Rozdział 6

1.1K 72 17
                                    

- Mamy zapas alkoholu i kubeczki. Rozesłałam smsy i poinformowałam chyba wszystkich ze szkoły. Będą o dziewiątej także mamy tylko dwie godziny - powiedziała Caroline wchodząc do mojego domu niczym burza z siatkami pełnymi zakupów. Za nią weszła pozostała dwójka, która była równie obładowana.

- Zajmę się głośnikami. Wy ogarnijcie resztę - powiedział Mike.

- Mówię wam. W przyszłym tygodniu wszyscy będą o tym gadać - powiedziała Emily. - Szczególnie, że rzadko kiedy ktoś tu w ogóle urządza imprezy.

-------------------

Od jakiejś dobrej godziny mój dom jest przepełniony tańczącymi nastolatkami. Wszędzie walają się czerwone kubeczki, a od muzyki zaczyna boleć mnie głowa.

- Elena! - usłyszałam głos Emily. - Ktoś cie prosi - skinęła głową w stronę drzwi.

Naprawdę zdziwiłam się, gdy zobaczyłam kto jest moim gościem.

- Damon? - spytałam zdziwiona.

- Zaprosisz mnie do środka? - uśmiechnął się tym swoim dziwnym sposobem.

- Jasne - odpowiedziałam. - Chodź za mną.

Przecisnęliśmy się przez spocony tłum prosto do kuchni.

- Więc co cie tu sprowadza? - powiedziałam podając brunetowi kubeczek z alkoholem. - Bo chyba nie przyszedłeś tutaj po to, żeby tańczyć wsród dzieciaków, Hm?

- Czasem trzeba zaszaleć - wzruszył ramionami. - Jak się bawisz?

- Daj spokój. Ja tylko czekam aż to się zakończy. Ten hałas rozsadza mi głowę.

Damon wypił ostatni łyk i odłożył plastikowe naczynie na blat.

- Chodź - położył rękę na moich plecach i lekko popchnął do przodu.

- Gdzie?

- Chociażby przed dom. Przyda ci się trochę powietrza.

Wyszliśmy za ganek i usiedliśmy na bujanej ławce po lewej stronie domu.

- Rodzice wiedzą, że ich córka tak szaleje? - podniósł prawą brew do góry i skierował na mnie swoje spojrzenie.

- Wracają dopiero w niedziele. Caroline uznała, że impreza to wspaniały pomysł, ponieważ ludzie "muszą poznać Elenę Gilbert" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu, na co mój towarzysz się zaśmiał. - A tak serio, coś się stało, że przyszedłeś?

- Chciałem się spotkać. Nie dałaś mi swojego numeru, więc stwierdziłem że sam po ciebie przyjdę - wzruszył ramionami.

- Nie bierz tego do siebie, ale masz tu jakiś znajomych oprócz mnie?

- No może jednego - zamyślił się przez chwile. - Mam też kilku "znajomych",jeśli tak ich można nazwać, którzy mieszkają w Nowym Orleanie. Reszta błąka się gdzieś po świcie. Większość czasu spędzam z bratem. Nie jestem jakiś specjalnie towarzyski.

- Sprawiasz odwrotne wrażenie - śmiałam się.

- Wracając do tematu, mogłabyś mi dać ten swój numer?

- Jasne - sięgnęłam do tylnej kieszeni moich spodenek, ale było tam pusto. - Chyba zostawiłam telefon w środku.

Skierowaliśmy się z powrotem do kuchni, gdzie wymieniłam się numerami z Damonem. W tym momencie to kuchni weszła roześmiana blondynka razem z jakimś chłopakiem.

- Hej Elena! I jak ci się... - w tym momencie urwała zauważając mojego znajomego. Wyglądała dosłownie jakby zobaczyła ducha. Jej mama naprawdę musiała naopowiadać jej jakiś głupot. - Możemy porozmawiać? Najlepiej na górze? Same?

Till The Last Breath // Damon Salvatore (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz