Rozdział trzeci

122 46 35
                                    



Jack

Wczorajsze spotkanie z Megan nie zaliczało się do przyjemnych, zwłaszcza dla Dyla. Szkoda mi go bardzo. Ja nie wiem co bym zrobił na jego miejscu. Może to brzmi dziwnie, bo chcę ją mu odbić, ale tylko na jedną noc. On nie musi się o niczym dowiedzieć. A dzisiaj nastąpi druga część planu. Oby Dylan nic nie podejrzewał, bo inaczej będą duże kłopoty.

Kiedy przyszedłem do szkoły zauważyłem, że pod salą go nie ma, co mnie trochę zdziwiło. Kilka minut później poczułem wibrację z telefonu.

Dyl: Stary nie będzie mnie dzisiaj, Ashley jest chora i nie ma z kim zostać.

Coś czułem, że ściemnia, bo jego siostra była niedawno chora. Może to przez tą wczorajszą akcję się załamał i nie przyszedł? No nie wiem...

Ja: Luzik stary, pozdrów małą ode mnie, może później wpadnę do ciebie?

Jeśli odmówi, to będę przekonany, że kłamie.

Dyl: Obiecałem mamie, że jak wróci z pracy, to pomogę jej w domu. Kiedy indziej.

Ja: No dobra, to na razie.

Wiedziałem, że to nie z siostrą jest problem, tylko z nim. Niech się ogarnie, bo prędko ujrzy coraz gorszą stronę tej suki.

Dylan

Nie mam ochoty iść do budy po wczorajszym spotkaniu z Megan. Straciłem ochotę na cokolwiek i odtrącam wszystkich od siebie. No ale nie mogę pokazać po sobie, że się tym przejąłem, dlatego napisałem do Jacka, że Ashley (moja młodsza siostra) zachorowała. Oby mi uwierzył, bo jeśli nie, to jestem w dupie.... Co do listu nadal nie dostałem od niej odpowiedzi. Może już kogoś ma albo nie bawi się w związki? Muszę być cierpliwy...

Jack

Pora na drugą część mojego planu. Już minęła połowa lekcji, co oznacza lunch. Muszę tylko znaleźć niewinną laskę. I chyba znalazłem. Niska brunetka z niebieskimi oczami, którą chyba kojarzę ale nie jestem pewny. Wstałem od swojego stolika i do niej podszedłem. Tylko muszę coś wymyślić, żeby ze mną pogadała i co ważniejsze się zgodziła.

— Cześć, wiesz może gdzie jest tutaj sala od matmy? Jestem nowy i dopiero poznaję szkołę.

— Hej Jack, kłamanie nie wychodzi ci najlepiej. Pamiętaj, że jeśli chcesz o coś zapytać, to wal śmiało.

— Skąd wiesz jak mam na imię?

—Niech pomyślę... Albo strzelałam, albo robiłam kiedyś z tobą i twoim kolegą projekt na angielski.

—Dawne czasy, zapomnij. Chcesz mi w czymś pomóc?

— A o co chodzi?

— Porozmawiajmy w cztery oczy.

Czuję, że się uda! Musi się udać.

— A więc na pewno znasz Megan, prawda?

— No jak każdy, a co z nią?

— Nie chodzi o nią, tylko o mojego kumpla Dylana. Jest w niej bardzo zakochany, od dawna chcę mu wybić ją z głowy, bo nie będzie miał z niej żadnego pożytku. Napisał do niej anonimowy list i poprosił mnie, żebym go wrzucił do jej szafki, ale nie zrobiłem tego. Nie chcę, żeby później źle ją wspominał.

Nic jej nie powiem o tym, że chcę ją przelecieć, bo się nie zgodzi. A ona na pewno jest z tych grzeczniejszych dziewczyn. Mimo wszystko muszę przyznać, że ma coś w sobie.

— A jaki ma być w tym mój udział?

—Dam ci jego numer. Będziesz z nim pisać, udając Megan, a raczej jej dobrą stronę, której nie posiada.

—Jeśli to wyjdzie na jaw, będzie jeszcze bardziej zrozpaczony.

—Błagam cię Emma, to tylko miesiąc. Zresztą nie musisz od razu wyjawiać mu historii życia Megan. Opowiedz mu swoją historię i postaw warunki.

—Jakie warunki?

—Na pewno musisz mu napisać, że nie będziecie rozmawiać w szkole, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Zero spojrzeń i zero jakichkolwiek spotkań.

—No powiedzmy, że się zgadzam. Co będę z tego miała?

—Satysfakcję, że twój kumpel ze szkoły nie straci życia dla Megan?

—Niech ci będzie, zgadzam się.

—Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę.

Druga część planu gotowa! Dałem Emmie numer do Dyla. Powiedziała, że jeszcze dzisiaj do niego napisze. Oby wszystko się udało, inaczej stracę kumpla.

Życie w kłamstwieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz