ROZDZIAŁ 2

81 8 18
                                    


   Gobliny były jedną z kilku demonicznych ras jakie stanowiły zagrożenie dla świata. Nie tworzyły wielkich cywilizacji tak jak ludzie, czy krasnoludy, tylko regularnie plądrowały małe wsie, pasożytując na dorobku biedoty. Niegdyś ataki były nieregularne, nieliczne grupy wdzierały się za granice południowych królestw. Jednak z czasem ich wypady zaczęły przynosić poważniejsze szkody. Ostatecznie doszło do bitwy w Atesie, ludzie przygotowali się na odparcie ataku. Wygrali, rozbijając oddziały wroga. Wówczas rozeszła się wieść wśród dzikich plemion potworów. Zewsząd schodziły się demoniczne istoty, aby połączyć siły w wielką armię i nie pozwolić na kolejne zwycięstwo ludzkości.

    Gobliny były niezwykle głupie, nie miały trwałych zbroi ani broni. Tylko przewaga liczebna pozwalała im na wygrywanie potyczek. Intencją ich działania było wybicie wszystkich ludzi, elfów, krasnoludów i wodników. Przyczyna tak demonicznego i bezsensownego działania była  efektem działań starszych i mroczniejszych sił. Według legend pierwsze gobliny powstały gdy demony wstąpiły w ciała poległych elfów. Ciemne duchy stworzyły sobie podporządkowaną im armię rozmnażając swoje pomioty. W ten sposób powstały również inne tego typu rasy. Z krasnoludów gnomy, ze zwierzopodobnych rogaczy trolle, a z wodników trytony. Tylko z ludzi nic nie mogło się przeobrazić, ponieważ byli rasą niemagiczną.

    Wojna z udziałem sługusów demonów jest czymś poważniejszym niż  starcie śmiertelniczych  królestw. Mroczne siły dysponują niewyobrażalną siłą, która w dawnych czasach pogrzebała wiele cywilizacji.  Jak dotąd wszystkie wielkie inwazje kończyły się uśpieniem demonów. Słono płaciły za to królestwa, które stawiły im czoło. Dlatego w nowej wojnie królestwo Ates nie miało zbyt wielu sojuszników. Jedynie krasnoludzki kraj Dorvgad przysłał posiłki. Reszta liczyła na to, że jak najdłużej nie będzie musiała brać udziału w walkach.

- Jestem Lint a ty ? - młodszy chłopak wyciągnął rękę do strażnika. Lotar przewrócił oczami, bo to nie był najlepszy moment na pogaduszki. Każdy wojownik chciał odpocząć po bitwie.

- Trevan - odparł chłodno.

- Naprawdę świetnie walczyłeś, ile goblinów zabiłeś ? - zapytał ponownie.

- Więcej niż ty - przerwał mu starszy brat.

- Odezwał się pogromca potworów.

- Gdybyś się łazęgo nie przewrócił to może bym walczył, a tak to ktoś musiał cię pilnować.

- Trevan mnie pilnował, ty się tylko przyglądałeś.

Trevan przysłuchiwał się tej rozmowie z zaciekawieniem. Od kilku dni nie miał okazji słuchać zwykłej, żartobliwej rozmowy.

Strażnicy przygotowali Lintowi prowizoryczne nosze, które Loter z Trevanem ciągnęli na zmianę. Starszy brat otrzymał włócznie po poległym żołnierzu. Broń złożona była z dębowego, gładkiego drzewca i lśniącego grotu obwiązanego pomarańczowym materiałem. W boju zginęło 2 strażników, którym wykopano groby, a w ziemie wbito ich miecze.

Powoli, ze względu na rannych przemieszczali się w stronę obozu. Bracia dowiedzieli się, że armia Atesu i kilka oddziałów krasnoludów rozbiły obóz wokół strażniczej Wierzy Zachodniej. Wszyscy mieli nadzieje, że w obozie przebywają elfowie, którzy jako medycy wspierali kraje południa. To od ich obecności zależało zdrowie Linta. Ludzcy lekarze na pewno też by pomogli, ale elfowie z pomocą ziół i odrobiną magii byli w stanie wyleczyć każdą chorobę i naprawić wszelką szkodę w ciele. Pod tym względem skuteczności przewyższali ich tylko wodnicy, ale ci od dekad przestali interesować się światem ludzi.

Requiem for peaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz