Rozdział 2

1.3K 61 7
                                    

Zaczęłyśmy się z mamą szykować do odjazdu. Wzięłyśmy wszystkie nasze walizki i udałyśmy się do samochodu. Gdy już w nim byłam postanowiłam się zdrzemnąć. Śniło mi się znów, że jestem na pogrzebie mojego taty. Nie wspominałam o nim, a więc- umarł, gdy miałam 12 lat, czyli pięć lat temu. Bardzo za nim tęsknię, był bardzo kochany, nigdy go nie zapomnę.

Od razu się zerwałam ze snu ze łzami w oczach. Mama to zauważyła:
- Kochanie, co się stało?- zapytała z troską.
- Śnił mi się pogrzeb taty- odpowiedziałam łkając.
- Kotku, mi też go bardzo brakuje, kochałam twojego tatę i nadal kocham, ale nie płacz, bo ja też zacznę- powiedziała pocieszająco.
- Dobrze, nie rozmawiajmy już o tym. Ile jeszcze zostało do celu?- zapytałam, powoli się uspokajając.
-Jeszcze 30 minut, wytrzymaj- odpowiedziała i popatrzyła na drogę.

Godz. 15:13
Jesteśmy już na miejscu. Moim oczom ukazał się piękny dom jednorodzinny. Przed domem był zadbany ogród, a za nim- huśtawka, altana i basen. Widok mnie zadziwił. Wszystko było piękne. Ciekawe, co jest w środku... Gdy weszłam do domu pierwszym, co się rzucało w oczy,  był przedpokój w kolorach szarości, zieleni, czerni i bieli. Potem weszłam do kuchni. Na środku pomieszczenia była wyspa. Kuchnia też była w tych samych kolorach, tylko zieleń i szarość były intensywniejsze. Potem poszłam do salonu. Był urządzony w nowoczesnym stylu. Kanapa, pomarańczowe ściany, halogeny w obniżeniu sufitu, jasne meble i zasłony... To wszystko ze sobą świetnie współgrało. Postanowiłam sprawdzić, co jest na górze. Był tam jedyny pokój, gdzie na drzwiach widniało moje imię (na tabliczce). Weszłam do tego pomieszczenia i zobaczyłam coś wspaniałego. Niebieskie ściany, duże łóżko, zielone rolety na oknach, mleczne firanki (nie Jasia xd). Następnym, co mnie zaciekawiło, były dwoje drzwi. Podeszłam do jednych i otworzyłam. Moim oczom ukazał się ogrom ciuchów. Podejrzewam, że to garderoba. Wszystkie ubrania były cudowne i kolorowe. Postanowiłam zwiedzać dalej, więc otworzyłam drugie drzwi. Tym razem była to łazienka. Była niebiesko-zielono-biała. Stał tam prysznic, wanna i inne standardowe "gadżety". Na górze były jeszcze trzy pokoje. Każdy wyglądał identycznie: spore łóżka, jasnofioletowe ściany, mleczne firany i zielono-szaro-białe zasłony. Była jeszcze łazienka na dole, wyglądała identycznie, co moja.

Gdy skończyłam zwiedzać, mama zawołała mnie do kuchni:
- Córciu i jak, podoba się nowe mieszkanie?- zapytała z radością.
- Podoba? To jest najlepszy dom jaki kiedykolwiek widziałam- odpowiedziałam z entuzjazmem.
- Bardzo mnie to cieszy, że ci się podoba. A teraz mam do ciebie prośbę. Za rogiem jest sklep spożywczy. Kup chleb i banany. Zrobię placków z tymi owocami.
- Dobrze mamo, może się nie zgubię- zaśmiałam się, mama też.
- No to idź i wracaj szybko- ostrzegła mnie i się uśmiechnęła.
-Ok- i wyszłam.

Tak jak mama mówiła, za rogiem był spożywczak. Weszłam do niego, kupiłam co potrzebne, zapłaciłam i wyszłam. Po drodze wyciągnęłam telefon i zaczęłam sprawdzać powiadomienia ze świata. W pewnym momencie poczułam, że się z kimś zderzam. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam bruneta, który miał włosy wyglądające jakby nosił lwią grzywę. Miał też błękitne oczy, do których mam słabość. W końcu odezwał się:
- Przepraszam, to moja wina...- tłumaczył się. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu przerwałam.
- Nic nie szkodzi. Ja też nie patrzyłam gdzie idę, tylko w telefon.
- Ale i tak mi głupio. Tak w ogóle to jestem Michał- wyciągnął rękę w moją stronę.
- Weronika, miło mi- uścisnęłam jego dłoń.
- No więc, gdzie się tak śpieszysz?
- Właśnie wracałam ze sklepu do domu- wytłumaczyłam.
- Przepraszam, że pytam, ale przeprowadziłaś się tutaj? Nigdy cię tu nie widziałem- zapytał mój towarzysz z ciekawości.
- Tak, właściwie to dziś po 15-tej.
- Daleko mieszkasz? Mogę cię podprowadzić.
- Tutaj za rogiem. Jeśli to nie problem, to chętnie pobędę z tobą w czasie drogi do domu- uśmiechnęłam się, co odwzajemnił.

W czasie, gdy zmierzaliśmy w stronę mojego domu zawzięcie rozmawialiśmy. Nawet nie zauważyłam, kiedy byliśmy u celu.
- No to mam nadzieję do zobaczenia- powiedział.
- Było by miło, gdybyśmy się jeszcze spotkali.
Na pożegnanie przytuliłam go, co odwzajemnił i zauwarzyłam, że on mieszka zaraz koło mnie, okno w okno. Fajna niespodzianka, polubiłam go.

Weszłam do kuchni, podałam mamie zakupy i poszłam do siebie się wypakować. Trochę na pewno mi to zajmie, dużo tego jest. Zapowiada się długi, ciężki tydzień... Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczę z Michałem. Jest jedyną osobą, którą polubiłam w ciągu kilku lat. Mam nadzieję, że ta znajomość się zacieśni i że on nie będzie taki, jakie były osoby z mojej starej szkoły...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
725 słów! Jeśli jest jakiś błąd to napiszcie mi o nim w komentarzu. Przez kilka dni nie pojawią się rozdziały. Ja też żałuję, bo bardzo lubię pisać. A nie będzie mnie, bo rodzina ma do mnie przyjechać na te kilka dni z drugiego końca Polski. Naprawdę przepraszam, ale raczej nie będę pisać, gdy obok są goście. Może uda mi się dodać jeszcze dziś jakiś rozdział. Może trochę krótszy, może taki sam. Ale niczego nie obiecuję!
Do napisania😘😘😍😙

"Miłość Nigdy Nie Ostrzega Kiedy Przyjdzie" Michał Rychlik Multi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz