Chapter 2

3K 94 6
                                    

Siedziałam przy stoliku, jedząc frytki. Kath jeszcze nie przyszła, tak samo Austin. Cała stołówka była pełna uczniów. Pierwszoklasiści bezradnie rozglądali się po sali w poszukiwaniu wolnego stolika. Austin podszedł do naszego miejsca ze swoją tacką i usiadł naprzeciwko mnie.

- Nie ma jej jeszcze? - Zaprzeczyłam głową. - Zazwyczaj jest pierwsza. - Powiedział, patrząc przed siebie. Wzruszyłam ramionami.

- Nowy rok. Nowe zwyczaje. - Rzuciłam, maczając frytkę w ketchupie.

- Skoro mowa o zwyczajach. Ty i Niall, coś się kręci? - Spytał, sarkastycznie się uśmiechając.

- Dobrze wiesz, że nie. - Odpowiedziałam patrząc na tłum stojący przy drzwiach.

- Słyszałem coś innego. - Rzucił tajemniczo. Spojrzałam na niego poważnie. Jego niebieskie oczy zabłyszczały.

- Co słyszałeś?

- Że Ty i on wczoraj na imprezie, powiedzmy, że na tańczeniu się nie skończyło, a poza tym siedzicie razem na biologii? - Uniósł zabawnie brwi. Uśmiechnęłam się drwiąco.

- Chyba ktoś w tej szkole pragnie stracić zęby. - Austin nagle otworzył szeroko oczy.

- Lepiej spójrz na to. - Powiedział pokazując ręką za mnie. Odwróciłam się i momentalnie zamarłam. Kath szła za rękę z Zaynem, głupio się uśmiechając. Malik był razem ze swoimi przyjaciółmi, do których oczywiście należał Niall, szkolnymi "najfajniejszymi". Ćpanie, chlanie, palenie. W każdej szkole znajduje się taka grupka najprzystojnieszych i najbardziej popularnych chłopaków. U nas akurat był to Malik, Payne, Tomlinson, Styles oraz Horan. Przełknęłam głośno ślinę, gdy cmoknęła go w policzek i ruszyła do naszego stolika. Jakby nigdy nic usiadła na ławce i uśmiechnęła się promiennie.

- Jak tam? - Zapytała, poprawiając włosy. Patrzyłam na nią zszokowana.

- Wybacz, ale nasze życie towarzyskie nie jest tak ciekawe jak twoje. - Austin patrzył na nią uważnie.

- To? - Pokazała dłonią, w miejsce gdzie stała z mulatem. - To nic takiego. - Machnęła ręką, zabierając mi frytkę.

- Jak to nic takiego? - Krzyknęłam. - Od kiedy się z nim spotykasz?

- Od sierpnia. Daj spokój.

- Od sierpnia? I nic nie mówiłaś? - Poczułam ukłucie zdrady w sercu. Suka.

- Wiedziałam jakbyś na to zareagowała, dlatego nic nie mówiłam. - Odpowiedziała spokojnie. - Nadia, ja go serio lubię. Proszę, że nie próbuj tego zepsuć. - Powiedziała niemal błagalnie. Kiwnęłam głową.

- Dobra, okej. - Złapałam ostatnią frytkę i włożyłam ją do buzi.

- Dziękuję. - Odetchnęła z ulgą. Nie podobało mi się to.

***

- No chodź! Co Ci szkodzi? To tylko jedna impreza! - Namawiała mnie Kath, kiedy wracałyśmy ze szkoły.

- Sorry Kath, ale to nie będzie moje towarzystwo. - Rzuciłam, przyśpieszając kroku. Wiedziałam, że jeszcze chwila a ulegnę brunetce.

- Proooooszę! - Ciągnęła dalej, składając ręce.

- Dobra, już! Daj mi spokój. - Odpowiedziałam, podnosząc ręce w obronnym geście.

- Super! - Krzyknęła dziewczyna, uśmiechając się szeroko.

- Nie mam pojęcia, dlaczego się na to godzę. - Burknęłam, kopiąc kamyk leżący na ziemi.

- Bo mnie kochasz, poza tym jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami i musimy się wspierać. - Powiedziała szybko, przytulając mnie. Westchnęłam zrezygnowana. Jak zwykle ma cholerną rajcę.

- O której jest ta impreza? - Zapytałam, zauważając swój dom.

- Zaczyna się o 21 w starym magazynie. - Poinformowała mnie Kath, ciągle się uśmiechając, jakby dostała jakiegoś skurczu. Kiwnęłam głową. Kolejna impreza. Yay.

***

- Nigdzie nie pójdziesz! - Krzyknęła mama, kiedy miałam zamiar wyjść z domu. Stała w przejściu do kuchni, ubrana w czarny żakiet i spódnicę. Włosy miała upięte w wysokiego, eleganckiego koka.

- Pójdę! Jestem prawie dorosła i mogę robić co chcę. - Odpyskowałam, ściskając klamkę.

- Dopóki mieszkasz pod moim dachem..

- Och, pieprz się. - Syknęłam, przerywając jej. Trzasnęłam drzwiami zła na cały świat. Zimne powietrze uderzyło mnie w twarz. Momentalnie pożałowałam, że mam na sobie tylko czarne jeansy, koszulkę i skórzaną, cienką kurtkę. Muszę się napić. Czarny van już stał pod moim domem. Wsiadłam do środka i szybko poczułam zapach papierosów. Kath siedziała z przodu, Zayn kierował.

- Cześć. - Rzucił, spoglądając na mnie przez lusterko. Uśmiechnęłam się sztucznie, choć wcale nie miałam na to najmniejszej ochoty.

- Hej. - Odpowiedziałam. - To co? Jedziemy? - Spytałam, nerwowo przegryzają wargę.

- Pewnie. - Rzuciła Kath uśmiechając się szczerze.

***

Nie tak wyobrażałam sobie tę imprezę. Stary magazyn rzeczywiście okazał się starym magazynem, tyle że pełnym ćpunów. Wewnątrz leciała muzyka, ale prawie nikt do niej nie tańczył. Może dlatego, że nie były to rytmiczne kawałki, tylko rap albo jakieś technology. Większość ludzi siedziała oparta o ścianę, pijąc i paląc. Niektórzy nawet, pewnie pod wpływem, obściskiwali się, o ile nie pieprzyli  w cieniu. Mówiłam, że to nie moje towarzystwo. Zayn i Kath zniknęli tak szybko, że nawet nie wiem gdzie się podziali. Przeleciałam wzrokiem po twarzach obecnych w tym starym budynku osób, ale żadna z nich nie wydawała mi się znajoma. Westchnęłam. Kurwa. Nie tak to powinno wyglądać.

- Chcesz coś wypić? - Usłyszałam chrypliwy, męski głos. No tak, Harry. Wysoki brunet, o zielonych oczach patrzył na mnie wyczekująco. Kiwnęłam głową. Chłopak dał mi piwo, uśmiechnął się i zniknął. Wypiłam pół i poczułam zawroty głowy. Serio, to musi być mocne. Uśmiechnęłam się i dokończyłam alkohol. Teraz zupełnie kręciło mi się w głowie. Zaczęłam kręcić się w kółko, dopóki nie poczułam, że ktoś mnie zatrzymał. Niall trzymał mnie za nadgarstek i wyciągnął z mojej ręki pustą butelkę. Popatrzył na nią, a później na mnie.

- Zgaduję, że już jesteś w stu procentach pijana? - Raczej stwierdził, niż zapytał. Przewróciłam oczami.

- Trochę. Czy to źle? - Zachichotałam. Tak, musiałam być pijana skoro cieszyłam się jak idiotka. Blondyn objął moją talię i stanął niebezpiecznie blisko mnie.

- Nie, na pewno nie dla mnie. - Odpowiedział, znów w ten zabawny sposób ruszając brwiami. Zamrugałam kilka razy.

- Wciąż nie jestem wystrczająco pijana, żeby się z Tobą przespać. - Powiedziałam, przegryzając wargę i, sama nie wiem jak to się stało, dotykając jego policzków. Niall uśmiechnął się szeroko.

- Kto mówi o spaniu? - Przybliżył się jeszcze bliżej, aż poczułam zapach jego wody po goleniu i miętowy oddech na mojej twarzy. Odepchnęłam go lekko od siebie.

- Nie ee. - Rzuciłam zaczepnie. - Nie pójdzie Ci ze mną tak łatwo. - Dodałam, ciesząc się jak 11-latka.

- Własnie taką miałem nadzieję, Nadio. - Odpowiedział, patrząc na mnie z ukosa. Znów się przybliżył. - Będziesz moja. - Szepnął mi wprost do ucha. - Moja.

____________________________

Mam nadzieję, że nie jest źle :)

You're mine. / I'm Yours.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz