Chapter 11

2.1K 91 5
                                    

Siedziałam na kanapie, niespokojnie się wiercąc. Co chwila zerkałam na zegarek, sprawdzając która godzina. Równo o 16 do mojego domu miał przyjść Niall. Mama zadzwoniła do niego i zaprosiła go na obiad, oczywiście powiedziała mi dopiero, kiedy wszystko było ustalone. Kochana mamcia. Miałam na sobie czarne spodnie i koszulę dżinsową. Pociły mi się ręce od stresu. Po wczorajszym wyznaniu chłopaka strasznie bolała mnie głowa. Nie wierzyłam, a może po prostu nie chciałam wierzyć, że irlandczyk mógł coś do mnie poczuć. No bo .. do mnie? Najgorsze było jednak to, że on nie chciał tych uczyć i przez to bolało mnie serce. Wydawało mi się, że byłam dla niego niewystarczająca, w końcu mógłby mieć każdą. Ale najbardziej bałam się tego jak dziś powinnam, jak powinniśmy oboje się zachowywać. Jako para? Nie jesteśmy razem, a poza tym głupio byłoby się tak zachowywać, kiedy wcześniej Niall powiedział, że coś do mnie czuje. Pięć minut po czwartej usłyszałam dźwięk dzwonka. Podniosłam się i ruszyłam w stronę drzwi. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drewnianą płytę. Na werandzie stał wysoki blondyn z bukietem kwiatów w ręku. Miał na sobie ciemne dżinsy, białą podkoszuklę i niebieską koszulę. Uśmiechnął się słodko. Kiedy próbowałam zrobić mu miejsce w drzwiach, złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Cmoknął mnie w policzek.

- Cześć. - Powiedział, trzymając mnie za ręke.

- Hej. - Odpowiedziałam, czując gorąco na policzkach. Nie spodziewałam się tego, przyznaję. Ale to była miła niespodzianka.  - Wejdziesz? - Spytałam, łapiąc klamkę od drzwi. Chłopak kiwnął i od razu jego sylwetka się spięła. Zaśmiałam się cicho. - Czyżbyś się bał?

- Nie, dlaczego?

- Jesteś cały blady i spięty. Przecież Cię nie zjedzą. Najwyżej ja mogę Ci coś zrobić, jeśli mnie zdenerwujesz. - Rzuciłam, na co chłopak głośno się zaśmiał.

- Mówiąc, że coś byś mi zrobiła, masz może na myśli gorący seks ze mną w moim domu? Jeżeli tak, już teraz mogę zacząć Cię wnerwiać. - Otworzyłam szeroko oczy i walnęłam go w ramię.

- Niall! - Krzyknęłam cała czerwona. Ciągle zapominam, że jest tak strasznie zboczony. Chłopak zaśmiał się głośno i wskazał ręką, żebyśmy weszli do środka. Ciepłe powietrze z domu uderzyło w nasze twarze. Anne wyszła z kuchni ze szmatką w ręku. Miała na sobie ciemną, elegancką sukienkę. Mówiłam jej, że ubrała się przesadnie za uroczyście, ale moje zdanie jej nie obchodzi. Jak zwykle. Uśmiechnęła się lekko.

- Witaj Niall, przyjechałeś akurat na obiad. - Powiedziała spokojnym głosem. Gdybym to ja spóźniła się chociaż minutę miałabym w domu drugie piekło. Chłopak obdarzył moją mamę szczerym uśmiechem.

- Dzień dobry Anne. Świetnie Pani wygląda. To dla Pani. - Odpowiedział, podając jej  bukiet róż. Mama zaśmiała się cicho i kazała nam iść do jadalni. Przełknęłam ślinę i zaprowadziłam chłopaka do pokoju. Przy stole siedział już Justin, oczywiście pisząc z kimś na swoim telefonie. Gdy nas zobaczył uśmiechnął się i podał ręke Niall'owi. Nigdy nie zrozumiem tego podawania rąk i słabych, przyjacielskich uśmieszków. Zajęłam miejsce naprzeciwko nastolatka, a Niall usiadł obok mnie. Niedługo potem dołączył do nas tata i mama. Czułam się strasznie niezręcznie. Kiedy każdy nałożył sobie popisową pieczeń Anne, nastąpiła niekomfortowa cisza.  Tata mierzył wzrokiem Nialla i przyglądał się każdemu jego ruchowi.

- Niall, co u Twojej mamy? Dawno się nie widziałyśmy. - Mama zaczęła temat, patrząc na irlandczyka ciepłym wzrokiem.

- U mamy wszystko dobrze. Pracuje jako chirurg w jednym ze szpitali. - Odpowiedział chłopak beznamiętnie, jakby temat jego rodziny był nudny i wnerwiający jednocześnie.

- Oh, naprawdę? Muszę się z nią skontaktować. Minęło tyle lat..

- Mamo. - Przerwałam jej, układając usta w cienką linię. Spojrzała na mnie zła, zwężając oczy, ale odpuściła widząc mój morderczy wzrok. Niall ścisnął pod stołem moją rękę, w geście podziękowania.

- A jak w szkole? Nadia mówiła, że musicie zrobić jakiś projekt na biologię. - Zagadnął tata, uśmiechając się pogodnie. Niall kiwnął głową i zaśmiał się niezręcznie. Rozmawiamy o szkole, wow jakie to interesujące. - Nigdy wcześniej nie widziałem, żebyś u nas był w związku z tą pracą.

- A wczoraj? Kilka godzin siedzieli i "coś" robili. I z pewnością było to związane z biologią, prawda Nad? - zaśmiał się Justin, a ja momentalnie zrobiłam się cała czerwona. Spojrzałam na tatę, który patrzył uważnie na mnie. Super, teoria Justina nie dośc, że była prawdziwa to do tego była wiarygodniejsza, od tego, że uczyłam się cały wieczór i niechcący kilka razy wywaliłam fotel. Mam przejebane zupełnie. Niall, siedzący obok mnie zaczął się niekontrolowanie śmiać. Posłałam mu mordercze spojrzenie, ale go to jeszcze bardziej rozśmieszyło. Po chwili sama zaczęłam płakać ze śmiechu. Mama zdezorientowana zerkała to na mnie to na Nialla, szukając powodu naszych śmiechów.

- Coś Ci się pomyliło synku. Byłem wczoraj u Nadii w pokoju i z pewnością nie było tam Nialla, prawda chłopcze? - Tata rzucił do Justina, a następnie Nialla, który szybko się opanował i kiwnął głową.

-  Dokładnie, proszę Pana. - Odpowiedział. Po niecałych 10 minutach, podczas których każdy skończył swój posiłek, Niall i ja udaliśmy się do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i złapałam się za głowę.

- Nie było chyba aż tak źle, nie? - Zaczął Niall, siadając obok mnie. Spojrzałam w jego niebieskie oczy i znów zaczęłam się śmiać.

- To była tragedia. - Powiedziałam, między urywanym od śmiechu oddechem. Blondyn uśmiechnął się słabo i patrzył pusto na ścianę przed nim. - Jedyną rzeczą, która mi przeszkadza, jes to, że nienawidzę kłamać i kłamców. - Dodałam cicho. Niall zerknął na mnie zszokowany, jakby zobaczył ducha. Zrobił się cały blady.

- Co masz na myśli? - Zapytał, patrząc prosto na mnie.

- Ja .. - Zaschło mi w buzi przez jego szybką zmianę humoru. - No .. że ich okłamujemy, bo nie jesteśmy parą. - Wydukałam. Niall momentalnie się odprężył, jakby .. poczuł ulgę? To było cholernie dziwne, jakby coś ukrywał i nie chciał, abym się o tym dowiedziała.

- Zawsze to może się zmienić. - Uśmiechnął się i uniósł brwi. - Drażniłem Cię dzisiaj? - Zapytał, łapiąc mnie za ręke. Nieufnie patrzyłam na niego i kiwnęłam lekko głową.

- Trochę. - Odpowiedziałam cicho, nie wiedząc o co mu chodzi.

- Czyli nasz gorący .. - Otworzyłam szeroko oczy, przerywając mu. No tak, chodziło mu o rozmowę na werandzie. Wiedziałam, że nie potrafi być mniej zboczony nawet przez 5 minut. Szturchnęłam go.

- Jesteś okropny! - Krzyknęłam, śmiejąc się. Niall objął mnie rękami wokół talii i położył swoją głowę na moim ramieniu.

- Nie oszukujmy się i tak mnie kochasz. - Powiedział, poczym cmoknął mnie w policzek. Najgorsze było to, że powoli sama zaczynałam w to wierzyć.

You're mine. / I'm Yours.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz