Chapter 6

2.3K 89 11
                                    

- Nie chcę tam iść. - Bąknęła znudzona. Niall ciągnął mnie za rękę do domu, w którym właśnie odbywała się, uwaga cytuję "impreza roku", czyt. chlanie, ćpanie i seks w każdym pokoju. Oh, zawsze pragnęłam uczestniczyć w takim wydarzeniu, a potem pijana obudzić się w rowie kilkaset kilometrów od domu z roztrzaskaną miednicą i metalowymi prętami w czasce! To szczyt moich marzeń!

- Daj spokój, to tylko jedna godzina. - Odpowiedział, wchodząc na schody werandy. Z wnętrza domu dobiegała tak głośna muzyka, że można było ją usłyszeć w promieniu kilku mil.

- W takim razie odwieź mnie, a potem tu wrócisz i będziesz siedział ile tylko chcesz. - Wyrwałam swoją dłoń i założyłam ręce. Nie chcę tam iść, nawet nie wiecie jak bardzo. Niall stanął na przeciw mnie. Objął moją twarz swoimi dużymi dłońmi i uśmiechnął się. Moje policzki były koloru dojrzałego pomidora, albo jeszcze  bardziej czerwone. Pewnie wyglądałam jakbym dostała jakiegoś ataku. Blondyn cmoknął mój nos i czoło.

- Godzina. - Powiedział, po czym złapał mnie za rękę i zaprowadził do domu pełnego napitych i zjaranych nastolatków. Jakie to romantyczne.

Nie było tak źle jak myślałam. Na samym wejściu dostałam kubek pełen alkoholu, który szybko opróżniłam. No co? Nie należę do tych "świętych". Po 3 kubeczku muzyka stała się dla mnie zbyt głośna. Złapałam Nialla za ramię. On przynajmniej miał tyle przyzwoitości, że nie nachlał się jak ja, w końcu prowadził.

- Tu jest za głośno. - Wybełkotałam, przymykając oczy. To dziwne jak mój organizm reaguje na jakieklowiek procenty. Przez chwilę jestem zaspana, a przez chwilę rozpalona i pełna energii. Bardzo dziwne. Niall pokiwał lekko głową i zaprowadził mnie do jednej z sypialni, w której oczywiście była całująca się para. Blondyn skrzywił się.

- Wypad. - Rzucił, na co nastolatki biegem wyszli. Najwyraźniej znali mojego towarzysza na tyle dobrze, aby wiedzieć, że nie wolno wchodzić mu w drogę. Usiadłam na dużym, drewnianym łóżku.

- Miałeś rację. To dziwne. No wiesz .. my na randce. - Powiedziałam z zamkniętymi oczami.

- Wiem. - Odpowiedział krótko, klękając przede mną. Uniosłam powieki. Nie wiem czy to zasługa alkoholu ale w tamtej chwili Niall wyglądał perfekcyjnie. Niebieskie oczy patrzyły na mnie uważnie i śledziły każdy mój ruch. Zazwyczaj czułabym się niekomfortowo, ale tym razem jego wzrok zupełnie mi nie przeszkadzał. W zasadzie podobało mi się to. Jego blond włosy z ciemnymi odrostami były lekko rozczochrane, co tylko dodawało mu uroku. Chciałam go przytulić.

- Czy .. czy mogę Cię przytulić? - Zapytałam cicho. Chłopak przechylił głowę w bok zmieszny.

- Jasne. - Rzucił. Usiadł obok mnie. Szybko wtuliłam się w jego bok. Nawet nie wiem dlaczego, chciałam, żeby mnie dotknął. Masz czasem takie uczucie, że patrzysz na kogoś i w głowie masz tylko głos Proszę, dotknij mnie, chcę Cię przytulić, tak po prostu, pragnę Twojeg odotyku? Ja nie miałam. Do teraz. Chłopak objął mocno moją talię. Cholera, to takie dziwne. Jutro pewnie będę płakać i drzeć się na wszystkich dookoła przez to, co teraz robię. Drzwi pokoju nagle się otworzyły. Odskoczyłam od ciała Nialla jak opażona.

- Niall, mam sprawę.

Niall's POV:

Harry patrzył to na mnie, to na dziewczynę obok mnie. Uśmiechnęłem się. Wygram ten zakład, w zasadzie już mam ją w kieszeni. Gdybym chciał zaliczyłbym ją już teraz, ale gdzie tu zabawa?

- O co chodzi? - Zapytałem.

- O .. sam wiesz. - Jego oczy rozbłysnęły. No tak, towar. Niechętnie podniosłem się i zerknąłem na blondynkę.

- Zaraz wracam. Nie ruszaj się. - Powiedziałem i wyszedłem z pomieszczenia razem z zielonookim. Nie czekałem zbyt długo, aż zacznie wypytywać mnie o Nad.

- I jak zakład? Wygrasz? - Kiwnęłem głową.

- Ja zawsze wygrywam. - Otworzyłrm frontowe drzwi. Ziemne, nocne powietrze uderzyło mnie w twarz. Księżyc już wisiał wysoko na niebie, a głośna muzyka dochodząca z wnętrza raniła moje uszy. Wyciągnęłem ze skrytki wewnątrz auta biały pakunek. Harry porozumiewawczo skinął głową. Kiedy zamknęłem drzwi i odwróciłem się, go już nie było. Nie byłem dilerem, to znaczy może byłem w pewnym stopniu, ale nikomu towaru na chama nie pchałem. Chcieli, płacili, brali. Nie ma nic pomiędzy. Z podwórka udałem się prosto do pokoju, w którym zostawiłem dziewczynę. To dziwne, nie była do końca jak reszta. Znałem ją od dziecka i dziwne było mi się zakładać o jej cnotę, ale .. no dobra, nie było żadnego ale. Założyłem się o to tylko, aby Nick mnie nie wyśmiewał, choć gdyby nawet to zrobił obiłbym mu mordę, tak, że już nigdy by się nie zaśmiał. W pewnym stopniu sam chciałem mieć Nadię, nie wiem czemu. Chciałem ją mieć odkąd pamiętam, ale zawsze byliśmy "tylko przyjciółmi". Też coś, jakby przyjaciele nie mogli się piepszyć. Otworzyłem ciemne drzwi, pewny, że zobaczę w środku, siedzącą na łóżku słodką blondynkę. Zacisnęłem zęby, kiedy dziewczyny tam nie było. Przeciskałem się między pijanymi nastolatkami w poszukiwaniu jej. W końcu znalazłem ją siedzącą obok Nicka na ziemi. Uśmiechała się pijacko, trzymając jointa w ręce. No jeszcze kurwa tego było trzeba. Wyrwałem jej fajkę z ręki. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni i .. wkurzeni?

- Horan, psujesz zabawę! - Krzyknął Nick. Spojrzałem na niego groźnie, na co od razu zamknął mordę.

- Kto jej to dał? - Zapytałem wściekły. Nie chciałem, żeby paliła, już widok jej pijanej zbytnio mi się nie podobał, choć w pełni wiedziałem, że mogę to wykorzystać w swoich celach.

- To Nick. - Krzyknęła, któtko ścięta blondynka w krótkiej czerwonej spódniczce. Za chuja nie mogę sobie przypomnieć jej imienia. Najwyraźniej nie była warta by je pamiętać. Złapałem Nadię za ramię i pociągnęłem do góry.

- Porozmawiamy sobie jutro, Nick. - Syknęłem w stronę bruneta, który uśmiechnął się na moje słowa.

Blondynka szła obok mnie posłusznie, niczym grzeczny piesek. Otworzyłem jej drzwi auta. Kiedy już oboje byliśmy w środku odpaliłem wóz. Szczerze? Nawet nie wiem, czemu jej widok z joinetem tak na mnie zadziałał, po prostu byłem strasznie wkurwiony.

- Przepraszam. - Szepnęła, bawiąc się rękami. I dobrze, masz za co.

- Prosiłem, żebyś została w pokoju. - Powiedziałem sucho, patrząc ns drogę przed nami. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że mój ton ją przerażał, jak wszystkich.

- Wiem, ale ten chłopak przyszedł i powiedział, że Ty też tam jesteś i .. no i poszłam. - Odpowiedziała. Jebany Nick, dam sobie rękę uciąć, że to jego sprawka. Kiwnąłem głową. Mogłem się tego domyślić.

- Jesteś zły? - Spytała złośliwie, patrząc prosto na mnie. Co? Nagle z przerażonej stała się zła? Ta kobieta nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.

- Zresztą nieważne, nie obchodzi mnie to. - Dodała, zaciskając pięści. Uśmiechnąłem się. Zadziorna jest. Cholernie mocno to na mnie podziałało. Kilka chwil później zatrzymałem samochód przed jej domem. Kiedy chciała wyjść, złapałem ją za rękę i pociągnęłem w moją stronę.

- Co Ty kur.. - Przerwałem jej, łącząc nasze usta.

___________________________

przepraszam za tak długą przerwę, poprawię się, gdyż mam już ferie :)) dziękuję za wszystkie głosy, wejścia i komentarze, nawet nie wiecie jak cieszy mi się mordka jak je czytam ;)

You're mine. / I'm Yours.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz