***
Coś podobnego do smuta pod koniec- Losaac :)
Odrobina Dereka i Stilesa też jest w tym rozdziale :D
Rozdział sprawdzony :)
***
Od razu po przekroczeniu progu dostali ochrzan od szeryfa za to, że tak długo ich nie było. Kazali im zanieść zakupy do kuchni i tłumaczyć się wkurzonemu, irytującemu, złośliwemu, ciekawskiemu i bardzo głodnemu dwunastolatkowi, dlaczego w lodówce nic nie ma. Fakt faktem, że po kilku minutach mieli już dosyć smarkacza. Odziedziczył wszystkie najbardziej irytujące cechy charakteru po Peterze.
Hale został przez syna oddelegowany do garów z rozkazem przyrządzenia kurczaka po Tujsku. Light siedziała na blacie i podśmiewała się ze zszokowanej miny partnera, ale ostatecznie zdecydowała się pomóc, chociaż w zrobieniu sałatki.
- Tato, jestem głodny, no! - jęknął młody, a kiedy to nie dało rady wybudzić jego ojca z transu, złapał za kolorowy, kuchenny fartuch i wręczył go Peterowi, jednocześnie kopiąc go w kostkę i to dosyć mocno, sądząc po cichym syku, jaki wydał z siebie starszy Hale.
- Stworzyłem potwora... - popatrzył bezradnie na innych obecnych w kuchni.
- Nie mogło być inaczej, w końcu jest bardzo do ciebie podobny. - zaśmiał się Isaac. Szybko jednak umilkł pod groźnym spojrzeniem anielicy. - Derek nadal okupuje pokój Stilesa? - zapytał mało dyskretnie, ale trudno, potrzebował czegoś od niego.
- Tak, ale chyba już nie śpi w przeciwieństwie do tego Stilinskiego, bo był spytać, kiedy obiad. - odpowiedział najstarszy cierpkim tonem. - Czy ja wam wyglądam na gosposię?- Lahey zmierzył go wzrokiem od stup do głowy i parsknął śmiechem.
- Hm? Pomyślmy: masz na sobie fartuszek, a w jednej dłoni trzymasz nóż kuchenny, a w drugiej deskę do krojenia. - zachichotał wrednie - Moja odpowiedź nie może być inna: tak, przypominasz gosposię, Peter. - Tylko dobry refleks ocalił go przed oberwaniem drewnianą łyżką.
Uciekł do salonu, stamtąd schodami na górę. Zatrzymał się przed sypialnią przyjaciela i parę razy głębiej odetchnął, żeby upewnić się, że nie przerwie niczego ważnego. Niby nic nie było słychać, ale kto ich tam wie? Nerwowo zapukał kilka razy i dopiero, kiedy usłyszał ciche: wejdź Lahey wypowiedziane lekko rozbawionym głosem, odważył się zajrzeć do środka.
- Hej mam sprawę, Derek. - powiedział cicho. Patrzył na zrelaksowanego bruneta, który nic sobie nie robiąc z jego obecności przeczesywał palcami włosy Stilinskiego.
- Tak? - mruknął Hale, unosząc brew.
- Mógłbyś mi dać klucze do loftu? - zapytał, wyłamując palce.
- Myślałem, że będziesz wolał zostać tu gdzie wszyscy. - zdziwił się alfa, ale zaraz jego rysy się wyostrzyły. - Czy ktoś znowu coś zrobił?! - warknął, może odrobinę za głośno, bo Stiles jęknął i zaczął się budzić.
- Nie, to nie to. Erica jak na razie wydaje się jakoś dziwnie szczęśliwa i nawet mnie nie zauważa, a Scott obchodzi mnie szerokim łukiem po tym, jak All zrobiła mu piekło przez jego ostatnie zachowanie.
- To o co chodzi? Prawdę powiedziawszy byłbym spokojniejszy, gdybyś na razie nie był sam. Niby zagrożenie zażegnane, ale w tym mieście nigdy nic nie wiadomo.
- A gdyby jeszcze ktoś ze mną był?
- Dlaczego tak koniecznie chcesz stad uciec?
- Uhm... - westchnął Lahey, nie bardzo wiedząc jak ma, to zakomunikować alfie.
CZYTASZ
Harpia Stiles! (poprawione)
FanfictionStiles dla reszty stada jest tylko zwykłym, bezwartościowym człowiekiem. Syn szeryfa skrywa jednak pewną tajemnice, a jej ujawnienie może spowodować dużo zamieszania. Okładkę wykonała: @Kitsuniacz Opowiadanie sprawdzane przez: @fine-by-me (...