Rozdział pierwszy

184 54 71
                                    


Jack

Ja i Dylan znamy się od wielu lat i mogę śmiało powiedzieć, że jesteśmy najlepszymi kumplami. Jednak od kiedy zapoczątkowaliśmy naukę w naszym liceum, zaczęły się problemy. Od początku wiedziałem, że dowódczyni elity Megan nie może być osobą, dla której moje życie jest w stanie się zmienić. Jednak coś w niej jest, co urzekło Dylana. Z dnia na dzień ten człowiek coraz bardziej mnie zaskakuje i nie jestem w stanie za nim nadążyć. Taka panienka jest na jedną noc, nie na całe życie. Swoją drogą jestem ciekawy czy jest taka niezła w łóżku, jak każdy mówi. Gdyby nie to, że on się w niej zakochał, już dawno bym ją przeleciał. Jeśli on sobie obierze cel, to stara się go osiągnąć. Ze względu na moje potrzeby muszę ją wybić mu z głowy. Wiem, że szybko się przekona o tym, jaka jest pusta i naiwna.

Nadszedł w końcu piątek – dzień, w którym każdy tak naprawdę myśli tylko o tym, żeby jak najszybciej wyjść z budy. Tego dnia Dylan postanowił wyznać Megan, co tak naprawdę do niej czuje.

Kilka minut przed godziną ósmą jesteśmy w szkole i zmierzamy w kierunku szafek. Nigdy go nie widziałem tak zdenerwowanego, jak właśnie dzisiejszego dnia. Zachowuje się zupełnie inaczej i nie przypomina siebie. Jak można być tak głupim, żeby zawracać sobie głowę taką żałosną laską?

— Stary, na pewno to przemyślałeś? —  pytam Dylana z nadzieją, że jeszcze zmieni zdanie.


— Jeśli by mi nie zależało, nie pisałbym tego listu całą noc. Napisałem wszystko, co o niej myślę. Idę włożyć go do jej szafki.


— Czy ty nie rozumiesz, że ona nie bawi się w żadne związki? Co tydzień ląduje z kilkoma facetami w łóżku na różnych imprezach, nie mówiąc o tym, że jest głupia jak but.

— Co ja na to poradzę? Może jeśli zobaczy, że ktoś patrzy na nią zupełnie inaczej to się do mnie przekona. Żyje się tylko raz i wiem, że muszę to zrobić.

— Dobra, ale zrobisz to na następnej przerwie, bo już dzwonek.

I wtedy wpadłem na genialny plan, który musi się udać.

— Wiesz co Dyl, ja jeszcze idę do swojej szafki, bo nie wziąłem książki od matmy. Jej szafka jest blisko mojej. Jeśli chcesz, ja to zrobię.

— No nie wiem... Jesteś sceptycznie nastawiony do tego wszystkiego i to wygląda tak, jakbyś ty na nią leciał.

— Chyba sobie żartujesz, że ona mi się podoba. Jeśli nie to dobrze, ciekawe czy masz w sobie tyle odwagi, żeby to zrobić.

Jego mina mówi wszystko, stchórzył na maksa. Jestem blisko celu!

— Masz rację, jestem tchórzem i tyle. Zrób to, bo ja nie dam rady.

— No mówię ci, tak będzie lepiej.

— Dzięki stary. To ty idź, a ja idę do sali.

Kiedy Dylan poszedł, udałem się w stronę szafek. Laska bardzo się zdziwi, jak zobaczy ten list...


Życie w kłamstwieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz