Rozdział 10

855 38 3
                                    

8 maja, godz. 9:48
Sobota
Obudziłam się pierwsza. Zaczęłam bawić się włosami Michasia. Są takie miękkie i miłe w dotyku. Cały czas mu się przyglądałam. Był taki bezbronny i słodki, jak zawsze zresztą, gdy spał. Mam ogromne szczęście, że to właśnie on jest moim chłopakiem. Czuję się przy nim bezpieczna, kochana, doceniona... Po prostu go kocham... Po jakichś 15 minutach przebudził się i zorientował, co robiłam.
- Czemu mi się tak przyglądasz?- zapytał zaspany.
- Bo cię kocham i wyglądasz tak słodko, że nie mogłam się powstrzymać- uśmiechnęłam się.
- Ja też cię kocham- zaśmiał się i powiedział seksownym głosem, cmoknął mnie delikatnie w usta, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- To co chcesz na śniadanie?- poszłam w jego ślady, także siadając.
- Może naleśniki?
- Ok, to ty idź pierwszy się ogarnąć, bo śmierdzisz- zażartowałam, podśmiewując się pod nosem.
- O ty wredoto mała, pożałujesz- zaśmiał się i zaczął mnie łaskotać.

Wspominałam, że mam straszne łaskotki? To teraz mówię, rzucałam się jak śledź.
- P..prze..przestań- wydusiłam przez śmiech.
- To przeproś- powiedział z cwanym uśmiechem.
- Okej.. Prze..przepraszam.
- No dobrze, wybaczam- powiedział, gdy przestał mnie łaskotać, poczułam ulgę.
- To może chodźmy robić te naleśniki- wysapałam z trudem jeszcze łapiąc powietrze.
- Oki doki- zaśmiał się cicho słysząc, że jeszcze lekko dyszę.
- Co się śmiejesz, jeszcze pożałujesz- także się zaśmiałam, mówiąc żartem.
- Pożyjemy zobaczymy- i tak zaczęła się gonitwa po całym domu. Wiem, że zachowujemy się jak dzieci, ale nawet jeśli będziemy dorośli to dziecko gdzieś głęboko w nas zostanie.

Kiedy Michał wbiegł do kuchni potknął się o buty, które były rozrzucone. Zaczęłam się śmiać, Michaś śmiał się z samego siebie. Pomogłam mu wstać, a on zamiast ruszyć w głąb pomieszczenia, podszedł do mnie i przycisnął do ściany. Oczywiście nie tak, żeby zrobić mi krzywdę. Uśmiechał się do mnie zadziornie i zanim zdążyłam odwzajemnić gest, pocałował mnie. Oddałam pocałunek.

Kiedy skończyło nam się powietrze, oderwaliśmy się lekko od siebie, a on powiedział:
- Nie ładnie śmiać się z nieszczęścia swojego chłopaka.
- Nie moja wina, że się potknąłeś. A co do tego, że się z Ciebie śmiałam- Ty też byś się śmiał. Ale ci w końcu pomogłam- uśmiechnęłam się słodko.
- To prawda. Zapewne też bym się z Ciebie śmiał, ale bym Ci potem pomógł- przyznał.
- No właśnie. Dobra, może serio zajmiemy się tymi naleśnikami, bo jestem już głodna.
- No to chodź, zróbmy wreszcie to śniadanie- zaśmiał się, zawturowałam mu.

Gdy skończyliśmy przygotowywać posiłek, zajadaliśmy się nim. Po śniadaniu ja pierwsza poszłam do łazienki, by się ogarnąć. Zrobiłam poranną rutynę i ubrałam się w biały crop top z napisem "My boyfriend is handsome" i granatowe, krótkie spodenki z wysokim stanem. Gdy wyszłam z pomieszczenia, wszedł Michaś. Wyszedł po 20 minutach. Był ubrany w koszulę w niebiesko- czarną kratę i czarne jeansy z dziurami. Michaś powiedział mi, że ma dla mnie niespodziankę. Zabrałam telefon, klucze i włożyłam moje jordany.

Udaliśmy się w nieznanym mi kierunku, chciałam się dowiedzieć, gdzie idziemy, ale uparł się przy zdaniu "dowiesz się, gdy dotrzemy". I tak wiedziałam, że nic od niego nie wyciągnę, moje próby namówienia go do powiedzenia mi czegokolwiek w tej sprawie, poszłyby na marne.

Gdy zatrzymaliśmy się w jakimś miejscu Michał oznajmił mi, że musi mi zawiązać oczy chustą. Zgodziłam się, ufam mu. Szliśmy powoli, uprzednio Michaś mówił mi gdzie jest przeszkoda, żebym uważała. Gdy w końcu się zatrzymaliśmy, mój chłopak odwiązał mi chustę, która zasłaniała mi całe pole widzenia. Moim oczom ukazał się niesamowity widok. Polana, drzewa wokoło, piękne kwiaty na łące, płynący potok.. Nie mogłam uwierzyć w to, że znajduję się w tak pięknym miejscu. Michaś pozytywnie mnie zaskoczył, bardzo się postarał. A jak zobaczyłam koc z koszem na polanie, moja radość zwiększyła się, jeśli to w ogóle jeszcze było możliwe.
- Dziękuję Michaś, to jest cudowne- pocałowałam chłopaka w policzek i wtuliłam się, co odwzajemnił, trzymając mnie w niedźwiedzim uścisku.
- Dla mojej księżniczki wszystko- powiedział w moje włosy.
- Mój książę mnie za bardzo rozpieszcza- odsunęłam się lekko od niego i złapałam go za policzki, jak to robią babcie swoim wnukom.
- Przesadzasz. Ja chcę, żebyś czuła się wyjątkowa, bo taka jesteś.
- Słodzisz mi- stwierdziłam, mróżąc oczy i uśmiechając się do chłopaka.
- Wcale nie, to czysta prawda- pocałował mnie.
Szybko odwzajemniłam pocałunek.

Czas spędziliśmy bardzo przyjemnie. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy, jedliśmy smakołyki z koszyka i jak to zawsze my- wygłupialiśmy się.

Gdy na zegarze pojawiła się godzina 21:46, postanowiliśmy spadać. W drogę powrotną, tak jak zawsze, trzymaliśmy się za ręce. Pożegnaliśmy się przytulasem i buziakiem w usta.

Kiedy byłam w swoim domu, poszłam na górę, uprzednio witając się z mamą. Zrobiłam w mojej łazience "wieczorną rutynę" i położyłam się spać.

Zaraz usłyszałam dzwonek powiadamiający o nowej wiadomości. Wzięłam telefon do ręki i przeczytałam treść:
Od Michaś ❤: Dobranoc, słońce 😘
Do Michaś ❤: Dobranoc, skarbie 😍
Po czym zasnęłam... Nie muszę już chyba mówić KTO mi się śnił...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka naklejka! 795 słów! Jak pewnie zauważyliście zrobiłam sobie małą przerwę od pisania.
Chyba się nie gniewacie i mnie rozumiecie? Po prostu miałam bardzo dużo nauki i bardzo mało czasu dla siebie, więc rozdziały się nie pojawiały. Piszcie w komach jakąś nazwę dla czytelników mojej książki. Jeśli podoba się, wydaje mi się, że wiesz co masz robić 😉 Jeśli chcesz lub zauważyłeś/aś błąd, napisz komentarz.
Do napisania 😘 😀😊😜


"Miłość Nigdy Nie Ostrzega Kiedy Przyjdzie" Michał Rychlik Multi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz