Minął pierwszy miesiąc, od kiedy Michael wyjechał wraz z ojcem. Nikt nie znał miejsca, do którego pojechali, nawet pani Olivia. Michael podjął się terapii, a jedyne co udało się wszystkim dowiedzieć to to, że do tego potrzebował spokoju i ojca. Zamieszkali we dwójkę z dala od miejsca, w którym działo się zbyt wiele ponurych rzeczy.
Przez kilka pierwszych dni, Alan i Camilla spotykali się, by zaklepać dziurę wchodzenia w życie Michaela. Potem ich życie się pozmieniało. Alan wyjaśnił sobie wszystko z Emmy, a potem zaczął regularnie kontaktować się z Susan. Camilla przesiadywała większość wolnego czasu w domu. Zdarzało jej się wyskoczyć gdzieś z Chrisem albo porozmawiać z ojcem. Mogła też skontaktować się z Luke'm, ale nie chciała ingerować w życie przyjaciół Michaela. Wtedy mogłaby się potwierdzić teoria Caluma, która przecież nie była prawdą.
Gdy nastolatka siedziała znudzona na kanapie w salonie, do domu wróciła jej rodzicielka.
– Skarbie, mam niespodziankę – krzyknęła.
– Mam się bać? – spytała, wzdychając.
– Nie wiem, to od twojego braciszka – pomachała kopertą w progu salonu.
– No way – pisnęła i podbiegła do rodzicielki. Odebrała list, który był adresowany do niej.
– Też dostałam, więc domyślam się, cóż to takiego – mrugnęła do córki porozumiewawczo, po czym poszła do kuchni.
Nastolatka otworzyła kopertę, w której znajdowało się zaproszenie na ślub jej brata – Josha. Przymknęła powieki, by po chwili zacząć czytać treść zaproszenia.
Tak siostro, żenię się! Mam nadzieję, że pojawisz się obowiązkowo z partnerem u boku. Nie bierz Chrisa, bo matka pewnie będzie mieć zwalony wieczór na pilnowaniu cię. Ale słyszałem ploty, że masz sporo przyjaciół, więc chyba masz w kim wybierać, co siostrzyczko?
Tak czy owak, mam nadzieję, że się pojawisz – w towarzystwie lub nie.
Kocham,
Josh.Nie mogła uwierzyć, że zamiast jakieś wyklepanej formułki, były słowa jej brata. Rzadko z nim rozmawiała, nie mieli ze sobą też jakiejś wyjątkowo silnej relacji. Poczuła jednak przyjemne ciepło na sercu, gdy zobaczyła ładne pismo swojego brata i jego własne słowa.
Posmutniała, gdy wspomniał o licznych przyjaciołach. Miała pewne wątpliwości co do tego.
– W co się ubierzesz? – spytała Teres znienacka.
– Nie wiem, nie mam absolutnie kasy. Ani na podróż, ani na nic – wypuściła głośno powietrze.
– Och, u mnie też krucho, skarbie. Może zadzwoń do ojca, hm?
– Tak chyba zrobię – uśmiechnęła się blado.
Pocieszała się faktem, że rozmawiała z ojcem ostatnimi czasy całkiem sporo, więc nie będzie to wyglądało, jakby nagle sobie przypomniała o jego istnieniu, gdy potrzeba jej gotówki.
Jej rozmyślanie przerwał dzwoniący telefon. Odebrała, widząc na ekranie: Alan.
– Co jest? – spytała, przykładając słuchawkę do ucha.
– Zgadnij, kto wraca do miasta? – W głosie chłopaka rozbrzmiewała nutka fascynacji i ogromna radość.
– Nie mów, że...
– Dokładnie ten pajac – zaśmiał się. – Wraz z ojcem, na stałe. Dziwne, że tylko miesiąc wystarczył, ale w sumie... Dowiemy się, gdy wejdzie do domu, a tam impreza!
– Planujesz imprezę w domu Cliffordów? Nie wiem, czy się ucieszy, czy cię zabije – uśmiechnęła się, siadając na kanapie.
– Pieprzyć to! Olivia mówiła, że Michael zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni! Więc prawdopodobnie to przeżyję.
– Dobrze dla ciebie – zagryzła wargę. – Kiedy wraca?
– Dziś. Widzę cię u niego za jakiś kwadrans, Elson – powiedział surowo. – Ciao.
– Ej, cze...!
Już chciała protestować, ale usłyszała pikanie. Spojrzała na ekran, na którym była tylko tapeta blokady jej telefonu. Szybko pobiegła do swojego pokoju, by przebrać się w jakieś czyste ciuchy i czym prędzej ruszyć do domu Michaela. Tęskniła za nim, nie mogła tego ukryć. Ucieszyła się, gdy ten wracał do miasta. W końcu mogła Go zobaczyć.
CZYTASZ
This Cat//M.C.//✔
Fanfiction- Przepraszam - szepnęła ze łzami w oczach. - Po prostu się nie lituj i zapomnij - syknął, zatrzaskując dziewczynie drzwi przed nosem. [ Zakończone - ✔ ] ______________________________ Opowiadanie jest mojego autorstwa i zabrania się kopiowania t...