8. Turniej

44 9 0
                                    


    – Czyś ty zwariował?!

Nicholas się odwrócił i ujrzał Williama. Jego wyraz twarzy wyraźnie ukazywał wszelkie negatywne emocje. Był wściekły.

– Miałeś nie spuszczać jej z oczu! A wróciła jakieś pięć minut temu, a ty dopiero przyjechałeś?! Jak król się dowie...

– Zamknij się, Taylor – warknął, zeskakując z grzbietu Elise. – Nie powinno cię to obchodzić, doskonale wiem, że tylko czekasz, aż mnie wywalą z wojska. A teraz zejdź mi z oczu – dodał, odpychając go od siebie nieco w bok i poszedł odprowadzić klacz do boksu, nie oglądając się nawet przez ramię.

Zaprowadził ją i podsunął do jej chrapy jabłko, które ona od razu zaczęła konsumować. Uśmiechnął się lekko i zamknął dokładnie drzwiczki boksu.

Wyszedł następnie ze stajni i niemal od razu ujrzał ją w ogrodzie, siedzącą na brzegu fontanny. Twarz miała skierowaną ku spokojnej wodzie.

Dlaczego nie potrafili się dogadać? Przecież nawet po wieloletniej rozłące, gdy tylko się zobaczyli, wszystko wróciło. Wróciła więź, która powstała między nimi jeszcze w czasach dzieciństwa. Chciał ją chronić, ale... ale jak, skoro on nie wiedział, jaką przeszłość znała Stephanie? Nienawidził się kłócić, w szczególności z nią.

Ruszył pośpiesznie w kierunku rogu dziedzińca, gdzie przy stoliku siedział jeden z posłańców królewskiej rodziny. Był wychudzony, miał brązowe, ulizane włosy i haczykowaty nos z małymi, okrągłymi okularami na nim.

– Tutaj można się zapisać na eliminacje? – spytał prosto z mostu Nick.

Posłaniec uniósł głowę, a jego prawa brew się podniosła.

– Ależ oczywiście, sir Riordan. Jest pan chętny do przystąpienia do turnieju?

– Tak. Po to tu właśnie jestem.

– Nie dziwię się, w końcu księżniczka jest piękną, dobrą i inteligentną kobietą. Taka nagroda jest cenniejsza niż jakiekolwiek inne skarby świata, a do tego jeszcze wchodzi władza nad całym królestwem.

~*~

Tego się w czasie swojego wieczornego patrolu nie spodziewał.

Patrzył w niemym szoku na stojącą przed nim młodą, brązowowłosą kobietę. Przykładał nieco dłoń do swojego policzka, na którym widać zaczerwieniony odcisk drobnej dłoni.

Nie miał pojęcia za co oberwał od królewskiej córki.

– Nigdy nie myślałam, że do tego się posuniesz – powiedziała tylko, patrząc na niego błyszczącymi, niebieskimi oczami. Odwróciła się pośpiesznie i pobiegła do swojej komnaty.

~*~

Zmierzał w kierunku areny, poprawiając hełm pod pachą, gdy nagle usłyszał za sobą odgłos stukotu obcasów. Odwrócił się i zobaczył Stephanie. Nie widział jej od czasu, kiedy przybiegła do niego po zapisach i uderzyła go w twarz.

Miała na sobie suknię, której srebrny kolor podkreślał intensywność barwy jej niebieskich oczu. Włosy, zwykle luźno spięte po bokach, były splecione w warkocz, a następnie zwinięte w kok. Jedynie cienkie pasemka włosów były rozpuszczone po obu stronach jej twarzy. Drobne diamenty w diademie odbijały promienie słońca, przedostające się przez okna.

­­­­­– Zrezygnuj, Nicholasie – powiedziała ledwo słyszalnie.

Ukłonił się nieco i uśmiechnął delikatnie.

Odnaleźliśmy swoje sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz