Cisza zawładnęła czułym słuchem elfa. Nie miał pojęcia czy to przez uderzenie, czy demon wykorzystując swoją tajemną moc wpłynął na jego zmysły.
Niewielu z żyjących miało do czynienia z demonami, a większość z nich nie przeżyła tych spotkań. Jedynie przedstawiciele najstarszych ras opanowali sztukę przeciwstawienia się ciemnym siłom. Szczegóły samoobrony były początkowo przekazywane w środowisku rogaczy i wodników. Po kolejnych wiekach wojen, w które zaangażowały się inne rasy, elfowie i nieliczni krasnoludowie opracowali nowe sposoby walki. Karły i elfy stosowały magię krwi, wodnicy zaklinali swoje bronie w świętych źródłach, a rogacze byli w stanie unicestwić demona samym dotykiem. Co się tyczy ludzi, nie znaleziono dla nich skutecznej metody. Jak dotąd żaden z nich nie przeżył takiego spotkania.
Próba Nolffa spełzła na niczym. To oznaczało, że jego wiara w zwycięstwo jest za słaba. Ale jak miałby przekonać się do cudu? Czy istnieją jakieś techniki myślowe które pozwoliłyby mu na odwrócenie sytuacji w swojej głowie? Podczas szkolenia wydawało się to takie proste, wcale nieskomplikowane. Ćwiczył, je na pochwytanych goblinach - różnica siły była oczywista, więc musiał unicestwiać te pomioty tak, że zostawał z nich czarny pył. Podobno taka moc pozwalała pokonać demona. Jednak długie praktyki nie znalazły odbicia w rzeczywistości. Okrutna ironia losu. Czyżby ciemny duch był nieprzeciętnie silny?
Demon wciąż flegmatycznie zbliżał się do elfa. Ten pomyślał, że jego żółwie tempo da mu szanse na ucieczkę. Wstając poczuł pulsujący ból w całym ciele. Wytężył mięśnie i ruszył do przodu krzywiąc się z bólu. Zaczął biec, byle jak najdalej od tego cholerstwa.
Starał się ruszać jak najszybciej, Z każdym kolejnym susem nogi ciążyły mu bardziej. Jak to możliwe, że jego ciało stawia taki opór? To nie mogło być zmęczenie. Tempo jego biegu wciąż malało mimo rosnących starań. Jakaś siła nie pozwalała mu na rozpędzenie się. Towarzyszyło mu koszmarne uczucie bezsilności i strachu. Demon wciąż za nim podążał.
YEON! POMOCY! Strażniku Południa wypełnij swoją powinność - krzyknął zdesperowany. Wiedział, że nikt inny już nie jest w stanie mu pomóc.
. . .
Loter i Yeon zatrzymali się na wzniesieniu z którego wyraźnie widzieli szczyty okalające Stolicę. Według rogacza po półtorej dniu wędrówki ujrzą mury miasta.
Od dłuższej chwili szli w milczeniu. Loter wciąż nie mógł się pogodzić z osądem Yeona.
- Jak się czujesz z myślą, że zobaczysz coś całkiem nowego, oszałamiającego i napełniającego zachwytem? Zazdroszczę ci tego, że masz tyle jeszcze do odkrycia. Ja nie zobaczę już niczego co mogłoby zaprzeć dech w piersiach.
Chłopak spojrzał rogaczowi w oczy. Ten poznał już odpowiedz. Gdyby nie żal i psychiczne zmęczenie pewnie nie mógłby się tego doczekać.
Niespodziewanie oczy olbrzyma zapłonęły pomarańczowym ogniem, a uszy poruszyły się odbierając sygnał.
- Co to było?
Oblicze Yeona spoważniało, zakrył je cień świadomości czegoś strasznego.
- Zobaczyłem objawienie się demona - odparł jowiszowym tonem - musimy się pospieszyć.
- Jakie to ma dla nas znaczenie? Chyba to nic nowego. Sił wroga jest pełno dookoła.
- Demony sporadycznie pojawiają się w cywilizowanym świecie. Nie myl ich z goblinami czy gnomami. Ukazanie się demona w określonej krainie wróży jej upadek.
Serce Lotera przeszył znajomy już strach.
- Myślę, że powinienem spotkać się z kimś z rodu Carendore gdy już dojdziemy do Stolicy. Liczę, że sprawujący władzę wierzą jeszcze w dawne znaki. Ta wojna zasiała równie wiele strachu co nieufności. - odrzekł rogacz.
Nieufność, skąd ona wynikała? Loter odczuwał ją w stosunku do Yeona po dosyć spokojnej reakcji na odejście Nolfa. Elf wcześniej również mu nie ufał. W obozie nikt nie wierzył w przepowiednie Yvanny, bo nie była naznaczoną wieszczką. Nietolerancyjny żołnierz Meodith nie ufał przedstawicielom innych ras. Chłopak nie mógł się nie zgodzić ze słowami olbrzyma.
- Odpowiedz mi szczerze - zwrócił się Loter - czy właśnie dlatego chcesz pójść ze mną do Stolicy? Żeby poinformować lordów? Ty chcesz mnie tylko odprowadzić?
Yeon zwrócił swój wielki łeb w stronę młodzieńca, po czym powiedział:
- tymczasowo powinienem zagwarantować ci ochronę. Zobaczymy czy znajdziemy twoich krewnych.
- Co jeśli nie?
- Wówczas wszystko będzie zależeć od ciebie. Pozostawię ci wybór.
- Nie chciałbym stracić ostatniej bliskiej mi osoby. Dobrze wiesz, że na tą chwilę mam tylko ciebie. Martwię się o bliskich. Nie zawiedź mnie proszę. Użyj swojej mocy, jeżeli faktycznie jakąkolwiek posiadasz, lub posłuż się wiedzą nabytą od tysiącleci i pomóż mi znaleźć ich wszystkich. Czy są rzeczy niemożliwe dla rogaczy, starożytnych strażników świata?
- Chodź ze mną do miasta. To ty ich odnajdziesz. Jeśli mi zaufasz to będzie pierwszy krok do twojego celu.
CZYTASZ
Requiem for peace
FantasyPokój w królestwie Atesu stał się przeszłością. Demoniczne armie potworów starają się wybić wszystko co ma duszę. Śmiertelnicy stawiają opór, lecz nadzieja na zwycięstwo maleje z każdą bitwą. Prorocy twierdzą, że będzie to ostatnia wojna, która prz...