Chapter 4

2.6K 88 1
                                    

Niall's Pov:

- Ile Ci to zajmie? - Nick patrzył na mnie, paląc blunta.

- Ile zajmie mi co? - Udawałem głupiego. Dobrze wiem, o co mu chodziło, ale wolę, aby dał mi wyzwanie. Zaliczanie niewinnej dziewczyny ot tak było najzwyczajnie w świecie niezbyt oryginalne. Wolę coś bardziej wymagającego.

- Ile czasu zajmie Ci zajęcie się małą Nadią? - Uśmiechnąłem się na wspomnienie niskiej, ślicznej  blondynki, która nie tak dawno spała w moim łóżku. Wypiłem łyk piwa i spojrzałem w pustą przestrzeń przed sobą. Ile czasu zajmie mi mała, delikatna i niewinna Nadia? Oprócz tego, że wygląda jak mały aniołek, który przez przypadek spadł z nieba, nie wyróżniała się za bardzo wśród innych dziewczyn. No może jej przemądrzała i pełna sarkazmu i ironii buzia jeszcze w pewien sposób, zwracała na nią uwagę tłumu.

- Półtorej miesiąca. - Skwitowałem, uśmiechając się. Wiem, że to pewnie zrani jej biedne serduszko, ale przeżyje. Nauczy się być twardą i mniej ufną, kiedy z nią skończę. W pewien sposób wyświadczam jej przysługę.

- Będzie moja.

***

Nadia's POV:

Obudził mnie dzwonek telefonu. Przetarłam dłonią twarz. O. Mój. Boże. Tak cholernie mocno się nie wyspałam. Chwyciłam brzęczące urządzenie i odebrałam telefon.

- Tak? - Rzuciłam zaspanym głosem, ziewając.

- Gdzie jesteś?! Jest już 3 lekcja, a Ciebie dalej nie ma! - Kath darła się mi do ucha. Przewróciłam oczami. Raz mogę nie iść do tego jebanego zakładu dla niewinnyvh ludzi, który nazywają szkołą.

- Zaspałam. - Odpowiedziałam spokojnie.

- Ubieraj się i przychodź. - Usłyszałam przed dźwiękiem, oznajmującym przerwane połączenie. Już poszłam, fajnie było? Przewróciłam się na drugi bok i znów próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Ciągle w oczach miałam Nialla. Musiał pokazać się w moim życiu akurat teraz? Przez ostatnie 2 lata miał mnie kompletnie gdzieś, a teraz nagle znów kręci się blisko. Niechętnie podniosłam się z łóżka, biorąc po drodze czyste ubrania. Wzięłam zimny prysznic, z nadzieją, że zniszczy obraz Horana z mojej głowy. Związałam włosy w wysokiego kucyka, lekko pomalowałam oczy i ubrałam się. Przełożyłam przez ramię ciemną torbę z książkami, ozdobioną znaczkami moich ulubionych zespołów. Szkoło nadchodzę!

***

Pech chciał, że akurat miałam mieć biologię, a Kath miała matematykę na drugim końcu szkoły razem z Austinem. Weszłam do klasy i zajęłam swoje miejsce. Horana nie było i dobrze. Nie chcę go tu. Georgia zaczęła chodzić po klasie i mówić o czymś co najwidoczniej sprawiało jej dużą przyjemność, bo zachwycała się tym, jak szalona. Nie potrafiłam się skupić na jej słowach. Wodniczka, Cytoplazma, Jądro. Kobieto!  Nie mam bladego pojęcia o czym mówisz. Wyglądałam przez okno, szukając jakiegoś punktu, na którym mogłabym zawiesić oko. Niestety trawnik i parking szkolny podczas lekcji nie tętni zbytnio życiem. Pod szkołę podjechał znajomy, czarny wóz. Uśmiech zagościł na mojej twarzy, widząc blondyna wysiadającego z miejsca kierowcy. I pewnie dalej byłambym zadowolona, gdyby nie fakt, że Niall otworzył drzwi posażera długonogiej blondynce. Odwróciłam wzrok. Ugh. Kolejny podbój? Fajnie. Próbowałam skupić się na słowach nauczycielki ponownie, ale znów wydawało mi się, że z jej ust wychodzi tylko nic nie znaczący bełkot. Do klasy wszedł blondyn, przywitał się grzecznie z nauczycielką i zajął swoje miejsce obok mnie. Moje serce przyśpieszyło 20- krotnie. Nie ma się czym przejmować, nie. Patrzyłam na nauczycielkę, próbując ignorować fakt, że chłopak ciągle się na mnie patrzył. Kiedy zadzwonił dzwonek, wypuściłam z siebie powietrze, nawet nie wiedziałam, że je wstrzymuję. Wrzuciłam książki do torby i wyszłam szybkim krokiem z klasy. Dlaczego byłam zazdrosna o chłopaka, którego nawet nie lubię? Podeszłam do mojej szafki i wyciągnęłm z niej potrzebny zeszyt. Zamek tego cholernego pudła nie chciał się zamknąć, więc stałam przed nią, trzaskając drzwiczkami jeszcze bardziej się denerwując.

- Spokojnie. - Usłyszałam głos chłopaka. Nie musiałam się odwracać, dobrze wiedziałam kto to był.

- Austin, proszę zrób coś z tą szafkę, bo zaraz zwariuję. - Syknęłam zdenerwowana. Chłopak podszedł do szafki i delikatnie ją zamknął. Spojrzał na mnie uśmiechnięty.

- Widzisz? Do niej trzeba podejść delikatnie. - Objął mnie ramieniem. - Matmo, przybywamy! - Zaśmiałam się głośno. Austin zawsze był przy mnie. Razem z Kath byli moimi przyjaciółmi od dziecka. Często słyszałam, że powinniśmy być parą, ale nie potrafiłabym. Jest dla mnie jak brat, chociaż czasami zastanawiałam się jakby było gdybyśmy byli razem. Pokręciłam głową. Nie, wolę o tym nie myśleć. Weszliśmy schodami na górę. Blondyn ciągle trzymał ramię na mojej szyi. Zadzwonił dzwonek, a ja jęknęłam.

- Nienawidzę matmy.

- Ja też. - Spojrzałam na bok i dostrzegłam Nialla razem z Paynem obok. Patrzył centralnie na mnie, a potem na ramię Austina. Szybko strąciłam jego rękę, jakby co najmniej mnie paliła. Stanął na przeciw mojego przyjaciela. Byli równego wzrostu. Przełknęłam ślinę, patrząc jak mierzą się wzrokiem.

- Jeszcze raz ją dotkniesz, a obiecuję, że nie skończy to się dla Ciebie dobrze. - Syknął Horan szorsto. No nieźle. Pociągnęłam Austina za rękę, odciągając go od Nialla.

- Z pewnością, Nadia woli być dotykana przeze mnie, niż Ciebie. - Odpowiedział Austin równie oschle. Oddychałam głęboko, ciągle ciągnąc przyjaciela za ramię.

- Austin. - Szepnęłam. W ciągu sekundy pięść Horana wylądowała na twarzy jego przeciwnika. Wokół nas zrobił się już niezły tłum gapiów, oczekujący na bójkę. Chłopak nie był dłużny drugiemy i po chwili zaczęli okładać się pięściami. Chciałam ich rozdzielić, ale silne ręce Liama mnie od nich odciągnęły.

- Trzeba ich rozdzielić!- Krzyknęłam, widząc krew na podłodze.

- Załatwię to. - Odpowiedział spokojnie, a następnie postawił mnie w pewnej odległości od bójki i pociągnął Horana zdala od Austina. Z twarzy obu chłopaków leciała krew. Mimo to, Austin był bardziej pocharatany od Nialla. Podeszłam do niego i przyjrzałam się jego twarzy.

- Musimy iść do pielęgniarki. - Złapałam go za rękę, ciągnąc przez korytarz.

- Niech ktokolwiek z was dotknie Nadię, a skończy tak samo! - Usłyszałam krzyk Horana. Przeszły mnie ciarki, o co mu kurwa chodzi?!

***

-Auć. -  Austin syknął. Odwróciłam się od okna, aby na niego spojrzeć. Pielęgniarka w białym fartuchu przyłożyła biały, mokry gazik do nosa chłopaka. Stałam z założonymi rękami, przyglądając się całej sytuacji. Biel dominująca w gabinecie lekarskim mnie dobijała. Czułam, jak zaczyna boleć mnie brzuch i głowa.

- Masz szczęście, że nie masz połamanego nosa. - Powiedziała piguła, kręcą głową. Była zielonooką, wysoką blondynką. Miała około 25 lat. Pokręciła głową. - Dlaczego się pobiliście? - Zapytała, patrząc to na mnie to na blondyna.

Austin spojrzał na mnie przepraszająco, na co jedynie wzruszyłam ramionami.

- Tak jakoś wyszło. - Odpowiedział, uśmiechając się delikatnie.

Kiedy wyszliśmy z pokoju pielęgniarki Austin odchrząknął, więc na niego spojrzałam.

- Przepraszam. - Powiedział. - Wiem, to było głupie. - Kiwnęłam głową.

- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Odpowiedziałam, idąc do przodu.

- Nie gniewaj się na mnie. - Rzucił błagalnie. Przewróciłam oczami.

- Masz się więcej nie bić, jasne? - Zagroziłam mu palcem przed twarzą. Blondyn uśmiechnął się promiennie i kiwnął głową.

- Okej.

__________________________________

Przepraszam za błędy bardzo. Jestem ciekawa co teraz myślicie o Niall'u :D

You're mine. / I'm Yours.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz