Rozdział 12

702 37 16
                                    

Obudziłam się do szkoły jak zwykle o 6:30. Zwlokłam się z łóżka i ociężałym krokiem skierowałam się w stronę łazienki. Zrobiłam poranną rutynę i ubrałam się w niebieski crop top na ramiączkach i czarne spodenki z wysokim stanem.

Wyszłam z pomieszczenia i podążałam następnie do kuchni, po drodze zgarniając plecak. Mamy nie było w domu, bo miała poranną zmianę w pracy. Zrobiłam sobie owsiankę, kiedy ją zjadłam, była 7:18. Nakarmiłam Filemona i zostawiłam go w jego posłaniu, ma kuwetkę, mleczko i jedzenie mu podałam, więc nic nie powinno się stać. Poszłam znów do łazienki, tym razem tej na dole, by umyć zęby.

Gdy skończyłam przygotowania do szkoły, postanowiłam się zbierać. Pożegnałam się z Filkiem, założyłam moje czerwone jordany i wyszłam z domu. Gdy byłam na dworze zobaczyłam, że Michał też wychodzi ze swojego domu. Poczekałam na niego i przywitałam się:
- Cześć Michaś- uśmiechnęłam się i musnęłam jego usta.
- Cześć Wercia, jak tam kot?
- Całkiem dobrze, oswoił się i nie jest już tak przestraszony jak wcześniej. Nazwałam go Filemon.
- Fajne imię dla kota. On nie ma więcej niż 2 miesiące. Takiemu kociakowi łatwiej jest się oswoić z nowym otoczeniem.
- Tak, to prawda. Dobrze, że go znalazłeś, wreszcie mam zwierzątko- uśmiechnęłam się, co odwzajemnił.
- Dla mojej księżniczki wszystko- pocałował mnie w czoło.

Nawet nie zauważyłam, kiedy byliśmy pod szkołą. Gdy weszliśmy do budynku, dołączyła do nas Sylwia. Dawno jej nie widziałam. Przywitałyśmy się przytulasem, a Michał z dziewczyną przywitał się piątką. Była 7:43. Gadaliśmy całą przerwę, a kiedy zadzwonił dzwonek na lekcje, udaliśmy się do sali nr 77, gdzie mieliśmy godzinę wychowawczą.

Godz.15:02
Właśnie skończyliśmy lekcje. Wraz z Michałem i Sylwią idziemy do domów. Sylwia postanowiła wracać do domu, bo miała wrócić wcześniej. Michaś więc zaproponował, abyśmy poszli na spacer z Filemonem. Poszłam do domu po kota i wróciłam do Michała. Udaliśmy się w kierunku mostu, pod którym płynie strumyk, a to miejsce miało swój urok. Wszędzie jest pełno zieleni i kwiatów, wokół drzewa, jest tam po prostu pięknie.

Gdy doszliśmy w opisane powyżej miejsce, usiedliśmy na moście ze  zwisającymi z niego nogami. Ja miałam na kolanach kota, który mruczał pod wpływem pieszczot. Michaś zaczął rozmowę:
- Co byś powiedziała na wakacje z moimi kumplami i Sylwią? Do tego czasu Sylwia może znajdzie sobie chłopaka- zaśmiał się cicho.
- Wszystko jest możliwe... Mogłoby być ciekawie, jeśli byśmy wyjechali na wakacje całą paczką. A gdzie byśmy się wybrali?- uśmiechnęłam się, co odwzajemnił.
- Myślałem o tym. Może do Hiszpanii albo do Włoch, sam nie wiem. Jest jeszcze taka opcja, że do Chorwacji, ale mamy czas na zastanowienie. Jeszcze grubo ponad miesiąc. No to co, zgadzasz się?
- Pewnie, na bank będzie super. Bardzo bym chciała spędzić te wakacje z naszą paczką. Zgadzam się- przytuliłam go.
- A wiesz kto podrzucił ten pomysł?- zapytał, pokręciłam przecząco głową- Remek. Ostatnio rozmawialiśmy o wakacjach i ustaliliśmy, że tak będzie najlepiej.
- No, ten Remek to ma łeb. Będzie super, zobaczysz. Już to sobie wyobrażam... Wszędzie piękne widoki, zawsze ciepło, można popływać i się ochłodzić, i wiele innych ciekawych rzeczy. To będą niezapomniane wakacje...

Wtuliłam się w Michała, a potem odsunęłam się lekko od niego i pocałowałam.
Przypomniałam sobie nagle o Filemonie. Trochę się wystraszyłam, ale strach minął, gdy zobaczyłam go bawiącego się kwiatkiem. Słodko wyglądał.
- Mam głupie pytanie... Masz łaskotki?- uśmiechnął się zadziornie.
- Ostatnio miałam, więc tak, mam. Ale nawet o tym nie myśl- zaśmiałam się cicho, on też.
- A co jeśli pomyślę?
- To dostaniesz...- nie dokończyłam, bo zaczął mnie łaskotać, śmiałam się głośno, brakowało mi tchu.
- P..prze..przestań- wydusiłam przez śmiech.
- A gdzie magiczne słowo?- uśmiechnął się słodko.
- Abrakadabra- powiedziałam z trudem łapiąc oddech, śmiejąc się, on też się zaśmiał.
- To nie to magiczne słowo.
- No..dobrze...pro...szę przes..tań.
- No teraz lepiej- przestał mnie łaskotać.
- Oberwiesz- dyszałam.
- Założymy się?- zaśmiał się i zaczął biec, podążałam za nim.

Ganialiśmy się między drzewami. Kiedy miałam już złapać go za rękę nie zauważyłam wystającego korzenia i wywaliłam się. Ja to mam szczęście... Zaczęłam się śmiać z samej siebie, a Michał mi zawtórował. Pomógł mi wstać.
- No i widzisz. Mówiłam, że będziesz się ze mnie śmiał, gdy się wywrócę- zaśmiałam się na samą myśl o tym, jak to musiało wyglądać z jego perspektywy...
Na pewno bardzo komicznie.
- Sama się z siebie śmiałaś. A poza tym pomogłem ci wstać, też tak jak ty, dopiero wtedy, gdy się trochę opanowałem.
- Masz rację, remis- zaśmialiśmy się.

Była 20:56. Wziełam naszego  kociaka "pod pachę" i drugą ręką złączyłam palce moje i Michasia.
Postanowiliśmy wracać do naszych domów. U celu Michał musnął moje usta na pożegnanie, a Filemona poczochrał po łebku.
Udałam się do mojego domu, w salonie była mama.
- Cześć, mamo- przywitałam się.
- Cześć, skarbie. Chodź na kolację, zrobiłam naleśniki.
- Mamo, Michał mnie poinformował o wspólnych wakacjach. Oprócz nas pojedzie też Sylwia, taki Remek, Mateusz i Kuba z 3c. Mogłabym pojechać?
- Oczywiście córeczko. Musisz się wyszumieć. Najlepszy czas to właśnie wakacje. Jedziesz z czwórką przyjaciół i chłopakiem. Myślę, że nic Ci się nie stanie- uśmiechnęła się.

Zamurowało mnie... Myślałam, że będę musiała ją błagać nie wiem ile czasu, a tu taka niespodzianka.
- Dziękuję, mamo. Kocham Cię- przytuliłam kobietę.
- Nie ma za co, cukiereczku. Ja Ciebie bardziej kocham.
Skończyłam kolację.
- To dobranoc.
- Dobranoc, kochanie.

Poszłam do siebie na górę. Udałam się do łazienki i zrobiłam "wieczorną rutynę". Gdy wracałam z łazienki zawibrował mi telefon:"jedna nieprzeczytana wiadomość" Jej treść była następująca:
Od Michaś ❤: Dobranoc, księżniczko
Do Michaś ❤: Dobranoc, słońce

Położyłam się spać i znowu poczułam opór na nogach. Już wiedziałam, że to Filemon. No bo kto inny? Zasnęłam i jak zawsze śnił mi się ON..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka naklejka! 910 słów! Teraz jest 51 obserwacji, więc chyba najwyższa pora zastanowić się poważnie nad nazwą dla czytelników mojego opowiadania, czyli dla Was. Piszcie, wszystkie pomysły będą wzięte pod uwagę. Komy, obserwacje i gwiazdki mile widziane... 😉
Do napisania 😘 😘 😍😊





"Miłość Nigdy Nie Ostrzega Kiedy Przyjdzie" Michał Rychlik Multi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz