– Dobrze się czujesz? – spytała Camilla, gdy zauważyła zamyślonego Alana.
– Dobrze wiesz, jak jest teraz w mojej głowie – wskazał na nią.
– Nie myślałeś o zobaczeniu się z nią? – spytała, biorąc napój z lodówki.
– I co bym jej powiedział? – spytał z kpiną. – To nie jest dobry pomysł.
– Skoro tak twierdzisz – wzruszyła ramionami.
Nie chciała mieć drugiego chłopaka na głowie i zajmować się jego problemami. Może było to podłe i niemiłe, ale zdecydowanie męczyła się samym Mike'm, a gdyby doszedł ktoś jeszcze, czułaby się jak wrak.
Po dwóch godzinach Louise poprosiła Luke'a i Camille, by ci zrobili zakupy najpotrzebniejszych rzeczy na wieczór. Michael spojrzał tylko po nich, po czym poszedł na górę. Alan doskonale zdawał sobie sprawę z tej zazdrosnej strony Michaela, ale pozostawił nie wspominać o tym na głos.
Wyznaczona dwójka ruszyła do pobliskiego sklepu, rozmawiając przy okazji. Były to tematy, które żadnego z nich nie obciążały, a sprawiały, że poczuli się swobodniej w swoim towarzystwie.
– Jesteś w końcu Bi czy Homo? – spytała bez skrupułów.
– Cóż... – spojrzał na nią z uśmiechem. – Zależy.
– Od czego? – spytała ze śmiechem.
– No bo... niby jestem homo, ale gdy widzę czasem na ulicy meega laskę, to nic nie poradzę na to, co dzieje się w moich gaciach – oboje zaczęli się śmiać.
– To, jaki jesteś bezpośredni, mnie po prostu rozwala – stwierdziła.
– Cóż, najważniejsze to czuć się w swoim towarzystwie dobrze, nie? Mam nadzieje, że tak jest, bo będę musiał się hamować – westchnął.
– Oczywiście, że jest – uderzyła go lekko w ramię. – Cieszę się, że nie udajesz takiego dzieciaka z dobrego domu, czy coś.
– Ja też się cieszę, że istniejesz – objął dziewczynę ramieniem.
Chichocząc, szli w takiej pozycji do sklepu i tak samo wracali. Stanęli jednak oboje przed gankiem, gdy dostrzegli na nim młodą dziewczynę. Spojrzeli się po sobie, ale to Camilla postanowiła się odezwać.
– W czymś pomóc? – niska brunetka odwróciła się gwałtownie.
– J-Ja... przepraszam – chciała uciec, ale Camilla szybko przecięła jej drogę, co zszokowało blondyna.
– Hej, co jest? – spytała. – Ja nie gryzę, on też.
– Nie powinnam była przychodzić, przepraszam.
W jej oczach Camilla dostrzegał przerażenie i zdezorientowanie. Była przekonana, że powinna ją zaprosić do środka.
– Po co przyszłaś? – spytała prosto z mostu.
– Ja... – nie odpowiedziała.
– Zajmowałaś się tym domkiem czy coś? – do tej nikłej konwersacji dołączył Hemmings.
– Nie... Jestem Sus... ana...
– To Sus czy Ana? – Luke ściągnął brwi, a Elson przybiła sobie piątkę w czoło.
– Idioto, ona powiedziała Susana – do Luke'a dotarło dopiero po oświeceniu przez dziewczynę.
– To ja spadam, bo może ja ją peszę – mrugnął figlarnie i zniknął w domu.
– No więc, co cię sprowadza? – zagadnęłam bardziej wyluzowana.
Susan, jakby wahała się nad odpowiedzią, a ucieczką. Camilla wywróciła oczami, ale postanowiła być nieugiętą.
– Przyszłam... kogoś odwiedzić, to znaczy nie – zacisnęła mocno powieki. – Ja myślałam, że znów nikogo nie będzie. Od wieków nie było – mówiła bardzo szybko. – Przychodzę tu, sama nie wiem po co, przepraszam, zapomnij.
– Hej... Czy ty... – Camilla przez chwilę zaczęła się zastanawiać nad słowami jej przyjaciela. – Przyszłaś do Alana?
Susan rozszerzyła zdziwiona oczy, jakby kompletnie nie spodziewała się, że dziewczyna stojąca przed nią może ją znać. Po chwili jednak pomyślała, że to przecież może być jego dziewczyna, więc to zrozumiałe, że zna opowieść o jego byłej.
– Przepraszam, zakłócam wasz spokój.
– Laska, co ty pierdolisz? – Camilla przybrała zdezorientowany i zły wyraz twarzy. – Jeśli chcesz pogadać z Alanem, to zapraszam do środka, bo on cholernie się przejmował, że przyjazd tutaj cię zrani.
– Zrani? – zdziwiła się. – Czemu?
– Podobno obiecał ci, że już go nigdy więcej nie zobaczysz. Nie chciał łamać słowa, bo bał się, że znów się na niego wściekniesz, czy coś – wzruszyła ramionami.
– Ależ nie!! – Sus chwyciła Camille za ramiona. – Ja przez ten cały czas plułam sobie w brodę, to ja go skrzywdziłam, tylko i wyłącznie była to moja wina! Byłam taka głupia, bałam się, że będzie na mnie patrzył z obrzydzeniem, byłam zagubiona – nagle po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
– H-Hej...
– Byłam samolubna, głupia i taka... Jak on mógł ciągle się mną przejmować?! To ja się bałam, że gdy go znów zobaczę, to napluje mi w twarz!
– Chyba Alana nie znasz – Camilla zamrugała zdziwiona. – Ten chłopak nie należy do tej grupy osób, zdecydowanie.
– Ale... zraniłam go. Byłam pewna, że tak właśnie będzie.
Elson poczuła kolejną falę frustracji oblewającą jej ciało. Trzecia osoba z jakimiś problemami, psychicznymi prawdopodobnie niczym Mike, a ona miała już serdecznie dosyć pomagania na okrągło.
Tym razem to ona chwyciła Susan za ramiona.
– Wejdź do środka, powiedz mu to, on powie swoje i zakończy się ten bajzel – westchnęła wkurzona.
– A-Ale...
– Pieprznę cię zaraz – wysyczała.
– Sus...? – Głos Alana rozproszył je obie.
Stał na schodkach, jakby nie wierząc, że widzi swoją byłą dziewczynę tuż przed domkiem.
– To wy se pogadajcie, a ja biorę urlop jako psycholog, terapeuta, czy ktokolwiek – wyrzuciła ręce w powietrze i weszła do środka.
Ten dzień zaczynał ją coraz bardziej męczyć, a przecież najgorsze dopiero miało nadejść.
CZYTASZ
This Cat//M.C.//✔
Fanfiction- Przepraszam - szepnęła ze łzami w oczach. - Po prostu się nie lituj i zapomnij - syknął, zatrzaskując dziewczynie drzwi przed nosem. [ Zakończone - ✔ ] ______________________________ Opowiadanie jest mojego autorstwa i zabrania się kopiowania t...