TEN

916 132 56
                                    


Tyler nie wahał się pojechać po Josha. Kiedy chłopak wybełkotał, że potrzebuje podwózki, Joseph już zaczął się domyślać.

Był pewien, że Josh znów się naćpał i napił. To go zmartwiło. A jeśli znów coś się stało? Coś gorszego, niż poprzednim razem?

Tyler nie chciał znowu odwiedzać go w szpitalu. Ten widok ranił jego serce. Josh na to nie zasługiwał.

Brunet westchnął i ściszył muzykę, by lepiej skupić się na odnalezieniu miejsca pobytu starszego chłopaka. Nie było trudno, naprawdę. Wszystkie światła były zapalone, kubeczki walały się po ogródku a na ganku siedziały jakieś laski, paląc.

Znalazł Josha.

Miał zmierzwioną fryzurę, dosłownie każdy fioletowy włosek sterczał w inną stronę. Jego skóra była zaróżowiona a ruchy niezgrabne, kiedy chodził w tę i z powrotem, czekając na swój transport.

Tyler zatrzymał auto przed domem, a potem zatrąbił, chcąc zwrócić uwagę Josha. Starszy podskoczył na dźwięk alarmu.

- Ile za nockę? - zażartował. - Pięć dolców wystarczy?

Josh wywrócił oczami.

- I tak cię nie stać - mruknął i pociągnął za klamkę.

Tyler zaśmiał się, po czym odblokował drzwi, pozwalając mu wejść i zająć miejsce pasażera.

Dun prychnął. Odchylił głowę do tyłu, zamykając oczy. Wyglądał na zmęczonego i wkurzonego.

- Pasy - przypomniał Tyler, szturchając ramię starszego. Josh jęknął i potrząsnął głową, przytulając sam siebie.

Usta bruneta zacisnęły się w kształt cienkiej linii, zanim pochylił się nad fioletowowłosym. Złapał pas i przerzucił go przez ciało Josha, zapinając go. Wrócił na swoje miejsce i fuknął.

- Jesteś jak wrzód na dupie - skomentował, a Dun prychnął, głupawo się uśmiechając.

- Wiem.

Nie rozmawiali. Jedynym dźwiękiem w samochodzie była muzyka. Tyler palcami wystukiwał rytm na kierownicy, od czasu do czasu spoglądając na Josha, który wyglądał przez okno.

- Josh - zaczął nagle Tyler, skupiając uwagę starszego. - Dlaczego to robisz?

Josh spiął się. Jego dłonie zacisnęły się w pięści, a wzrok wbity był w podłogę. Serce Tylera się zatrzymało.

- Nie musisz odpowiadać, ja...

Fioletowowłosy przerwał mu.

- Ludzie robią naprawdę głupie rzeczy, gdy są w trudnej sytuacji - powiedział cicho, nie odrywając oczu od brudnego chodniczka. - Niektóre nie są niebezpieczne. Inne przeciwnie. Moje były.

Tyler skrzywił się. Doskonale znał to uczucie. Chwycił mocniej kierownicę, chcąc odgonić złe wspomnienia. Z czasów, kiedy robił sobie złe rzeczy. Wypuścił drżący oddech i potrząsnął głową, by odgonić myśli.

- Miałem dziewczynę. Nazywała się Debby - zaczął. Tyler nie przerywał. Jeśli Josh mówił mu takie rzeczy, to znaczyło, że mu ufał. Jego serce rosło z satysfakcji.

- Kochałem ją ponad wszystko. Na początku było jak w bajce. Dopiero po kilku miesiącach zaczęła pokazywać swoje prawdziwe oblicze. Rządziła się. Biła mnie, kiedy zrobiłem coś nie tak, jak chciała. Poniżała i traktowała jak gówno.

Tyler zjechał na parking. Musiał posłuchać.

- Któregoś dnia strasznie się na mnie wkurwiła, bo zapomniałem po nią przyjechać. Pamiętam, że wróciłem wtedy do domu po nocnej zmianie. Byłem wyczerpany i zasnąłem. Obudziła mnie, ciągnąc moje ucho. Zawlokła mnie do łazienki. Wypełniła wannę lodowatą wodą i wepchnęła mnie do niej. Drżałem jak pojeb. Nie mogłem wytrzymać. Popłakałem się...

Josh zaczął się trząść. Mocno ścisnął krawędź fotela. Tyler bez zastanowienia złapał jego dłoń i potarł ją kciukiem. Fioletowowłosy odprężył się na to uczucie.

Cicho kontynuował.

- Mówiła, że jestem słaby i bezwartościowy. Zostawiła mnie tam na godzinę, a gdy wróciła, czułem od niej alkohol. Zauważyłem małe ślady na jej łokciu. Ślady po igle. Naćpała się heroiną.
Byłem przerażony. I smutny. Czułem się samotny, nawet gdy nie byłem sam. Wyłączyła wodę, a potem wyciągnęła z wanny. Zmusiła mnie, bym się nie ubierał i zaprowadziła do swojej sypialni. Ja... Ona...

Tyler uciszył go i mocniej ścisnął jego dłoń, przysuwając się bliżej. Josh był pogrążony we wspomnieniach. Ból na jego twarzy zabijał młodszego chłopaka.

- Nie musisz kończyć - powiedział ostrożnym głosem. To zbyt trudne.

Josh potrząsnął głową.

- Nie, nie. J-ja chcę. Potrzebuję ci o tym opowiedzieć.

Joseph głośno przełknął ślinę i przytaknął.

- Okej. Przestań, kiedy będziesz chciał, J.

Josh nic nie powiedział, jedynie wziął głęboki, drżący oddech. To dla niego coś bardzo ważnego i... innego? Od dawna na tyle nikomu nie zaufał.

- Ona... przytrzymała mnie i wstrzyknęła dragi. Dała mi tę... tę tabletkę, po której nie możesz się ruszać. Byłem zbyt słaby. Potem to zrobiła, ona... zgwałciła mnie. Od tamtego czasu robiła tak za każdym razem, kiedy ją zdenerwowałem. Nienawidzę jej, Tyler. Kurwa, tak bardzo jej nienawidzę - zaszlochał, odwracając się w stronę bruneta. W jego przekrwionych oczach pojawiły się łzy, a Tyler nie wahał się, by wziąć go w objęcia.

Zrobiło mu się strasznie szkoda starszego chłopaka. Nikt nie zasługiwał na takie coś. N i k t. A na pewno nie Josh.

- Jestem tu - wyszeptał Tyler. - Jestem - powtarzał to w kółko, opierając głowę o czoło fioletowowłosego.

Właśnie tego potrzebował Josh. Pociągnął cicho nosem i łamiącym się głosem dokończył swoją historię.

- To wszystko przez nią. Gdy w końcu odważyłem się ją zostawić, uciekłem. Najdalej jak mogłem. Spędziłem kilka dni u starego przyjaciela, potem poszedłem do domu - wymamrotał. - Przez kilka tygodni do nikogo się nie odzywałem. Traktowałem dom jak hotel. Ciągle chodziłem na imprezy, piłem i ćpałem, tylko po to, żeby pozbyć się bólu.

- Josh... - powiedział cicho Tyle, ściskając pięści w koszuli. Nie spodziewał się tego. Nigdy nie myślał, że zna kogoś, kto przeszedł przez coś takiego. Samo słuchanie sprawiało mu ból.

- To nadal boli, Tyler. I nigdy nie odpuszcza - szepnął Josh, znów wybuchając łamiącym serce szlochem. Tyler tylko trzymał go mocniej. Nie wiedział, co powiedzieć.

Postanowił zamienić słowa na gesty. Pocałował chłopaka w skroń i delikatnie potarł po plecach. Pocieszał go i przytulał.

Jedynym, co powiedział, była ta mała obietnica.

Jestem tu, jestem i zawsze będę.

Już nie będziesz z tym wszystkim sam.




facedown | joshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz