Chapter 14

1.8K 83 9
                                    

Tak szybko jaka nasza randka się zaczęła, tak szybko się skończyła. Stałam z założonymi rękami i patrzyłam jak Niall rozmawia przez telefon. Zaczynało mi się robić zimno, choć byliśmy w praku dopiero jakieś 10 minut.

- Jestem z Nadią. - Rzucił, unikając mojego wzroku, jakby coś ukrywał. - Nie, moją dziewczyną. - Przełknęłam głośno ślinę. Podobało mi się jak mówił na mnie "moja dziewczyna", niemal czułam motylki w brzuchu. Poprawiłam, spadające mi na oczy pasmo włosów i uśmiechnęłam się, kiedy Niall w końcu uraczył mnie swoim spojrzeniem.

- Nie, nie da rady, chyba, że zostawię ją z Harrym dopóki nie wrócę. - Powiedział. - Okay, załatwione.

Spojrzał na mnie i uśmiechnął, podchodząc do mnie bliżej.

- Jest taka sprawa. - Załącz, a ja westchnęłam. Rozejrzałam się dookoła, ale jedyne co widziałam to drzewa, ławki i wysokie latarnie, które dawały światło na cały park. Spojrzałam na niego, z miną co-kurwa-znowu.

- Muszę wyskoczyć po coś za miasto i tu masz dwa wyjścia. Możesz zostać z Harrym dopóki nie wrócę, a potem dokończymy randkę, albo zawiozę Cie do domu. - Harry albo dom? Proste. Prychnęłam.

- Zawieź mnie do Harry'ego.

***

Weszliśmy do ciemnopomarańczowego domu po drewnianych, krótkich schodkach. Niall nie kłopotał się nawet zapukać, tylko od razu wszedł do środka a ja za nim. Szybko usłyszeliśmy dźwięki z jakiego filmu. Kto tak głośno ogląda telewizję?! Wnętrze było przytulnie urządzone, ściany były koloru bordowego, meble brązowego. Na ścianach wisiały świetnie komponujące się z resztą obrazy. Weszliśmy do dużego salonu, gdzie na kanapie leżał rozwalony Harry z pełną miską popcornu obok siebie, oglądając jakiś film.

- Czeeeść gołąbeczki. - Przeciągnął, odkładając naczynie na stół. - Co was do mnie sprowadza? - Niall zakaszlał i mogę się założyć, ze wskazał na mnie głową, choć na niego nie patrzyłam.

- Posiedzisz z Nad, dopóki nie wrócę, to nawet nie będzie pół godziny. - Powiedział prosto, wkładając ręce do kieszeni. Harry spojrzał na mnie i uśmiechnął się, co odwzajemniłam.

- Nie ma sprawy. Obejrzymy jakiś film, ten już mi się znudził. - Wzruszył ramionami, podnosząc się na łokciach. Kiwnęłam głową.

- Tylko Haryś, rączki przy sobie. - Zaśmiał się blondyn, po czym cmoknął minie w policzek. - Wynagrodzę Ci to, obiecuję. - Cmoknęłam go w usta, po czym wyszedł z domu. Usiadłam na kanapie obok loczka.

- Więc .. co oglądamy? - Spytałam, wyciągając nogi. Harry zamrugał kilka razy oczami.

- Jesteś dziewczyną, dziewczyny oglądają romansidła, więc pewnie obejrzymy jakiś denny film z happy endem. - Odpowiedział, łapiąc za pilot od telewizora.

- Wcale nie! Nie lubię romantycznych filmów! Są zbyt przereklamowane i smętne. - Harry odwrócił się i spojrzał na mnie, lekko zdziwiony.

- Czy ja dobrze usłyszałem? Nie chcesz filmu typu "Pamiętnik" czy coś?

Pokręciłam głową.

- Nie.

- W taki razie wiedz, że Cię kocham. - Zaśmiałam się na jego komentarz.

- Dużo osób mi to mówi. - Chłopak kiwnął głową i przełączył na inny kanał.

- Harry? - Chłopak uniósł głowę.

- Hmm?

- Czy Niall, no wiesz .. bierze jakiekolwiek narkotyki? - Spytałam cicho, jakby blondyn zaraz mógł wpaść do domu i usłyszeć co powiedziałam. Harry oblizał wargi i patrzył na mnie przez dłuższą chwilę swoimi zielonymi oczami. Dopiero teraz zauważyłam, jakie były piękne. Jakby kryło się w nich całe morze szmaragdów. Byłe pełne uczuć, ale obojętne jednocześnie.

- Skąd ten pomysł? - Zapytał, wciąż patrząc mi prosto w oczy, co zaczęło mnie onieśmielać.

- Ja .. em .. to jest .. tak pytam. - Wydukałam i odwróciłam głowę. - Raz na imprezie trochę się napiłam i jeden chłopak, chyba Nick, dał mi jointa, mówiąc, że Niall też pali i nie będzie zły, jak tylko spróbuję, ale kiedy on zobaczył mnie z tym w ręku darł się cały czas, że jestem idiotką, że to zrobiłam. - Powiedziałam szybko, bawiąc się rękami. Harry złapał mnie za brodę, zmuszając mnie w ten sposób, abym spojrzała w jego onieśmielająco piękne oczy.

- Nie jesteś idiotką, a Niall nie pali. - Zapewnił mnie, lekko się uśmiechając. - Czasami tylko na jakiejś imprezie zjaramy trochę zioła, ale nic więcej. Nie masz się czym przejmować. - Westchnęłam, czyli jednak. Nie podobała mi się ta nowa informacja ani trochę. Nie chciałam, żeby Niallowi coś się stało. Ale gdzieś czytałam, że raz na jakiś czas palenie trawy nie szkodzi, a dopóki nie jest uzależniony, ani nic, chyba nie mam się czym martwić, prawda? Kiwnęłam głową.

- Dziękuję.

Przebudziłam się nagle i rozejrzałam po pokoju. Dalej byłam u Harry'ego. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i dostałam mini ataku serca. 1:57. Siedziałam tu już prawie 5 godzin. 5 GODZIN. "Pół godziny, nie więcej" Jasne, idiota mnie zostawił i to jeszcze nie podał żadnego powodu, dla którego musiał gdzieś pojechać. Obok mnie spał Harry. Wyglądał tak słodko kiedy spał i choć nie miałam serca go budzić, musiałam to zrobić. Jak musiałam wrócić do domu.

- Harry. - Szepnęłam, lekko potrząsając jego umięśnionym ramieniem. - Harry wstawaj.

Brunet mruknął sobie coś pod nosem i rzucił:

- 5 minut mamusiu i wstaję, obiecuję. - Zaśmiałam się na jego słowa i mocniej go pociągnęłam. Otworzył w końcu zaspane oczy i spojrzał na mnie, lekko się przy tym uśmiechając.

- Jestem w niebie? - Zapytał.

- Niee. - Przeciągnęłam. - Jesteś u siebie w domu, a ja powinnam być w swoim, ale minęło już kilka godzin, a Nialla nadal nie ma. - Chłopak ożywił się nagle.

- Odwiozę Cię do domu. - Powiedział, wstając na równe nogi.

- Nie chcę Ci sprawiać problemów. - Tak naprawdę to liczyłam na podwózkę, bo bałam się iść sama do domu nocą.

- To żaden problem. - Rzucił. - Poza tym, gdyby coś się stało Nial by mnie pociął, zakopał, znowu ożywił i znów pociął.

Zachichotałam i również wstałam.

- Wielkie dzięki Harry, za wszystko.

You're mine. / I'm Yours.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz