JunHoe tego dnia wstał szybciej niż zwykle. Skoro wczoraj siedział na przesłuchaniu całe cztery godziny, a było to tylko jedno morderstwo, w dodatku pierwsze, czyli to najprostsze z możliwych, dzisiaj mógł siedzieć tam o wiele dłużej. Poza tym, musiał jeszcze załatwić sobie zgodę na przesłuchania, bo ta sprawa nie należała do niego, a wczoraj wpadł tam bez zapowiedzi i zrobił wszystko wbrew przełożonym. No ale nic nie mógł poradzić na to, że ta sprawa go pociągała i czuł, że nikt, oprócz niego samego, jej nie rozwiąże, ani nie wyciągnie informacji z więźnia.
Koo wziął szybki prysznic, umył zęby i ubrał się w pierwsze lepsze ubrania. Oczywiście, nie zjadł śniadania w domu, tylko postanowił zrobić to poza nim, bo... Cóż, kucharzem dobrym nie był i jego talent kulinarny ograniczał się do kanapek. Kto chciałby jeść codziennie to samo? No właśnie. Dlatego June jadał zawsze w jakiś drobnych restauracjach. Przynajmniej była w nich dobra kuchnia.
Wsiadając do samochodu, ułożył na siedzeniu obok dokumenty dotyczące sprawy i notatki z dnia poprzedniego, po czym ruszył do baru z ramyeon, prowadzonego przez jedną z miłych starszych pań. Oczywiście, był tam uwielbiany. Która pani po pięćdziesiątce nie lubiłaby młodego stróża prawa? Proszę was.
Wszedł do małej restauracji przy jednej z ulic, swoje auto zostawiając zaparkowane niedaleko wejścia. Przywitał się ciepło z córką kobiety, która akurat stała przy kasie i zamówił jedną porcję ciepłego ramenu i już miał odchodzić do jednego ze stolików, jednakże uderzyła go pewna myśl i cofnął się. Zamówił jeszcze jedną porcję na wynos. Stwierdził, że JinHwan jest strasznie chudym osobnikiem, a jedzenie więzienne wcale nie jest takie dobre i na pewno nie je się go z przyjemnością.
Podziękował krótko i zapłacił, po czym w końcu zajął jedno z miejsc przy oknie. Długo czekać nie musiał na swoje zamówienie, bowiem zaraz przyniosła je ahjumma, bardzo z resztą ucieszona na jego widok. Porozmawiali chwilę podczas posiłku, na którego koniec blondyn podziękował. Odebrał jeszcze danie na wynos i ruszył na komendę główną załatwić sobie tę cholerną zgodę. Miał tylko nadzieję, że posiłek dla Kima w tym czasie nie wystygnie, bo zimny nie smakuje już tak dobrze.
Na szczęście załatwienie zgody na dochodzenie nie zajęło mu tak wiele czasu, jak początkowo przypuszczał. Po prostu szefostwo nie miało już do niego sił. I tak zawsze robił, co chciał, a to była tylko zwykła formalność. Zapewne gdyby jej nie uzyskał, to dzisiaj, tak samo jak wczoraj, wbiłby tam "siłą".
Na miejscu pokazał tylko swój identyfikator i samemu przełożonemu posterunku zgodę na dochodzenie, aby utrzeć mu nosa. Och, zapomniałam wspomnieć. Miał też zgodę na robienie wszystkiego po swojemu. Bez mrugnięcia okiem wszedł do sali przesłuchań, siatkę z ramenem kładąc na stoliku i zaraz zabrał się za wyłączanie sprzętu, jaki tu był. W końcu miał umowę z Jinanem. Inaczej nie dowiedzą się niczego. Junhoe był niemalże pewny, że tamten niczego by mu nie powiedział, gdyby nie dotrzymał danego słowa.
Zdążył uwinąć się ze wszystkim, nim jeden ze strażników wprowadził Jinhwana do sali przesłuchań. Od razu zauważył, jak tamten zmarniał przez noc. Możliwe, że się nie wyspał lub nawet oka nie zmrużył, o czym świadczyły wory pod jego oczami. Nie wspominając już o bladej cerze.
Niższy usiadł na krześle naprzeciw niego, ręce kładąc na stoliku i opierając na nich głowę, a wyższy skinął na strażnika, aby ich opuścił. Ponownie wstał i przekręcił kluczyk w drzwiach.
- Widzę, że już się nauczyłeś moich zasad. Szybko ci to poszło - zwrócił się do niego przestępca z tym kpiącym uśmieszkiem na twarzy. No tak. Czegóż innego mógł się po nim spodziewać? Wywrócił oczami i wrócił na swoje krzesło. Przypomniało mu się, że zapomniał o poduszkach na nie. Strzelił mentalnego facepalm'a. Może jutro nie zapomni... Zawsze mógłby poprosić strażników o dwa miękkie przedmioty, ale zdecydowanie dziwnie by to wyglądało. Jeden pewnie jeszcze by przeszedł, ale dwa? Nie ma szans.
CZYTASZ
It's not over yet [junhwan ver.]
FanficRudowłosy posłał mu kpiący uśmieszek, a zaraz potem z ruchu jego warg można było wyczytać "To jeszcze nie koniec, Koo Junhoe". Lub inaczej: Kim Jinhwan jest synem prezesa jednej z największych firm budowlanych w Korei Południowej. Koo Junhoe to najw...