Chapter 13

1.9K 82 6
                                    

- Dam sobie radę! - Kath krzyknęła, patrząc to na mnie t,o na Zayna. Po długich rozmowach i namowach w końcu zgodziła się iść na terapię. Nie mówię, że była z tego powodu szczęśliwa, właściwie to było dopiero trzecie  spotkanie.

- Wątpie. - Rzucił Zayn, łapiąc ją za ręke. Jak to możliwe, że dopiero teraz zauważyłam, że on na prawdę ją kocha i mu zależy? Czasami ludzie są tacy ślepi. Kath zrobiła minę zamknij-kurwa-ryj, ale ścisnęła dłoń mulata, po czym uśmiechnęła się.

- Dzięki, że tu ze mną przychodzicie. - Rzuciła cicho, że ledwo ją usłyszałam. Byłam z niej dumna. Nie poddała się i zaczęła się leczyć. A co do poddawania się .. nie widziałam Niall'a od tygodnia. Zaczęłam nawet podejrzewać, że skoro się nie przespaliśmy, to już mnie nie chce, ale ta myśl była zbyt bolesna, żebym mogła dopuszczać do siebie jej istnienie.

- Nad słuchasz nas? - Kath spytała, zwracając na siebie moją uwagę. Spojrzałam na nią uważnie. W porównaniu do jej widoku ze szkoły wyglądała świetnie. Jedyną niedoskonałością były sine worki pod oczami. Kiwnęłam głową.

- Zamyśliłam się. - Powiedziałam prosto. Zayn zaśmiał się cicho.

- Jakbym słyszał Nialla. Od tygodnia chodzi zamulony i kompletnie nie kontaktuje. - Otworzyłam usta. Może myśli o mnie? Nah, wątpie. Pokręciłam głową.

- To przez tę szkołę. Testy i tak dalej. - Rzuciłam, udając obojętność. Zayn i Kath zaczęli rozmawiać o szkole, a ja znów odpłynęłam. Niall w ciągu półtorej miesiąca stał się dla mnie cholernie ważny. I w ciągu tygodnia zdążyłam się za nim strasznie stęsknić.

Niall's POV:

Półtorej miesiąca minęło, przegrałem zakład. Ja Niall Horan przegrałem zakład. Przecież to nawet nie brzmi, tak jak powinno! Kurwa, może powiem dla Nicka, że jednak ją przeleciałem. Przecież nie pójdzie do niej i nie zapyta prosto, czy się ze mną przespała, nie? Co jak co, ale nie mogłem zaplamić swojego honoru. Kurwa o czym ja mówię? Jakiego honoru? Wykorzystałem kilkanaście, jak nie więcej, biednych dziewczyn, które nie były niczemu winne. Jestem jebanym frajerem. Walnąłem ściśniętą pięścią w ścianę, powodując, że powstała w niej ogromna dziura. Byłem wściekły na siebie, Nadię. To przez nią zacząłem tak bardzo wszystko analizować i myśleć nad swoim postępowaniem. Co ona ze mną zrobiła?! Mimo to dalej mi na niej zależało, a tydzień bez niej to było kompletne piekło. Nie mogę się już dłużej ukrywać. Nie przed nią.

***

Rozglądałem się po szkolnym korytarzu w poszukiwaniu niskiej blondynki. Znalazłem ją na stołówce, siedzącą w towarzystwie Kath, Zayna, Eleanor, Louisa oraz Harry'ego. Przez myśl przeszło mi co się stało z Liamem i Danielle, ale te zakochańce robią wszystko by zostać sam na sam chociaż przez chwilę. Ech, ta miłość. Diana siedziała tyłem do mnie, więc podeszłem i położyłem ręce na jej ramionach. Wzdrygnęła się, ale kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się lekko. Mówiłem, że uwielbiam jej uśmiech? Cmoknąłem ją w policzek na co Lou zareagował długim "awww". Zgromiłem go wzrokiem, na co się zaśmiał.

- Co? - Warknąłem, uśmiechając się. Nie potrafiłem być zły, wiedząc, że obok mnie siedzi Nad. Lou pokręcił głową, szczerząc zęby.

- Nigdy bym nie pomyślał, że będziesz mieć dziewczynę.

- Bo jesteście parą, prawda? - Spytała Eleanor, przytulając się do ramienia Lou. To pytanie było cholernie zagadkowe. Nie wiedziałem, czy już możemy mówić, że jesteśmy "parą". To słowo zawsze było mi obce. Wychyliłem głowę i spojrzałem na dziewczynę.

- Jesteśmy parą? - Uniosłem brwi, kiedy dziewczyna patrzyła na mnie z otwartą buzią. Również nie wiedziała co odpowiedzieć i to w pewnym sensie zabolało, ale nie mogłem tego po sobie pokazać. Dziewczyna uśmiechnęła się niezręcznie i niezauważalnie kiwnęła głową. Wyszczerzyłem się, szczęśliwy w środku i ponownie cmoknąłem ją w policzek.

- Już macie odpowiedź? - Rzuciłem w kierunku nastolatków. Zaśmiali się serdecznie i wrócili do swoich rozmów.

Nadia's POV:

Jesteśmy parą. Ja i Niall jesteśmy parą. W głowie mi się nie mieści, że wiedzą już o tym nasi znajomi, w zasadzie zapytał mnie o związek przy ludziach. Nie tak to sobie wyobrażałam, ale bombie motylków w moim brzuchu to nie przeszkadzało, mojemu oszalałem i szczęśliwemu sercu również. Kath wyglądała lepiej niż wczoraj. Nie brała już nic od tygodnia i strasznie się z tego cieszyłam. Ciągle czułam wiercącą się dziurę w moich plecach.  Spojrzałam na Nialla, w dalszym ciągu stojącego nade mną. Patrzył na mnie uważnie. Kąciki jego ust uniosły się. Pochylił się i ustami dotknął mojego ucha.

- Porywam Cię na dzisiejszy wieczór. Bądź gotowa o 18. - Szepnął słodko. Motylki w brzuchu chyba były zmutowane, bo zaczynało mnie powoli boleć ich ciągłe latanie. Kiwnęłam głową. Zapowiada się miły wieczór.

***

Ciepłe powietrze uderzało w moją twarz. Była już jesień, ale mimo to było zaskakująco ciepło. Drzewa była już kompletnie nagie. Wystawiłam twarz w górę, czując ciepłe promienie słońca.

- Nie możesz się jakoś wykręcić? - Kath jęknęła, idąc obok mnie do domu. Zaprzeczyłam głową.

- Nie, nie da rady. - Dziewczyna westchnęła, poprawiając torbę na swoim ramieniu.

- Dzisiaj nie możesz, bo Niall. Jutro nie możesz, bo jakaś rodzina. Nad, ja Cię serio teraz potrzebuję! - Rzuciła, ledwo wypowiadając ostatnie słowa. Zatrzymałam się nagle.

- Brałaś coś? O co chodzi? - Zapytałam zaalarmowana. - Nie możesz nic wstrzykiwać, czy wciągać, czy chuj wie co! - Kath pokręciła szybko głową.

- Nie o to chodzi. Jest ciężko, ale nie chcę być ćpunką, więc się powstrzymuję. Chodziło mi o .. no wiesz ..  te nasze rozmowy przed tym wszystkim. Tęsknię za tym. - Zrobiła cudzysłów rękami, mówiąc "tym wszystkim". Wiedziałam o co jej idzie. Ja też tęskniłam za naszą przyjaźnią.

- Wiem Kath. Ale teraz serio nie dam rady. Może w sobotę się jakoś urwę. Ja też za tym tęsknię, w ogóle za Tobą. - Wzruszyłam ramionami. Kath przytuliła mnie mocno. Zdecydowanie za nią tęskniłam.

***

Przejechałam pomadką po ustach, przeglądając się w małym lusterku. Nie miałam zamiaru jakoś wystawnie  się malować, tym bardziej, że nawet nie wiedziałam, gdzie jedziemy. Narzuciłam bordowy sweterek, na siwą podkoszulkę. Czarne jeansy były moim zdaniem zbyt opięte, ale Kath upierała się, że wyglądam w nich "świetnie". Stukałam tubką tuszu do rzęs o drewnianą garderobę. Była 18, ale Niall'a jeszcze nie było i strasznie mnie to stresowało. Justin siedział w swoim pokoju i głośno puszczał jakiś rap, co mnie jeszcze bardziej irytowało. Mama była jeszcze w pracy. Czemu mnie to nie dziwi? Jak zwykle praca była najważniejsza. Tata wybył do kolegi, omówić jakieś "ważne sprawy". Przegryzłam wargę, kiedy zadzwonił mój telefon.

- Tak? - Spytałam cicho.

- Nadia? - To Kath. Zadzwonił dzwonek do drzwi, więc podeszłam do nich, otwierając je.

- Tak. - Rzuciłam, widząc na werandzie uśmiechniętego Nialla. Westchnęłam, widząc jego uśmiech. Był taki idealny.

- Cześć. - Powiedział słodko. Kompletnie nie zwracałam uwagi na głos przy moim uchu, dochodzący z mojego telefonu.

- Rozumiesz?! - Dziewczyna krzyknęła mi prosto do ucha przez elektryczne urządzenie.  Skrzywiłam się, czując ból.

- Tak. - Ponownie pwiedziałam do aparatu i rozłączyłam się. Kompletnie nie zrozumiałam o co jej chodziło, ale wtedy nie miało to dla mnie większego znaczenia. Niall podszedł bliżej mnie i złączył nasze usta. Słodko mnie pocałował, przez co kontury wszystkiego wokół się rozmazały. Odsunął się z wielkim uśmiechem na ustach.

- Idziemy. - Złapał mnie za rękę i wyciągnął z domu. To na pewno będzie ciekawy dzień.

You're mine. / I'm Yours.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz