Rozdział 14

666 35 1
                                    

Godz. 08:04 Rozdział dedykowany mojej koleżance, Milenie.

Właśnie wstałam. Dziś pani dała nam dzień wolnego, bo musimy zrobić ten projekt na jutro. Umówiliśmy się z Michasiem, że pójdziemy do niego. Mam do niego iść za godzinę, czyli o 9-tej. Zrobiłam poranną rutynę w łazience i ubrałam się w zielony podkoszulek i czarne spodenki z przetarciami. Wyszłam z łazienki, a tam zastałam mamę robiącą śniadanie- jajecznicę. Przywitałam się z nią przytulasem i usiadłam do stołu.

- Dzień dobry, kochanie. Smacznego- uśmiechnęła się mama i podała mi śniadanie.

- Dzień dobry, mamo. Dziękuję. Wiesz, dzisiaj idę do Michała, bo mamy razem robić projekt z historii- poinformowałam mamę.

- Dobrze córciu. A przyjdziesz do domu wieczorem czy zostajesz u Michała na noc?- spojrzała na mnie znacząco kobieta.

- Właśnie nie wiem, ale będę dzwoniła, jakby co- powiedziałam, mama tylko pokiwała głową.

Gdy skończyłam posiłek była już 8:43, więc postanowiłam się już zbierać. Wzięłam ze sobą mój telefon i klucze do domu, założyłam jordany, i zaraz byłam na zewnątrz. Szybko znalazłam się na schodach domu Michała, zapukałam w drzwi. Otworzyła mi prawdopodobnie mama mojego chłopaka. Przywitała się ciepło:

- Dzień dobry. Ty jesteś dziewczyną Michała, Weronika?

- Tak, dzień dobry. Miło mi poznać mamę Michała- uścisnęłam jej dłoń.

- Wejdź, proszę.

Zdejmowałam buty, a przede mną stanął wysoki mężczyzna w wieku średnim. Zapewne to tata mojego chłopaka.

- Dzień dobry, jestem dziewczyną Michała. Miło mi pana poznać- uśmiechnęłam się szczerze w stronę mężczyzny.

- Dzień dobry. Tak, mi też miło poznać dziewczynę mojego syna. Wreszcie sobie kogoś znalazł- powiedział to z wielkim entuzjzmem i uścisnął moją dłoń, także uśmiechnął się w moją stronę. Już wiem po kim Michał ma tyle entuzjazmu i dobrej energii w sobie.

- Michał jest w swoim pokoju na górze, skarbie. Pierwsze drzwi po prawo. Miłej nauki- powiedziała ciepło mama Michała.

- Dobrze, dziękuję- udałam się w wyznaczone miejsce.

Zapukałam w drzwi odpowiedniego pokoju, gdy usłyszałam głośne "proszę" weszłam do pomieszczenia. Michaś siedział przy biurku i prawdopodobnie już coś kminił w związku z projektem. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się szczerze i szeroko. Za moment mogłam zobaczyć go bardzo blisko mnie. Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, wpił się namiętnie w moje usta. Odwzajemniłam od razu pocałunek. Uwielbiam się z nim całować. On robi to tak, że miękną pode mną nogi. Jego usta są takie miękkie i słodkie... Gdy lekko się ode mnie odsunął, jęknęłam czując, że chcę więcej. Michał widząc moje niezadowolenie zaśmiał się cicho i powiedział:

- Spokojnie, jeszcze będzie na to czas. Teraz chodź, lepiej zabierzmy się za ten projekt.

Sapnęłam niezadowolona, co wywołało u Michała chichot. Rzuciłam w niego poduszką, ale on nic sobie z tego nie zrobił i poklepał miejsce obok siebie na łóżku dając mi znak, żebym usiadła w tym miejscu. Zrobiłam to, o co poprosił i zaczął omawiać projekt, co możemy w nim umieścić:

- No więc, mamy temat o mitach i greckich bogach. Pomyślałem, że możemy...- dalej mi wszystko proponował, co możemy zrobić. Ja robiłam rysunki, ogólnie dodawałam grafikę. Notatki ja pisałam, a on mi dyktował cały tekst i pomagaliśmy sobie nawzajem. Wszystkie czynności przy wykonywaniu projektu były podzielone na nas dwoje. Każdy miał tyle samo do wykonania.

Godz. 19:51

W końcu skończyliśmy. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Na prawdę ten projekt prezentuje się super. Powinniśmy dostać 6, mamy to jak w banku. Właśnie szliśmy na dół do kuchni. Rodzice Michasia wołali nas na kolację. Chyba zjem konia z kopytami.. Jestem bardzo głodna. Od rana nic nie jadłam. Do jedzenia była lasagne. Mama Michała zaczęła rozmowę:

- Ile już jesteście razem?

- Sześć dni, a znamy się ponad 3 tygodnie- odezwałam się za Michała.

- Wiesz, Michał dużo o tobie nam opowiadał- uśmiechnął się tata mojego chłopaka. Michał się na niego popatrzył z pod byka. 

- No co? A było inaczej i czy nie jest tak dalej?- zapytał z lekkim rozbawieniem mężczyzna swojego syna.

- No tak, ale...- nie dane mu było dokończyć.

- Co "ale"? Nie zaprzeczaj, nawet nie próbuj. Z moimi zdolnościami nie uda ci się- zaśmialiśmy się na słowa taty Michała.

- Ma się rozumieć, szefie- powiedzieli i zasalutowali równocześnie Michał i jego mama. Znów wszyscy się śmiali. Bardzo lubię spożywać posiłki w takiej miłej i rodzinnej atmosferze. Jestem tu traktowana, i tak się czuję, jak członka rodziny. Michał ma szczęście, że ma taką super rodzinę. Ja nie mam ojca, ale i tak nie dogaduję się tak dobrze jak Michał ze swoją rodziną. Brakuje mi tego...

Po posiłku udaliśmy się znowu do pokoju Michała. Jego rodzice są super, zapewne tak jak reszta jego rodziny.

-Jak twoi rodzice się nazywają?- zapytałam Michała.

- Tata- Ryszard, a mama- Lucyna- uśmiechnął się- A twoi?

- Mama- Anna, a tata miał na imię Dominik- posmutniałam trochę.

- Dlaczego miał?- spojrzał na moją smutną twarz, już znał odpowiedź- Przepraszam, nie wiedziałem...- nie dokończył.

- Nie szkodzi. Skąd miałbyś wiedzieć?- uśmiechnęłam się przez smutek.

- No chodź tu do mnie, nie smutaj- powiedział słodkim głosem i "uwięził" w niedźwiedzim uścisku.

Ucałował moje czoło. To właśnie, między innymi, w nim kocham. To, że mnie pociesza, wspiera, otacza troską, opieką i miłością. Jest kochany, nie chcę go stracić, za żadne skarby. Mimowolnie się uśmiechnęłam, on to umie poprawić mi humor. W ramach podziękowań musnęłam jego usta, pogłębił pocałunek. Gdy zabrakło nam powietrza, niechętnie się od siebie lekko odsunęliśmy.

- Kocham cię, Wercia- powiedział miłym i ciepłym głosem grzywacz.

- Kocham cię, Michaś- wtuliłam się w niego.

Objął mnie szczelnie swoimi ramionami. On jest taki ciepły i wygodny. Mogłabym spędzić resztę życia w jego ramionach. Kocham go jak nikogo innego na świecie. Nie mogłabym bez niego wytrzymać godziny, jest dla mnie wszystkim. Całym moim światem.

Była już 21:47. W ciągu tego czasu, gdy przebywałam u niego tego dnia, cały czas rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, śmialiśmy się, cieszyliśmy sobą. Michał mnie łaskotał (znowu) i biliśmy się poduszkami. Cały czas coś robiliśmy. Jestem z nim szczęśliwa. Nie potrzeba mi nic więcej niż jego bliskości. Po prostu daje mi szczęście to, że przy mnie jest. Jego obecność zastępuje mi wszystkie przyjemności razem wzięte.

Tak jak obiecałam mamie, zadzwoniłam do niej uprzedzając, że jednak zostanę u Michała. Nie miała nic przeciwko, tym bardziej rodzice bruneta. Naprawdę się ucieszyli, gdy powiedziałam, że śpię u nich w domu.

O 21:58 położyliśmy się spać, uprzednio biorąc prysznic i przebierając się w piżamę.

- Dobranoc Michaś- powiedziałam.

- Dobranoc Wercia- ucałował mnie w czoło. 

Zasnęliśmy i znów śnił mi się ON.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Elo, elo, placki z mortadelo xD. 1052 słowa. Mało się tu stało i wiem, że rzygacie tęczą, bo tyle tu słodyczy, że na pewno tak jest (heh). Wiesz co masz robić, gdy podoba ci się moje opowiadanie ;-). Wszystko typu kom, obserwacja, gwiazdka mile widziane :)

Do napisania c;

"Miłość Nigdy Nie Ostrzega Kiedy Przyjdzie" Michał Rychlik Multi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz