FIVE

1K 111 17
                                    

Tyler pustym wzrokiem patrzał na białe płytki. Bicie swojego serca było najgłośniejszą rzeczą, jaką w tamtym momencie słyszał. Myślał tylko o Joshu. Jasne, chłopak okropnie zranił Tylera, ale wtedy nie skupiał się na tym. Koncentrował się na jego zdrowiu. Znał go od lat. Oczywiste, że się przejmował.

Spojrzał na siedzącą obok Ashley. Była nawet bardziej blada niż wcześniej. Delikatnie trącił jej ramię, aby podniosła głowę. Tyler posłał jej pocieszający uśmiech, który zaraz odwzajemniła. Oparła głowę o ramię bruneta, cicho pociągając nosem. Nie wiedział, czy to dlatego, że płakała, czy po prostu była chora. Pewnie jedno i drugie.

Tyler nie mógł sobie wyobrazić, jak czuła się jego najlepsza przyjaciółka. Mimo częstych kłótni, bardzo troszczyli się o siebie nawzajem. Joseph trochę im zazdrościł, gdyż sam nie miał rodzeństwa. Był jedynakiem, ale traktował Ashley jak swoją młodszą siostrę.

- Joshua Dun?

Ashley i Tyler w tej samej chwili unieśli głowy. Brunetka szybko wstała, po czym podeszła do pielęgniarki. Ty podążył za nią, nerwowo bawiąc się palcami.

- Jesteście jego rodziną? - zapytała kobieta, w dłoni trzymając podkładkę z dokumentami.

-Ja jestem - oznajmiła Ash i podniosła rękę. Wskazała na Tylera, marszcząc brwi. - On nie, ale czy mógłby wejść?

Pielęgniarka zaprzeczyła, uśmiechając się przepraszająco.

- Obawiam się, że nie. Tylko rodzina i...

Ashley przerwała jej, popychając przyjaciela do przodu.

- To chłopak Josha. Nie powinna pani ich rozdzielać - rzekła słodkim głosem, szybko trzepocząc rzęsami. Jego oczy niemal wypadły z orbit, a Dun jedynie zachichotała. Pielęgniarka spojrzała podejrzliwie, jednak zgodziła się na wizytę. Zaprowadziła ich dwójkę do sali, w której leżał Josh.

Kiedy weszli do pokoju, wzrok Tylera natychmiast powędrował do brata jego najlepszej przyjaciółki. W jego gardle pojawiła się ogromna gula, a ręka mimowolnie zakryła usta w geście szoku. Chłopak był podpięty do kroplówki, a jego skóra miała kolor szpitalnej pościeli. Szczerze, wyglądał słabo i... martwo. Ale Tyler wiedział, że taki nie był. W porę zadzwonił po pomoc.

- Co z nim? -wyszeptała Ash, bawiąc się rogiem swojej bluzki. Tyler spojrzał na nią. Wiedział, że była świadoma, co się stało. Chciała tylko, by wyglądało to jakby Josh był w tym stanie pierwszy raz. Było mu okropnie szkoda jej oraz ich rodziców.

Pielęgniarka westchnęła, patrząc na bladą twarz Josha.

- Przedawkował narkotyki, głównie heroinę i kokainę.

Tyler czuł łzy napływające do jego oczu, jednak robił wszystko, by ich nie wypuścić. Mógł poczuć na sobie wzrok Ashley. Było mu wstyd, bo mimo że nie znał Josha tak dobrze jak ona, złamał się. Czuł się żałośnie.

- Na szczęście - dodała kobieta - zadzwoniłeś w porę. Jeśli zwlekałbyś dłużej, lub co gorsza, zaczął panikować, byłby martwy.

Tyler cicho pociągnął nosem, odwracając się w stronę jej i Ashley.

- J-ja za chwilę wrócę - wyszeptał, a one obie przytaknęły. Gdy przechodził obok, przyjaciółka położyła dłoń na jego ramieniu i ścisnęła je pocieszająco. Posłał jej słaby uśmiech, po czym wyszedł.

Oparł się o ścianę, kładąc rękę na swoim walącym sercu. Zamknął oczy i spróbował się uspokoić. Nie wiedział, dlaczego tak przejął się tą sytuacją. Nie miał szans u Josha, więc czemu tak mu zależało?

Nagle drzwi się otworzyły, przyciągając uwagę chłopaka. Na zewnątrz wyszła Ashley. Jej ramiona były skrzyżowane na piersi. Podniosła podbródek swojego przyjaciela, opierając się o ścianę tuż obok niego. Stali tak przez kilka minut.

- Dziękuję - odezwała się nagle Ash, przerywając ciszę. Tyler spojrzał na nią, by sprawdzić, czy ona robi to samo, jednak wzrok dziewczyny skierowany był w sufit. - Dziękuję, że byłeś tam i zadzwoniłeś po karetkę. Gdyby nie to, Josha nie byłoby już wśród żywych. Więc, no. Naprawdę... dziękuję, Ty.

Brunet zaśmiał się serdecznie.

- Nie musisz mi dziękować. Cieszę się, że wszystko z nim dobrze.

Ashley westchnęła, odwracając głowę by na niego spojrzeć. Miała zmartwiony wyraz twarzy.

- Wyglądałeś tak... smutno. Kiedy zeszłam na dół. I wiem, że to nie z powodu wypadku. Czy wcześniej coś do ciebie mówił? - zapytała z powagą, a Tyler mentalnie ją wyklął. Czasem nienawidził jej spostrzegawczości.

- Nie - skłamał, posyłając jej sztuczny uśmiech. Nie przekonał jej.

- Tyler... - powiedziała ostrzegawczym tonem, odpychając się od ściany. Tyler odchrząknął. Miał nadzieję, że ktoś wejdzie i im przerwie, zanim dziewczyna rozpocznie swoje kazanie.

Na szczęście, pielęgniarka Josha wyszła z sali ciepło się uśmiechając. Zawołała do siebie Ashley i Tylera.

- Obudził się.

facedown | joshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz