Tymczasem, daleko za Loterem, Nolffem i Yeonem.
Lint, Maera i Trevan szli wśród setki uchodźców, których kolumna przecinała leśną gęstwinę. Żołnierze oraz mieszczańscy mężczyźni, kobiety i dzieci. Wszyscy poruszali się w milczeniu. Nieustanną ciszę co jakiś czas przerywały jęki cierpiących rannych. Silniejsi ciągnęli za sobą nosze, na których leżeli ci, którzy nie byli w stanie iść. Większość osób była poparzona w mniejszym stopniu tak jak Lint i Maera, a niektórzy w wyniku zwęglenia stracili swoje kończyny. Na początku korowodu jedyny tu oficer trzymał porwaną, i do połowy spaloną flagę Atesu, która resztkami sił próbowała dumnie powiewać.
Wśród ocalałych mniejszość stanowili żołnierze. Szczególnie nieliczni byli ci z pełnym uzbrojeniem. Wielu rycerzy poległo w trakcie ataku gnomów, starając się utorować drogę uciekającym z obozu uchodźcom. Za to poświęcenie ludzkie oddziały zapłaciły surową cenę.Nie wszyscy piechurzy zdążyli założyć zbroję zanim doszło do walki. Potworom łatwiej było ich pokonać.
Nie lepiej los potraktował krasnoludy, które zdruzgotane porażką zawróciły do swoich ziem. Nieliczne, które zgubiły swoje oddziały wciąż towarzyszyły ludziom, aby spotkać się ze swoimi pobratyńcami w Stolicy, w której znajdowały się krasnoludzkie dzielnice. W korowodzie Linta było ich zaledwie czterech.
Nie wiadomo było ile osób w sumie przeżyło. Chodziły pogłoski o drugiej liczniejszej karawanie ludzi podążającej do Południowej Strażnicy. Pewne było, że niektórzy uchodźcy wciąż błąkają się po lesie, tak jak to, że gnomy i golbiny nie próżnowały i starały się ich odnaleźć. Jednak wszyscy byli pewni jednego. Tylko mniejszości udało się przeżyć.
Podczas ataku Trevan zdążył zabrać swoją włócznię i tarczę. Wojownicy uformowali dwie flanki między którymi mieszkańcy uciekali do lasu. Podczas formowania szyku zgubił Linta i Maerę. Całe szczęście Trevan stał w ostatnim rzędzie, dzięki temu udało mu się jeszcze ucieć z niedobitkami. W czasie odwrotu, po tym jak nadzieja na obronienie obozu została zaprzepaszczona udało mu się cudem ich odnaleźć. Lint wymachiwał w tłumie uciekających swoim bandażem, tak że Trevan go zauważył. Od tamtej chwili nie odstępował ich na krok. Mężczyzna za punkt honoru objął doprowadzenie Linta i Maery do Stolicy.
Maera zrobiła się jeszcze poważniejsza i już nie docinała bratu, raz nawet próbowała go pocieszać na osobności. W czasie wędrówki nie rozstawała się ze swoim łukiem, którym zastrzeliła kilka gnomów. Mówiła, że zanim dotrą do Stolicy chce wykorzystać swoje pozostałe dwadzieścia strzał. Trevan wypomniał jej, że powinna się podzielić strzałami z ocalałymi łucznikami, których im brakowało. Dziewczyna stwierdziła, że sama może strzelać równie dobrze. Ponury wojownik miał nadzieję, że nie będzie miała do tego okazji.
Lint po wydarzeniach w obozie nie chciał z nikim rozmawiać. Wszystkie swoje odczucia zostawiał dla siebie. Długo trwał w milczeniu, bo już od tygodnia. Ogień niezwykle skutecznie wypalił w nim jego gadatliwość, na co siostra próbowała nie zwracać uwagi. Tęsknił za Loterem. Z każdym dniem malała jego nadzieja na spotkanie brata. Trevan starał się go podnieść na duchu, twierdził bowiem, że Loter ma niemałe szanse na spotkanie ich, bo orszak uchodźców jest długi i dlatego łatwiej będzie mu na niego trafić. Lintowi jednak humor była w stanie przywrócić tylko obecność brata. Żywego brata.
Pewnego poranka, kiedy po nocy wszyscy szykowali się do marszu ogłoszono zbiórkę myśliwych. Maera zgłosiła się, pewna swoich możliwości. Linta w ogóle to nie zdziwiło. W zamyśleniu starał się postawić na jej miejscu. Zawsze najlepsza, pewniejsza i niezłomna, ale czy na pewno? Nadal nie wiedział jak czuje się po stracie ojca. Pytał ją o to w obozie, ale nie chciała o tym rozmawiać. Teraz ją rozumiał, sam nie potrafiłby mówić o Loterze, w którym zawsze widział autorytet. W obecnej sytuacji osobą z której mógł brać przykład był Trevan. Nie mógł pogodzić się myślą, że ten wojownik zastąpi mu brata. Wpędzało go w to poczucie osamotnienia.
CZYTASZ
Requiem for peace
FantasyPokój w królestwie Atesu stał się przeszłością. Demoniczne armie potworów starają się wybić wszystko co ma duszę. Śmiertelnicy stawiają opór, lecz nadzieja na zwycięstwo maleje z każdą bitwą. Prorocy twierdzą, że będzie to ostatnia wojna, która prz...