Rozdział 7

929 44 12
                                    

Godz.6:47, 6 maja
Czwartek
Obudziłyśmy się. Poszłam pierwsza do łazienki zrobić poranną rutynę. Gdy wyszłam Sylwia od razu ją zajęła. Postanowiłam poczekać na nią, bo nie do końca wie, gdzie jest kuchnia. Po 10 minutach Sylwia wyszła, a ja ją zaprowadziłam do pomieszczenia, gdzie robi się posiłki. Zaraz zobaczyłam się z mamą, posłałam jej uśmiech i rodzicielka postawiła Nam śniadanie na stole.
- Hej mamo. To moja przyjaciółka Sylwia. Nocowała dzisiaj u mnie- wytłumaczyłam kobiecie.
- Dzień dobry -przywitała się wesoło Sylwia.
- Dzień dobry, skarbie. Miło mi poznać przyjaciółkę Weroniki- uśmiechnęła się mama.
- Mnie też miło panią poznać- oznajmiła pełna entuzjazmu dziewczyna.
- Dobrze dziewczynki, siadajcie do stołu -poleciła mama.
- Smacznego - powiedziała, znikając za ścianą salonu.
- Dziękujemy- zawołałyśmy razem z Sylwią.
- Częstuj się -uśmiechnęłam się w stronę przyjaciółki.

Kiedy skończyłyśmy śniadanie, poszłyśmy umyć zęby, zgarnęłyśmy plecaki i nie prosiłam już mamy, by nas podwiozła, bo była zmęczona.

Gdy doszłyśmy do szkoły była 7:46, poszłyśmy do szatni.
Wchodząc, zaczepiła Nas jakaś lalunia(blondynka-plastik), która wytrąciła mi książki z rąk.
- Patrz jak leziesz, ciamajdo- powiedziała ze złością.
- Chyba ty, kmiocie- prychnęłam i poszłam dalej.
- Uważaj, z kim zadzierasz, szmato- zatrzymał mnie jej głos. Odwróciłam się w jej stronę i odpowiedziałam:
- Szmatę to ty widzisz w swoim lustrze, każdego dnia, gdy w nie spojrzysz.
- Odwal się od niej -warknęła Sylwia w jej stronę, która zauważyła, że nie jestem sama.
- Jeszcze mnie popamiętasz. Ja nie odpuszczam- powiedziała z przekonaniem.
- Zobaczymy -i odeszłyśmy od tego plastika.
- Kto to był?- zapytałam z obrzydzeniem i złością.
- Taka Oliwka z 3 liceum. Myśli, że jej wszystko wolno. Nie zwracaj na nią uwagi, to się odwali.
- Wolałabym już nie widzieć tego plastika -zaśmiałam się, Sylwia też.
- Ok, idziemy na historię?
- Jasne -odpowiedziałam z uśmiechem.

Pod klasą zauważyłam Michała:
- O, hej Wercia- powiedział z szerokim, szczerym uśmiechem.
- Hejka, Michaś -odwzajemniłam gest.
- Może wybierzemy się dzisiaj do kina?
Byłam wniebowzięta.
- Z miłą chęcią. Po lekcjach pójdę jeszcze szybko się przebrać w jakieś wyjściowe ciuchy i spotkamy się o 15-tej. Może być?
- Tak, to do zobaczenia- powiedział wyraźnie radosny.
- Do zobaczenia -pomachałam mu zalotnie i poszłam do Sylwi, a on do Kuby, Mateusza i Remka. Sylwia mówiła, że będzie w łazience, więc tam się udałam.

Kiedy dotarłam do celu,  zobaczyłam moją przyjaciółkę z rozmazanym makijażem kucającą przy ścianie.
- Jejku, co się stało?- całe moje szczęście po spotkaniu Michała uleciało w 3 sekundy i zastąpiło je zaskoczenie, smutek i troska.
- Bo powiedziałam Adamowi, że mi się podoba, a on odpowiedział, że mu to schlebia, ale już ma dziewczynę. A wiesz kogo? Tą szmatę Oliweczkę. Nienawidzę jej i dziwię się, że taki spoko chłopak spotyka się z taką pustą lalą. To typowa zdzira
- każde słowo wypowiadała z niezwykłą trudnością, głos jej się załamywał.
- Nie martw się. Zemścimy się na niej, coś wymyślimy- uśmiechnęłam się na pocieszenie i przytuliłam ją.
- Ok, a teraz muszę się doprowadzić do porządku, bo zaraz lekcje, a ja nie pokażę się w takim stanie -oznajmiła z cieniem uśmiechu.
- No dobra, poczekam.

W trakcie zmywania swojego makijażu, spytała mnie:
- A tak z innej beczki, widziałam jak rozmawiasz z Michałem. O czym gadaliście?
- Michał zaprosił mnie do kina - powiedziałam to tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- No to super, chociaż ty będziesz miała chłopaka -powiedziała ze smutkiem i radością jednocześnie.
- No już chodź tu do mnie. Zemścimy się na nich, obiecuję -przytuliłam ją na pocieszenie.
- Dziękuję, że mnie tak wspierasz- powiedziała cicho w moje ramię.
- Tak postępują przyjaciółki.

Nawet nie wiem kiedy byłyśmy przed salą nr 91, gdzie miała się zacząć historia i kiedy zadzwonił dzwonek, zaczęła się lekcja.

Godz. 14:23
Mam 40 minut na przygotowania. Powinno mi wystarczyć. Nie jestem tym typem dziewczyn, które zbierają się dwie godziny. Ja nawet jak mam dużo do zrobienia wybieram się w mniej więcej pół godziny. Pomyślałam, że założę krótkie granatowe spodenki z wysokim stanem, zielony crop top z napisem "kiss me" i moje czerwone jordany. Zaczęłam makijaż. Pomalowałam rzęsy, zrobiłam kreskę eyelinerem, a usta zrobiłam różowym błyszczykiem. Cienie do powiek miały odcień jasnej czerwieni, można powiedzieć, pomarańczy.

Gotowa zeszłam na dół zjeść obiad. Tam mama już zajadała lasagne.
- Mamo, dzisiaj idę z przyjacielem do kina- poinformowałam rodzicielkę, jedząc obiad.
- Z tym Michałem?- zapytała.
- Tak, a co?
- Nie nic, baw się dobrze i wróć przed 22-gą.
- Dobrze, mamo -ucałowałam mamę w policzek i poszłam założyć buty.

Gdy wyszłam z domu, nie mogłam uwierzyć w to, co widzę.
Ten widok powalił mnie z zaskoczenia i myślałam, że oszaleję ze szczęścia...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
748 słów! Taki mały Polsacik (hihi). Jeśli się podoba to chyba nie muszę przypominać, co masz zrobić. Jeżeli jest błąd lub jak chcesz- napisz komentarz.
To motywacja do dalszego działania.
Do napisania😚😘😜😍



"Miłość Nigdy Nie Ostrzega Kiedy Przyjdzie" Michał Rychlik Multi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz