Rozdział 27

360 19 9
                                    

Godz. 13:07

Tego samego dnia...

Obudziłam się strasznie otępiała i kręciło mi się w głowie. Zobaczyłam wokoło mnie pełno bieli- szafki, firanki, łóżko, pościel, ściany... Po prostu wszystko. Tak, byłam w szpitalu. Pamiętam wszystko aż do mojego upadku, potem mam zupełną pustkę w głowie. Szczęście, że Michał mnie złapał jak leciałam na ziemię, wtedy podejrzewam, że jeszcze bardziej bolałaby mnie głowa. Nade mną stała pielęgniarka majstrująca coś przy kroplówce i uśmiechająca się do mnie blado. Przez zwykłe stracenie przytomności musiałam mieć podpiętą kroplówkę? Spojrzałam na zegarek- 13:16. Spałam coś około 2 godzin. To długo. Nie wiem po co mam tą kroplówkę i czemu każdy się na mnie dziwnie patrzy. A gdzie są moi przyjaciele? I Michaś? Czy Oliwia ich dopadła i im coś zrobiła? Tyle pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Przecież oni powinni być przy mnie, wspierać mnie... Może nie mogli, sama nie wiem.

Zaraz potem zobaczyłam, że drzwi od sali, na której się znajdowałam, otwierają się... Już byłam pełna nadziei i szczęścia, że oni jednak przyszli, ale myliłam się. To był tylko lekarz. Gdy podszedł do łóżka zaczął mnie pytać:

- Jak się panienka czuje?

- Raczej normalnie, ale głowa strasznie mnie boli.

- To jest normalne po straceniu przytomności, jeszcze w pani przypadku. Zrobimy kilka badań i ustalimy, co pani jest. Mamy już podejrzenia, co mogło być powodem omdlenia, ale nie jest to jeszcze pewne. Kiedy zrobimy potrzebne badania, wszystkiego się dowiemy. Proszę się nie martwić na zapas- uśmiechnął się lekko dla otuchy.

- A jakie są podejrzenia?- starałam się by mój głos był spokojny.

- Jak już mówiłem, nie wiemy nic na pewno. Jeśli to będzie to, o czym myślę to dołożymy wszelkich starań by panienkę wyleczyć. Nie będę panią martwić- powiedział całkiem miły, starszy mężczyzna.

- Czyli narazie nic pan mi nie powie?- spytałam zawiedziona, bo myślałam, że czegokolwiek się dowiem teraz.

- Niestety nie. Musi być panienka dobrej myśli- uśmiechnął się lekko i wyszedł z sali.

Zostałam sama. Znowu... Myślałam, że chociaż mama przyjdzie, ale nie zjawiła się. Może jeszcze przyjdzie... Postanowiłam się trochę przespać, bo zrobiłam się bardzo senna i zmęczona. Odpłynęłam do krainy Morfeusza...

Godz. 16:34

To nieźle sobie pospałam. Kiedy otworzyłam oczy i skierowałam swój wzrok na bok zobaczyłam moją mamę. Od razu powiedziała:

- Jak się czujesz, córciu?- widać było, że płakała.

- Na szczęście już lepiej. A gdzie Michał i reszta?

- Nie mogli tu wejść, bo odwiedzić cię może tylko rodzina. Jutro przyjdą, ponieważ przenoszą cię na inną salę. Musisz odpoczywać, nie przejmuj się, niedługo ich znowu zobaczysz- powiedziała mama z troską w głosie.

- Dobrze mamo, tak się cieszę, że chociaż ty tu jesteś- przytuliłam ją.

- Nie mogłam nie przyjść. Jesteś moją małą księżniczką. Zawsze nią dla mnie będziesz- pocałowała mnie czule w czoło- Kocham cię skarbie.

- Ja ciebie też, mamo- uśmiechnęłyśmy się do siebie ciepło.

Kilka minut gadałyśmy. Wreszcie ktoś do mnie przyszedł, inaczej zanudziłabym się na śmierć. O godzinie 14- tej przyszedł ten lekarz, który był u mnie wcześniej i zabrał mnie na badania. Zrobił ich kilka i po pół godzinie już było po wszystkim. Teraz trzeba czekać kilka godzin na wyniki, powinny być już wieczorem. Nie wiem co oznacza to omdlenie i co może się stać w związku z tym z moim zdrowiem i czy w ogóle coś złego to oznacza. Nie mogę się tym zadręczać, muszę myśleć tylko i wyłącznie pozytywnie. Mama została ze mną, mówiła, że musi osobiście usłyszeć jakie są wyniki badań. Mam bardzo kochaną mamę, to jest pewne.

Godz. 20:24

Wreszcie przyszedł lekarz z wynikami moich badań. Miał dziwną minę, nie wiem, czego mogę się spodziewać... Wtem zaczął mówić:

- Niestety moje przypuszczenia się potwierdziły. Wyniki badań nie wyszły za dobrze, wręcz przeciwnie bym powiedział. Na prawdę mi przykro, ale...- zaciął się na chwilę.

- Powie pan wreszcie?- czułam, że mój głos jest strasznie drżący.

- Na prawdę chciałbym się mylić, ale ma panienka...

Ciąg dalszy nastąpi...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka naklejka Mulciaki! 636 słów! Przepraszam za następny polsacik, ale nie mogłam się powstrzymać niestety XD Wiem, że krótki i nudny, ale się rozkręci, słowo. No to ten... Gwiazdki, komy i obserwacje mile widziane ;)

Do napisania Mulciaki! ;) :*** ;**

"Miłość Nigdy Nie Ostrzega Kiedy Przyjdzie" Michał Rychlik Multi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz