Rozdział 9

270 12 2
                                    

Od ostatniego wyścigu, tego z Fire'em minęły dwa miesiące. W tym czasie nie wydarzyło się nic specjalnego. No może poza kilkoma igraszkami słownymi i dwoma bójkami... domyślacie się kto wygrał? No jasne. Jenny nie należy do osób, które pozwalają sobie "w kasze dmuchać". A ich powodem był... Nie zgadniecie? Ależ oczywiście, że "szanowni" koledzy Fire'a. On sam, o dziwo nie zaczynał żadnej sprzeczki. Ale cały czas ją obserwował. Jakby coś planował. Inni uczniowie starali się nie drażnić Jenny, bo pewna osoba... Tak, tak... to Mary... "przypadkiem" coś chlapnęła o jej wybrykach w Los Angeles. Było dziwnie spokojnie. Do czasu...

Teraz jest poniedziałek. W szkole rozpoczęła się "zabawa" polegająca na wykonywaniu wyzwań. Całym pomysłodawcą była znienawidzona matematyczka. Gra trwała od 20 marca do 20 kwietnia. W sumie było 10 wyzwań. Teraz było 4 wyzwanie. Każdemu uczniowi została przyklejona karteczka na plecach z informacją dla innych co mają zrobić. Były to proste zadania typu: "Podzielę się zadaniem domowym" czy "Chcę iść do odpowiedzi". Takie mieli Lucy i Kevin. Lety miała "Komu pomóc w pracy domowej", a Bryan miał: "Podziel się żelkami"( od autorki :P ) Jenny również przypadła w udziale jedna kartka.

Do końca zdjęć została godzina. Większość uczniów już dawno pozbyła się tych karteczek. Lety, Lucy, Bryan, Kevin też już ich się pozbyli. Tylko Jenny. I nikt nie chciał jej powiedzieć co tam jest napisane.
- No co tam jest napisane? - wielokrotnie pytała. Ciekawość ją normalnie zżerała od środka.
- Nie i nie pytaj się więcej. Jestem naprawdę ciekawa czy ktoś się odważy to zrobić. - zachichotała Lety. Reszta zrobiła to samo.
- Patrzcie... coś się chyba stało. - skomentował Kevin patrząc na drugi koniec korytarza, gdzie stali Fire i jego koledzy.
- Ciekawe nad czym tak debatują. -zastanawiała się Lucy.
- Red i reszta próbują chyba "wybić" Fire'owi z głowy jakiś, zapewne "genialny" pomysł. - skomentowała jasnowłosa. - No ale powiedzcie co tam jest napisane... - zwróciła się do nich z powrotem, robiąc maślane oczka w stronę Bryan'a. On zawsze ulegał jej słodkiej mince. Ale tym razem chyba za bardzo bał się kastracji ze strony Lety i Lucy.
- Cierpliwości kobieto! - rzucił z uśmiechem.

- Ja jestem cierpliwa. - syknęła Jenny z irytacją, zakładając ręce w geście "focha". Reszta zachichotała.

- Właśnie widzę. - usłyszała głos za sobą. Odwróciła się w stronę głosu, choć doskonale wiedziała do kogo należy.
- O Mistrz-Odwrotnie-Genialnych-Pomysłów. Co tym razem? "Fajny telefon" czy " Kogo moje oczy widzą"? - jej głos ociekał sarkazmem. Czarnowłosy zaśmiał się.
- Jak zwykle zadziorna. - rzucił Fire z tajemniczym błyskiem w oku. Jenny zauważyła Red'a z miną mówiącą: "to się źle skończy". "Co on planuje? "
- Jak zwykle głupi. - zintronizowała z uniesioną brwią i kpiącym uśmiechem.
- Nie przyszedłem się z tobą przekomarzać.
- Przekomarzać ze mną, czy kompromitować siebie? - "Och jak ja lubię doprowadzać ludzi do szału." Fire wciągnął ze świstem powietrze i chyba chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie zmienił zadanie co do swojego przekazu. Na pewno nie było by to coś miłego.
- Rozmawiam...
- A raczej staram się rozmawiać - dodała cicho pod nosem Jenny. Fire to zignorował.
- ...z tobą w innej sprawie.
- Mianowicie...

To co się stało w następnych sekundach sprawiło nie "arystokratyczne" zachowanie osób obecnych na korytarzu...

Hejka - naklejka!
Jak się podoba nowy rozdział?
Ciekawi?
Jak.myslicie co wymyślił Fire?
Czytajcie - gwiazdkujcie - komentujcie!
; P

NIEUCHWYTNI ✔(ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz