Rozdział 7

310 10 0
                                    

-Piękna i zadziorna. Nigdy nie sądziłem, że...

-Remis. - wszedł mu w słowo Darek.
- Co? - zapytali równocześnie, patrząc na bruneta.
-Przejechaliście przez metę równocześnie.
Jest R E M I S. -przeliterował Dickey.
-A to coś nowego. - Jenny usłyszała szyderczy głos ze swojej prawej strony. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę.
"No błagam." Pomyślała jasnowłosa.
- O Mary. Jak miło Cię widzieć. - przywitała ją sarkastycznie ze sztucznym uśmiechem na ustach. - Czyżby Luis nadal nie zmądrzał i ciebie wysłał tym razem na wyścigi? Skoro ostatnim razem jakoś nie mógł przyjąć tej porażki, że został pokonany przez dziewczynę, wiec tym razem postanowił wysłać ciebie, żeby nie robić sobie AŻ takiego wstydu? - rzuciła ironiczne z cwaniackim uśmiechem.
- A czy ty aby miałaś się nie już nie ścigać i być "grzeczną dziewczynką"? - zapytała z pogardą.
- Owszem, ale przez pewnego kretyna... - tu spojrzała wymownie na Fire'a, który uniósł brew i uśmiechnął się non szelsko. - ... zmieniłam zdanie.
- Ach tak. - do rozmowy dołączył się Lukas (który nawiasem mówiąc też nie za bardzo lubi Jenny).
- No proszę, a cóż to się stało? Czyżby Nicholas was wkurzył? - spojrzała na zielonego Golfa GTI - Widzę, że postanowiłeś przerzucić się z Astona Martina na GTI. Nie podejrzewałam, że upadniesz tak nisko. - stwierdziła prowokująco. Fire przysłuchiwał się tej jakże "miłej" konwersacji z nie małą ciekawością jak daleko dziewczyna się posunie. Lukas chciał coś jej powiedzieć, z całą pewnością nic miłego, ale Mary go uprzedziła:
- Ty za to ze swojego Nissana przerzuciłaś się na piechotę. - odgryzła się za niego. Kilka osób z tłumu zachichotało. Jenny zaczęła się śmiać, czym wprawiła innych w zdumienie. Jake który stał obok Jamesa zamrugał, patrząc na jasnowłosą jak na wariatke.
- Przynajmniej nie  pokazuje się jakimś złomem, któremu odpadnie zderzak przy pierwszym lepszym dotknięciu karoserii. - rzuciła od niechcenia widząc jak Lukas kładzie rękę na masce. Gdy tylko to zrobił stało się tak jak powiedziała. Zderzak spadł z głośnym łoskotem na ziemię. Inni kierowcy, między innymi Fire i jako koledzy zaczęli się śmiać. Jenny spojrzała na swoje dwa Nemezis z uniesioną brwią i zadowoleniem wypisanym na twarzy.
- Wybaczcie. Koniec przedstawienia. Ciąg dalszy być może nastąpi kiedy indziej. - odwróciła się w stronę zebranych. Następnie rzuciła kluczyki od samochodu Jake'owi.
- Dzięki za wózek Red. - rzuciła - Oddaje w stanie nie naruszonym. - dodała złośliwie po chwili, po czym ruszyła się w stronę Lety, Lucy, Kevina i Bryana.
- Nie wiem jak wy, ale ja wracam. - rzuciła do reszty nawet się nie oglądając za siebie. Gdyby to zrobiła zobaczyła by Fire'a świdrującego ją spojrzeniem, Mary wiercącą jej dziurę w głowie morderczym wzrokiem i Lukasa stojącego z raczej nie podobnym do siebie wyrazem twarzy. Jej towarzysze również dołączyli do niej i wsiedli do białego Porsche.

Witam!
Spodziewliście się takiego zakończenia?
Ze wszelkimi radami i pomysłami chętnie się zapoznam. Piszcie wiem komentarzach.
Przepraszam za błędy jeśli jakieś popełniłam.
Do zobaczenia!
😁

NIEUCHWYTNI ✔(ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz