23.04.2024
Witam tu ponownie. Od mniej więcej roku zastanawiam się, czy odmrażać tę część ucieleśnionych, czy zostawić to tak jak jest. Warczą we mnie dwie osoby, jedna chce machnąć ręką i odmrozić taką wersje, jaka jest, a druga ma ochotę przepisać to na nowo i poprawić wszystko, co tu jest. Na ten moment wygrywa moja pierwsza wersja, ale tak też nie do końca. Sami zobaczycie.
Chodzi mi głowie o to, że to, co przeczytanie niżej jest taką wersją, jaką było to publikowane te x lat temu, bez zmienionych imion, bez poprawek. Możecie mi to wytykać, poprawiać, śmiać się ze mnie proszę bardzo. Sama zamierzam się z siebie śmiać. Wiem, że ta wersja stylistycznie jest na dramatycznym poziomie, wiem. Rozumiem to i akceptuje, jestem w stanie się z tym pogodzić. Wole ten czas przeznaczyć na pisanie dalszych części, zwłaszcza że tego czasu ostatnio mam o wiele, wiele mniej.
Może złapie was nostalgia jak ponownie tutaj wrócicie. Też mnie łapie jak patrze na te stare kolaże.
Nic mi więcej nie pozostało jak życzyć ponownie miłego czytania.
Buziaki!
P.S. Możecie czasem natrafić na moje komentarze, gdy nie będę mogła się powstrzymać, przed skomentowaniem tego, co napisałam. xD
NIEDŁUGO MOGĘ MIEĆ DLA WAS SUPER WIEŚCI. STAY TUNED
Był środek nocy, gdy się przebudziłam. Usiadłam na łóżku, zastanawiając się, co mnie obudziło, gdy nagle usłyszałam rżenie konia. Wytrzeszczyłam oczy i obejrzałam się na okno tak gwałtownie, że strzyknęło mi w karku. Syknęłam i złapałam się za szyję. Zastanawiałam się, czy to nie był sen, ale potem usłyszałam parsknięcie, więc zerwałam się z łóżka. Podleciałam do okna i odsłoniłam zasłonkę. Była jeszcze noc, a światła latarni oświetlały na żółto całą ulicę. Żadnego konia nie zobaczyłam, ale za to widziałam trójkę naszych spóźnialskich, jak wchodzą do klatki schodowej. Zmarszczyłam czoło, myśląc gorączkowo. Po jakichś trzech minutach, w których udało mi się wrócić do łóżka, ale nie zasnąć, usłyszałam cichy trzask drzwi i szepty chłopaków. Na palcach, by nie obudzić Alex, a tym bardziej by nie dać znać chłopakom, że ich podsłuchuję; poczłapałam pod drzwi i nasłuchiwałam.-... Yoongi, znów się zaczyna? - Usłyszałam głos Namjoon.
- Zostaw mnie — Syknął chłopak.
- Przestań nas okłamywać. - Teraz odezwał się Hobi. Z jego głosu zniknęła cała słodycz i radość.
- Wszyscy widzieli, jak zachowywał się Canis. On nas nie oszuka.
- Nic się nie dzieje, chłopaki, przysięgam. Po prostu jestem zmęczony.
- Jak dla mnie to Canis nie był zmęczony tylko wściekły. Maritimus musiał interweniować. Inaczej byłoby z tobą źle.
- Canis wie, że kocham go nad życie, wam tego nie muszę udowadniać. - Zdawało się, że to był koniec rozmowy. Trzasnęły drzwi, ale po chwili odezwał się Namjoon.- On musi się opanować. Jak tak dalej pójdzie, to dziewczyny zaczną coś podejrzewać.
- Mam nadzieje, że nie wraca jego depresja. - Mruknął Hobi.
Usłyszałam skrzypnięcie podłogi, więc wcisnęłam się w ścianę jeszcze bardziej, by nikt mnie nie zobaczył. Zatkałam sobie usta dłonią, gdy przechodzili obok naszego pokoju. Kolejny trzask i w domu zaległa cisza.
Stałam jak wmurowana. Nic z tego nie zrozumiałam, ale czułam nieprzyjemny ścisk w żołądku na myśl o słowach, które nie chciały za żadne skarby opuścić mojej głowy: „Canis wie, że kocham go nad życie, wam tego nie muszę udowadniać". Może nie byłam jakaś rewelacyjna z koreańskiego, ale tak proste zdanie zrozumiałam dobrze. Byłam pewna, że mówi o jakimś mężczyźnie. Aż zrobiło mi się niedobrze. Nie! Niemożliwe, by Min Suga był gejem. Coś bym zauważyła przez te wszystkie lata. (stop xDDD)
Na sztywnych nogach wróciłam do łóżka i położyłam się, gapiąc w sufit. Wmawiałam sobie, że przecież nie byłam z nim w związku. Udawaliśmy przed wszystkimi, że nic nas nie łączy, ale nie mogłam zapomnieć tego, co działo się po naszym przyjeździe. Teraz udawaliśmy przed sobą, że tworzymy coś prawdziwego, ale to była tylko iluzja. Wkurzało mnie to, że boi się przyznać do własnych uczuć.
Zazdrościłam Alex, która leżała spokojna o niczym nie mając pojęcia. Marzyłam, by cofnąć czas i zapomnieć tego, co właśnie się stało. Mogłam się nie obudzić i nie usłyszeć tej rozmowy.
Nie pamiętam, kiedy zasnęłam, jeśli w ogóle, bo do samego rana wszystko zlewało się w jedno ni to jawa, ni sen.
CZYTASZ
*TOM I*UCIELEŚNIONE EMOCJE VIVID AURUM
FantasyRozpoczynając swoje dorosłe życie w Korei Południowej, Livid zwykła dziewczyna z Polski, nawet nie podejrzewa, że to początek największej i najbardziej szalonej przygody w jej życiu. Wkrótce przekona się, że obok świat, który tak dobrze zna, istniej...