16. Wyznanie

764 81 10
                                    




- Czekaj tylko napiszę do Alex by znów nie zrobiła mi awantury.

- Weź bluzę, bo dziś jest chłodno.

- To musiałabym... - Zerknęłam za siebie. Musiałabym przepychać się przez tłum jeszcze raz. Usłyszałam jak Suga wzdycha


- Masz. - Powiedział podając mi swoją czarną bluzę z kapturem, a sam sięgnął po kurtkę. Ani sekundy się nie wahałam od razu wciągnęłam bluzę przez głowę rozkoszując się jej zapachem. Sięgała mi do połowy ud a rękawy musiałam podwinąć.

- Załóż kaptur bo może ktoś nas rozpoznać, jest jeszcze dość wcześnie. - Rzekł zakładając maskę na nos i usta. Przepuścił mnie w drzwiach i ruszyliśmy do samochodu. Tam Suga zdjął maskę i ruszyliśmy już w znane mi miejsce. 

- Czemu zachowałeś się tak oschle gdy wróciłeś z Alex i V? Wtedy co leżałam z Hobim i czytałam książkę? - Spytałam gdy powoli miasto zaczęło się przerzedzać.

- No właśnie dlatego, że na nim leżałaś.

- Czy to była zazdrość?

Cmoknął zniecierpliwiony, że go rozgryzłam. Zachichotałam w duchu.

- Po drugie, gdy Hobi zrobił mi ta awanturę bym wyznał ci jaki jestem, to jednocześnie przyznał się, że ty mu się podobasz.

- CO?! - Usiadłam prosto i wlepiłam w niego wzrok. To niemożliwe.

- Na początku byłem pewny, że prędzej czy później będziesz z Hobim. Zawsze nadawaliście na tych samych falach. Oboje jesteście tacy optymistyczni, a że Hobi miał już dziewczynę to sądziłem, że niedługo i ciebie poderwie, ale nic nie robił w tym kierunku.

-Jezu, tak trudno was rozgryźć!

- O was możemy powiedzieć to samo!

- A ktoś wie o prócz Hobiego, że ja ci się podobam?

- Nie sądzę, oni raczej nie patrzą pod takim kątem. Mam namyśli, że nauczyli się przez tyle lat, że żadna mnie nie interesuje, że uznali, że teraz też nie będę miał na żadną ochoty. Nie zrozum mnie źle - Zmieszał się zerkając na mnie niepewnie. - Nie mam na ciebie ochoty, w sensie mam, ale nie w tym znaczeniu. - Westchnął zrezygnowany.

Położyłam mu rękę na ramieniu.

- Hej, rozumiem co masz na myśli.
Zerknął na mnie szybko i wrócił wzrokiem na drogę.

Na miejsce dojechaliśmy po piętnastu no może dwudziestu minutach. Wjechaliśmy przez otwartą już bramę i kolejne zdarzenia się powtarzały. Suga poszedł zapalić światło, a ja wysiadając z samochodu obiecując sobie, że będę odważna gdy Canis się pojawi. Chłopak wrócił i staną na przeciwko trzymając ręce w kieszeniach.

- Ciesze się, że chciałaś tu przyjść jeszcze raz. To dużo dla mnie znaczy. - Mruknął, chwycił się za prawą pierś i zamknął oczy. Po chwili Canis siedział obok niego. Mnie trochę zmroził strach, ale zostałam na miejscu.

- Witam piękną panią. - Canis skłonił się. - Widzę, że dzisiaj już się tak mnie nie boisz. Cieszy mnie to niezmiernie.

Ryś wstał i zrobił dwa kroki ku mnie. Ja mimo wolnie cofnęłam się krok.

- Canis, nie tak szybko, przestraszysz ją. - Chłopak pogłaskał go po głowie i podrapał za uchem. Ryś popatrzył ku górze na chłopaka. Oblizał się, mrugnął jednym okiem i spojrzał znów na mnie.
Suga podszedł do mnie i chwycił moją dłoń.

- Będzie dobrze, zaufaj mi. - Poddałam się jego dotykowi i wspólnie położyliśmy nasze dłonie na głowie Canisa. Ryś przymknął oczy, a ja poczułam jak od jego futra uderza mnie fala... czegoś. Dreszcz mnie przeszedł.
- Boże, czuje się jakbym dotknęła twojej duszy. - Szepnęłam

- Blisko, dotknęłaś moich emocji.

- Czuje, że nie powinnam, to takie intymne. - Zabrałam dłoń, ale ryś ruszył do mnie i otarł się o mój bok. Wzięłam ręce do góry nie wiedząc co robić. Był tak blisko i był ogromny. Łeb sięgał mi do pachy, gdyby stał na dwóch łapach to by był wyższy chyba o połowę. Poczułam falę wzruszenia gdy zrozumiałam co tak właściwie się dzieje.

Suga mi się oddawał...
Oddawał mi swoje emocje i samego siebie i TO było wyznanie.

- Naprawdę? - Spytałam przez łzy nadal będąc ocierana przez Canisa, kot zaczął mruczeć i lekko świergotać swoimi miauknięciami. - To właśnie czujesz?
Chłopak przez całą tą scenę stał z boku obserwując nas i nie robiąc żadnych uwag. Wyglądał trochę jakby się poddał albo miał dość ukrywania tym kim jest.

- Tak.

Pociągnęłam nosem, a po policzku ściekła mi łza. Dotknęłam Canisa i teraz wiedziałam, że to nie jest ryś tylko Ryś przez największe R jakie widziałam. Nie wiedziałam kiedy ucałowałam jego łeb i po chwili klęczałam wtulona w jego szyję ściskając jego futro. Suga podszedł i położył mi rękę na ramieniu.

- Wiem, że może ci się to wydawać trochę przytłaczające, ale naprawdę chcę być znała całą prawdę.

- Naprawdę? Aż tak bardzo? - Spojrzałam na niego z dołu, ledwo widziałam go przez łzy, a gdy ściskałam Canisa czułam, że przytulam jego najczystszą najprawdziwszą miłość jaką mnie darzył Suga i było to prawie nie do zniesienia.

Wstałam i otarłam łzy. Stanęłam przed Yoongim jeszcze trochę łkając, ale widząc go wyraźnie.

- Czy mogę cię uściskać?


Chłopak uśmiechnął się radośnie

- Możesz. - Powiedział śmiejąc się. Objęłam go za szyję i gładząc go po karku mówiłam:

- Yoongi, tak strasznie cię przepraszam, gdybym wiedziała, że takimi emocjami mnie darzysz inaczej bym postąpiła. Przez moją niewiedzę byłam dla ciebie oschła, brutalna i oczekiwałam od ciebie czegoś czego ty nie mogłeś mi dać. Teraz rozumiem. - Popatrzyłam na niego i pogładziłam po policzku, chłopak momentalnie się speszył i spuścił wzrok, ale nadal trzymał mnie w pasie. Pieściłam kciukiem jego policzek nadal mówiąc

- Obiecuję ci również, że od teraz będę u twego boku cokolwiek by się nie działo. Skoro chcesz być mój to ja będę twoja. - Powiedziałam pocałowałam go długo i czule w policzek i ponownie się w niego wtuliłam. Gdy do Sugi dotarło to co powiedziałam ścisnął mnie tak mocno, że zabrakło mi tchu, a jemu zabrakło słów gdyż utkwił twarz w zagłębieniu mojej szyi i westchnął w nią przyprawiając mnie o dreszcz.

Trwaliśmy tak w tym uścisku mówiąc do siebie tysiącami oddechów, a każde uderzenie serca było dla drugiej osoby. Suga przesunął rękę wyżej i szeroko otwartą dłonią przytrzymał mnie między łopatkami nadal trzymając twarz w ukryciu.

- Nie wstydźmy się siebie proszę - Szepnęłam i chciałam zobaczyć jego twarz. Walczył chwilę ze sobą aż w końcu popatrzył mi w oczy. A było to spojrzenie tak czyste, szczere, że znów ogarnęło mnie wzruszenie. Zaśmiałam się nerwowo ocierając znów policzek.

- Po raz pierwszy widzę jak płaczesz.

- Ale to ze szczęście, to nic złego. - Zaśmiałam się znów, a Yoongi mi zawtórował.
Nagle między nas wepchnęła się głowa Canisa. Ryś popatrzył się na nas obojga i dosłownie mogłam zobaczy uśmiech na jego pysku. Zerknął raz na mnie potem na chłopaka i znów na mnie. Mrugnął do nas jednym okiem i rzekł

- Nareszcie!

Cała trójka się zaśmiała, co w wykonaniu Canisa było dość niezwykłe. Westchnęłam

- Och, moje chłopaki! - Potargałam łeb Canisa a on przymknął oczy z rozkoszy. 

- Dobra, potrzebuje rozrywki. - Rzekł Ryś przeciągając się. Odsunęłam się trochę od nich czekając co się wydarzy. Canis wyprostował się z przedniego skłonu i zaczął skakać z jednej łapy na drugą.

- Daj dziś jakąś szybką mam mnóstwo energii.

Nadal nie wiedziałam co się dzieje.

- Dobra, będzie szybka. - Rzekł Yoongi.

Po chwili na skraju lasu pojawiła się sarna. Skubała trawkę, a gdy usłyszała nasze oddechy drgnęła i popatrzyła się na nas. Canis już był nisko na łapach. Sarna zwietrzyła zapach drapieżnika i puściła się biegiem w las, Canis sekundę później ruszył w pościg.

*TOM I*UCIELEŚNIONE EMOCJE VIVID AURUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz