz nacieszyć swoim dopóki jeszcze może... - Louis naprawdę nie mógł się ugryźć w język, to było wbrew jego naturze.

- Grabisz sobie. - warknął wilkołak przez zaciśnięte zęby.

- Oj Peter, nie denerwuję się tak, bo ci żyłka pęknie. - Anioł mrugnął jeszcze do starszego, a następnie podniósł się z podłogi i ciągnąc zwijającego się ze śmiechu Lahey'a, wyszedł z pokoju. Sam też nie mógł się powstrzymać i chichotał szaleńczo, bo mina wilkołaka była bezcenna. Kiedy mijali salon zobaczył, że Stiles i Derek nadal tam są, ale przyjaciel już kontaktuje z rzeczywistością.

Harpia Stiles! (poprawione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz