- I teraz w lewo. - Poinstruowałam Harry'ego, kiedy jechaliśmy do mojego domu. Przeczuwałam, że rodzice będą wściekli, ale nie zawracałam sobie tym głowy. Bardziej martwił mnie Niall. Jednocześnie byłam na niego zła i troskliwa. Miałam złe przeczucia. Co, jeśli coś mu się stało? Nie, nie mogę tak myśleć.
- To ten. - Wskazałam na swój dom, a loczek zatrzymał się przed nim powoli. Westchnęłam. Świetnie bawiłam się z Harrym i czułam, że szybko zostaniemy przyjaciółmi. Ten chłopak miał w sobie coś takiego ... biło od niego bezpieczeństwo, szczęście i poczucie, że wszystko będzie dobrze. Strasznie podobał mi się w nim ten niespotykany entuzjazm.
- Dzięki jeszcze raz Haryś. - Rzuciłam, cmokając go w policzek. Posłał mi szeroki uśmiech, ukazujący dołeczki w policzkach. Boziu, jak słodko.
- Nie ma sprawy. Mam tylko prośbę.
Spojrzałam na niego, czekając aż dokończy.
- Za podwózkę pójdziesz jutro ze mną na zakupy. Serio tego nie lubię, a potrzebuje kobiecej opinii, kupując nowe ciuchy. Wiesz, chcę się podobać dziewczynom.- Wyszczerzył zęby, w rezultacie czego zaśmiałam się głośno. Ten chłopak był rozkoszny. Jego propozycja wydawała się interesująca, poza tym i tak nie mam planów na weekend. Niallowi pewnie to się nie spodoba, ale hej, to on zostawił mnie samą na kilka godzin, bez żadnego powodu, więc czemu nie? Kiwnęłam głową.
- Okay, brzmi ciekawie. Dobranoc Harry.
- Dobranoc Nadio. - Wyszłam z auta i poszłam prosto do domu. Zdjęłam kurtkę, buty i niezauważalnie szybko ruszyłam do swojego pokoju.
Nie byłam śpiąca, ciągle zastanawiałam się co stało się z Niallem i to nie dawało mi spać. Wierciłam się i kręciłam z boku na bok. Wszystko mi przeszkadzało i cały czas sprawdzałam na telefonie, czy może irlandczyk nie napisał, czy zadzwonił, dał chociaż jakikolwiek znak życia. Nic. Kiedy przymknęłam oczy jak na zawołanie usłyszałam wibracje elektrycznego urządzenia, leżącego na szafce nocnej. Chwyciłam go i szybko sprawdziłam.
Od: Niall
Przepraszam kochanie, wszystko się przeciągnęło. x
Wypuściłam z siebie powietrze, nawet nie wiedziałam, że je wstrzymuję, ale ostatnimi czasu nie wiedziałam o bardzo wielu rzeczach. Prychnęłam. Jasne, "przeciągnęło się". Odłożyłam telefon, postanawiając, że nie uraczę go moją odpowiedzią, bo możliwe, że niepotrzebnie bym go tylko zwyzywała. Zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy morfeusza.
***
Moje włosy dziś wyjątkowo nie chciały ze mną współpracować. Każdy włos odstawał w inną stronę świata i wyglądałam, jakby piorun strzelił mnie co najmniej trzy razy. Zdenerwowana spięłam je wszystkie w wysokiego kucyka i wyszłam z łazienki.
- Trzeba było tam siedzieć jeszcze dłużej! - Warknął Justin, czekający pod drzwiami, kiedy udostępnię mu łazienkę.
- Zawsze mogę tam wrócić. - Odpowiedziałam, wystawiając mu język. Wszedł do pokoju i trzasnął drzwiami. Ach, dwóch nastolatków i jedna wspólna łazienka to piekło. Mogłabym pójść do swojej, ale gdzie tu zabawa? Lubiłam wnerwiać tego małego gówniarza. Umówiłam się z Harrym w centrum o 13, a Niall .. nic już więcej nie napisał, ani nie zadzwonił. No cóż, skoro tak chce się bawić.. Skierowałam się do kuchni gdzie siedziała mama w pidżamie. Stanęłam jak wryta, widząc ją bez makijażu, w nieuczesanych włosach i bez eleganckich strojów i butów. Spojrzała na mnie swoimi zimnymi, niebieskimi oczami. Wymamrotała "dzień dobry" i wróciła do owsianki, którą właśnie jadła.
- Nie idziesz dzisiaj do pracy? - Spytałam, siadając obok niej.
- A czy wyglądam jakbym się tam wybierała? - Syknęła. - Mam dziś wolne, później się ogarnę. - Dodała spokojniejszym tonem. Wzruszyłam ramionami. Ta kobieta, zmienia humory tak szybko jak Niall. Właśnie, Niall, stęskniłam się za nim, ale równie mocno co go przytulić, chciałam na niego nawrzeszczeć, że zostawił mnie samą na 5 bitych godzin, a nie pół godziny jak obiecywał. Wstałam, zabierając ze sobą tylko banana, którego szybko zjadłam. Założyłam kurtkę i wyszłam z domu, gotowa na zakupy.
***
- Nie założę tego. - Harry potrząsnął głową na "nie".
- No proszę Cię! Ta bluza jest śliczna. - Krzyknęłam, próbując wcisnąć mu do rąk białą bluzę z czarnym nadrukiem z przodu.
- Śliczna? Właśnie dlatego nie noszę takich rzeczy. - Odpowiedział, patrząc na mnie z góry. Westchnęłam.
- Dobra, jak nie chcesz to nie.
Odwiesiłam ubranie na wieszak i odwróciłam się w stronę chłopaka. Wybraliśmy już 3 koszulki, 2 bluzy i jedną parę spodni. To niesprawiedliwe, że Harry ma lepsze, dłuższe i chudsze nogi od moich. Dlaczego Bóg mi to zrobił?!
- To chyba będzie wszystko. - Powiedział, przeglądając wybrane ubrania. - Tak, to zdecydowanie wszystko. - Uśmiechnął się i ruszył w stronę kasy. Korzystając z chwili samotności skierowałam się do działu damskiego. Dotknęłam materiał, beżowej sukienki, wiszącej na manekinie. Byłoby świetnie, gdybym się w nią zmieściła, ale do tego musiałam zejść na dietę i ćwiczyć codziennie, a ja jestem zbyt leniwa. Przyglądałam się delikatnej sukience, kiedy usłyszałam głos Harry'ego.
- Powinnaś ją przymierzyć. - Mruknął, stojąc za mną. Pokręciłam głową.
- Wątpię, nawet bym się w nią nie zmieściła. - Odpowiedziałam. - Zapłaciłeś już?
Harry patrzył na mnie uważnie, jakby nie zrozumiał co powiedziałam. Uniosłam brew zmieszana.
- Spokojnie uważam, że byś się w niej zmieściła, wygląda na Twój rozmiar. - Zaśmiałam się krótko. Ta, może się zmieszczę za jakieś 2 lata ćwiczeń i diet.
- Oj, Harry. Chodźmy już. Jestem głodna.
Starbucks był pełen ludzi, więc przenieśliśmy się do MCdonalda. Po złożeniu zamówień usiedliśmy przy stoliku przy oknie, przez które patrzyłam jak padał deszcz. Ludzie uciekali do budynków, aby się schronić, kiedy ja najchętniej bym teraz na zewnątrz biegała i wskakiwała do kałuż, ciesząc się jak dziecko.
- Twoje frytki stygnął. - Usłyszałam głos Harry'ego. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Wzięłam frytkę do ust i powoli ją przeżuwałam.
- Nadia? - Odwróciłam się, słysząc męski głos z wyraźnym irlandzkim akcentem. Niall stał z rękami w kieszeniach i patrzył z grobową miną na mnie i Harry'ego. Przewróciłam oczami, widząc jak zaciska szczękę. On jest zły? Co ja mam powiedzieć, kiedy mnie wystawił! Odwróciłam się z powrotem w stronę Loczka. Blondyn znalazł się zaraz obok mnie i patrzył mi prosto w oczy.
- Co Ty tu robisz? - Spytał, kiedy spokojnie jadłam frytki, nie zwracając na niego uwagi.
- Jem. - Odpowiedziałam obojętnie. - I to z kimś, kto przynajmniej mnie nie wystawił. - Dodałam, zerkając na niego. Chłopak oblizał usta i położył swoją dłoń na mojej.
- Możemy porozmawiać na osobności? - Spojrzał na Harry'ego, który kiwnął głową i wstał.
- Ja i tak już będę uciekać do domu. Jakby coś, wiecie gdzie mnie szukać. - Rzucił, po czym wyszedł. Nie Harry, nie zostawiaj mnie! Niall zajął jego miejsce naprzeciwko mnie i patrzył na mnie bez słowa.
- Może chociaż wyjaśnisz co zajęło Ci wczoraj tak dużo czasu, że o mnie zapomniałeś? - Syknęłam, patrząc prosto w jego błękitne i głębokie oczy. Chłopak zacisnął pięści.
- Mówiłem, że musiałem wyskoczyć za miasto.
- Po co? - Przerwałam mu szybko, unosząc brew.
- Nie możesz wszystkiego wiedzieć. - Odpowiedział, na co ironicznie wypuściłam z siebie powietrze.
Nie mogę widzieć co robi MÓJ CHŁOPAK? Czy on robił sobie ze mnie jaja, czy coś? Przełknęłam ślinę i odwróciłam wzrok.
- Wiesz, chyba jednak wolałam towarzystwo Harry'ego. - Powiedziałam oschle, wstając. Dobrze wiedziałam, że go to zdenerwuje i taki był mój cel. - Może powinieneś znaleźć sobie dziewczynę, dla której nie będzie na Tobie zależało i która będzie miała, w przeciwieństwie do mnie, w dupie co się z Tobą dzieje? Powodzenia. - Ruszyłam do wyjścia i po kilku sekundach stałam już na podwórku, moknąc w deszczu. Cholerny Niall. Czy ja właśnie z nim zerwałam? Poczułam jak łzy lecą po moich policzkach. Dobrze, że chociaż padało, nikt by nie zauważył, że ryczałam jak dziecko. Usiadłam na ławce przy wejściu do centrum i mokłam. Wiedziałam, że pewnie jutro będę zdychać z bólem gardła, gorączką i katarem, ale to wszystko chowało się przy tym jak czułam się teraz. Schowałam twarz w dłoniach i myślałam nad całą tą sytuacją. Może za bardzo na niego naskoczyłam. Przecież on ma swoje sprawy, do których nie mam prawa się mieszać. Ale wszystko schrzaniłam. Ktoś usiadł bok mnie, więc zerknęłam i zobaczyłam Nialla, który patrzył tępo na betonowy chodnik. Nie odzywaliśmy się, bez niepotrzebnych słów, siedzieliśmy obok siebie na ławce, moknąc.
- Przepraszam. - Powiedział w końcu. Spojrzałam na niego i próbowałam się uśmiechnąć, ale nie za bardzo mi to wyszło.
- Po prostu nie chcę Cię mieszać do spraw, które nie byłby dla Ciebie zbyt komfortowe i bezpieczne. Rozumiesz? - Kiwnęłam głowy. Narkotyki. Dam sobie rękę uciąć, że chodzi właśnie o to. Najgorsze było to, że nic nie mogłam z tym zrobić. Wiem, że Niall na pewno by się mnie nie posłuchał. Harry powiedział, że nic nie bierze, ale to przyjaciele, zawsze będą się nawazjem kryć.
- Rozumiem. Ja też przepraszam, za bardzo na Ciebie naskoczyłam, ale wystawiłeś mnie, powinieneś zrozumieć. - Nie odpowiedział tylko mocno mnie przytulił, kiedy w końcu deszcz ustąpił i wyszło Słońce. Moje Słońce.
CZYTASZ
You're mine. / I'm Yours.
FanficPatrzyłam na niego załzawionymi oczami. Jak mógł mi to zrobić? Zniszczył wszystko. Był jedynym powodem, dla którego żyłam, a teraz to zepsuł. - Nadia ja.. - Powiedział, patrząc na mnie uważnie swoimi niebieskimi oczami. Poczułam gorące, wielkie łzy...