Rozdział 14

1K 21 4
                                    

~ Oscar ~

Skończyliśmy podpisywanie, ale z Omarem i Felixem jeszcze siedziałem za biurkiem, aby omówić między sobą zadania przy składaniu sprzętu. Byłem odwrócony w stronę swoich przyjaciół, ale nagle usłyszałem głos, który pokochałem już podczas pierwszego naszego spotkania.

– Tata! – zaczął krzyczeć, biegnący w moją stronę mały szatyn z gipsem na ręce.

Słysząc jego głos, poderwałem się z miejsca i wybiegłem mu naprzeciw. Bez zastanowienia podniosłem chłopczyka i mocno do siebie przytuliłem. Nathan zdrową ręką objął mnie wokół szyi i delikatnie uśmiechnął się w moją stronę.

Po chwili moja mama w towarzystwie Melanie podeszły do nas. Podszedłem do dziewczyny, z którą miałem dziecko. Delikatnie ucałowałem policzek Mel i spojrzałem w stronę swoich przyjaciół. Sandman wyglądał na szczęśliwego, widząc nas we trójkę. Omar znów miał minę, jakby zobaczył ducha. Odwróciłem się w kierunku swojej mamy, a na jej twarzy zobaczyłem coś w rodzaju dumy. Uśmiechnąłem się do niej, po czym złożyłem delikatny pocałunek na czole swojego synka.

Nate zaśmiał się głośno i spojrzał w stronę moich przyjaciół. Widziałem zdziwienie na jego twarzy, kiedy zauważył burzę loków na głowie Omara.

– Wytłumaczy mi ktoś, o co tutaj chodzi? – spytał zniecierpliwiony chłopak.

Podszedłem z Nathanem na rękach bliżej swojego zespołu. Maluch od razu uśmiechnął się do Felixa i wyciągnął rękę w jego stronę, aby się z nim przywitać.

– To jest Nate, czyli syn mój i Melanie. Właśnie z tego powodu wyjechała, bo my mieliśmy trasę – odparłem, spoglądając w stronę dziewczyny.

– Wyjechałam, bo nie chciałam psuć twoich marzeń a stać się powodem rozpadu zespołu – dodała Mel, która wtuliła się w moje plecy.

Wtedy na twarzy Omara pojawił się szeroki uśmiech i zaczął przedstawiać się Nathanowi. Nagle chłopczyk ziewnął i przetarł ręką swoje oczy. Widziałem, że był zmęczony, a do domu Melanie było dość daleko z tego miejsca.

– Ktoś tu jest chyba śpiący – powiedział loczek, uśmiechając się do dziecka.

Nate od razu się rozbudził i zaczął krzyczeć, że wcale nie chce spać. W tym samym momencie przyszedł ktoś z ochrony sklepu i powiedział, że nie musimy martwić się zbieraniem sprzętu, bo ktoś się tym zajmie. Od razu uśmiechnąłem się szeroko. Moja mama widząc dziecko, które zasypiało w moich ramionach, stwierdziła, żebym odwiózł Mel i Nathana do domu. Sama chciała zrobić jeszcze zakupy, a później miała zadzwonić po mojego tatę.

Przez chwilę myślałem nad jej propozycją. Jednak widząc coraz bardziej sennego chłopca, nie zastanawiałem się ani sekundy dłużej. Nie chciałem również, aby Melanie musiała go nosić z tymi wszystkimi zakupami.

Felix oczywiście skorzystał z okazji, że jechałem w kierunku jego domu i sam zabrał się z nami.  Omar również postanowił zabrać się moim samochodem, ponieważ chciał poznać wszystkie szczegóły dotyczące wyjazdu mojej ukochanej.

W aucie posadziłem Nathana z tyłu między Sandmanem i Rudbergiem. Mały zasnął oparty o ramię Felixa, zanim dojechaliśmy na miejsce.

Kiedy byliśmy już pod domem rodziców Melanie, wszyscy wyszli z samochodu. Kobieta mojego życia poszła przodem, niosąc ze sobą zakupy, aby otworzyć zamknięte na klucz drzwi.

W tym czasie delikatnie wyjąłem synka z pojazdu, aby przez przypadek się nie obudził. Później skierowałem się w stronę domu dziewczyny, a następnie jej pokoju. Tam położyłem dziecko na łóżku i powoli zdjąłem mu buty, aby nie zabrudził pościeli. Chłopczyk nawet nie zareagował, więc przykryłem go kołdrą i delikatnie pocałowałem w czubek głowy.

Where are you daddy? /O.E.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz