- Jestem wampirem.
Słysząc te słowa wybuchłam histerycznym śmiechem, chociaż było to raczej spowodowane strachem jaki czułam w tym momencie.
- Chyba nie zamierzasz mi wmówić, że wampiry istnieją.
- Elena ja mówię prawdę - odpowiedział z rozpaczą w głosie.
- Zostaw mnie w spokoju - starałam się mówić opanowanym tonem. - Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj.
- Elena... - zaczął, ale zanim zdążył dokończyć byłam już w lesie. Uciekałam ostatkami sił byleby znaleźć się już w moim bezpiecznym domu.
Otworzyłam drzwi i wbiegłam na górę. Usiadłam na łożku i zaczęłam płakać. Sama nie umiem dokładnie wytłumaczyć dlaczego. Może to efekt bezsilności? Nie możliwe żeby wampiry istniały. To zdarza się jedynie w filmach. Moje życie przed przyjazdem tutaj było o wiele prostsze.
Tego dnia nie miałam już nawet siły, aby wziąć prysznic. Zwyczajnie leżałam w łóżku aż do momentu, w którym zasnęłam.
--------------------
Obudziły mnie głośne krzyki dochodzące z salonu.
- Jesteśmy! - usłyszałam głos mamy. Wyszłam z pod kołdry i sięgnęłam po telefon. Wyświetlacz pokazywał godzinę dziesiątą dwadzieścia.
Dopiero zorientowałam się, że jestem w stroju sportowym. Szybko wybrałam świeże ubrania i poszłam się umyć. Zdjęłam rownież bandaż, który jak się okazało, wciąż znajdywał się na mojej dłoni. Standardowo nałożyłam lekki makijaż i rozczesałam włosy, po czym zeszłam na dół.
Nie mogłam przestać myślec o wczorajszych wydarzeniach, jednak nie chciałam niepokoić rodziców.
- Witaj kochanie - mama uśmiechnęła się w moją stronę. - I jak ci minęły ostatnie dni?
- Właściwie to bardzo dobrze. Caroline u mnie nocowała.
- Nawet nie wiesz jak się ciesze, że tak dobrze odnajdujesz się w nowym miejscu - powiedziała. - Dobra, idę rozpakować te torby - pokazała na dwa wypchane ubraniami przedmioty.
Skierowałam się z powrotem na górę. Dzisiejszy dzień chciałam poświecić tylko i wyłącznie na odpoczynek.
Włączyłam laptopa i usiadłam na łożku. Trzeba nadrobić zaległe odcinki Sherlocka.
Cztery godziny później nie miałam już co oglądać, więc zeszłam na dół mając nadzieje, że chociaż w telewizji będzie coś ciekawego.
- O jak dobrze, że jesteś - powiedziała mama, gdy pojawiłam się na dole. - Skończyły się jajka. Przejdziesz się do sklepu?
W odpowiedzi jedynie jęknęłam i sięgnęłam po pieniądze, które podała mi rodzicielka.
Zamknęłam za sobą drzwi i o mało co nie dostałam zawału widząc kto stoi przez moim domem.
- Stefan? - spytałam. - Co ty tu robisz?
- Musimy porozmawiać.
- Nie tutaj - odpowiedziałam. Chce trzymać rodziców z dala od całej tej poplątanej sytuacji. - Chodź.
- Po pierwsze musisz wiedzieć, że nie zrobię ci krzywdy - zaczął.
- Chwila. Ty też jesteś wampirem?
- Tak. Ale nie jestem niebezpieczny.
- Nie? Przecież wampiry żywią się ludzką krwią! Jak możesz nie być niebezpieczny?! - zdenerwowałam się. Sama nie wiem dlaczego. Prawdopodobnie było to wywołane stresem jaki odczuwałam.
- Ciszej, jeszcze ktoś nas usłyszy - powiedział. - Wiem, że jest to dla ciebie nowe, ale musisz zrozumieć, że nie wszyscy jesteśmy potworami. Ja żywię się zwierzęcą krwią.
- A Damon? - spytałam.
- I tu pojawia się temat o jakim chciałem z tobą porozmawiać. Damon dotychczas żywił się tylko na ludziach. Kilka dni temu zaczął pić krew z torebek ze szpitala. Wczoraj ku mojemu zaskoczeniu spróbował krwi zwierzęcej. Myślę, że poprzez kontakt z człowiekiem, czyli z tobą, coś się w nim zmieniło. Wydaje mi się, że zrozumiał, iż ludzkie życie ma znaczenie.
- Jak to? - nie rozumiałam co Stefan chciał mi przekazać.
- Dotychczas mój brat traktował ludzkie życie jakby było nic nie warte. Nie miał wyrzutów sumienia zabijając innych. Znajomość z tobą go zmienia, Eleno.
- Oczekujesz, że tak po prostu wszystko wróci do normy? Po tym co mi powiedziałeś czuje się z tym wszystkim jeszcze gorzej.
- Posłuchaj. Od lat staram się zmienić mojego brata. Dopiero teraz mam na to szanse, ale tylko jeżeli mi pomożesz.
Westchnęłam głęboko. Spotykanie się z Damonem jest jak narażanie własnego życia na niebezpieczeństwo. Z drugiej strony widzę jak Stefanowi zależy na tym, aby jego brat się zmienił.
- Przekaż mu, żeby czekał na mnie jutro pod szkołą o szesnastej - powiedziałam po dłuższym zastanowieniu.
- Jestem ci ogromnie wdzięczny - odpowiedział.
- Tylko nie oczekuj zbyt wiele. Nie wiem, czy będę w stanę spojrzeć na niego jak wcześniej.
- Tak czy owak naprawdę ci dziękuje. Musze już iść. Do zobaczenia - powiedział po czym skręcił w stronę lasu.
Kierując się dalej w stronę sklepu rozmyślałam o wszystkich zdarzeniach związanych z Damonem.
Przed naszym pierwszym spotkaniem w lesie wydawało mi się, że usłyszałam krzyk. Może w tym momencie zabił jakiegoś niewinnego człowieka? Byłam wtedy o krok od śmierci. Właściwie to dlaczego nie zabił mnie, gdy miał okazje?
W głowie rodziły mi się miliony pytań, a z każdym nowym coraz bardziej bałam się jutrzejszego spotkania.
---------------------
Na górze zostawiam wam zdjęcie Stefana ;)
- Nati
![](https://img.wattpad.com/cover/100664707-288-k942302.jpg)
CZYTASZ
Till The Last Breath // Damon Salvatore (zakończone)
FanfictionElena Gilbert. Zwykła nastolatka z dużego miasta. Ma wielu przyjaciół i beztroskie życie. Jej świat wywraca się do góry nogami, gdy przeprowadza się do małego miasteczka Mystic Falls. (Info) ff nie zawiera scen +18. Zaznaczyłam to na wszelki wypadek...