Weszliśmy do lokalu, oczywiście spóźnieni, bo korki w Nowym Jorku w soboty są ogromne, w dodatku jeśli masz przejechać z jednego końca do drugiego. Restauracji była wypełniona po brzegi. Gdy weszliśmy do lokalu od razu powitał nas kelner, starszy mężczyzna co stał przy recepcji. I który domniemam już nas zna.
- Dobry wieczór państwu. Stolik ten co zawsze, pańscy bliscy już są.
- Dziękujemy Panu - Edward pomógł mi zdjąć mój płaszczyk razem ze swoim nakryciem podał starszemu mężczyźnie. Odeszliśmy trochę od lady by nie robić tłoku.
- Gotowa ?
- Gotowa. - złapał moją dłoń w swoją splatając nasze palce. Musimy pokazywać że jesteśmy małżeństwem, szczęśliwym małżeństwem które chcę jak najlepiej rozwinąć swoją firmę. Nasz stolik znajdował się pod wielkim oknem z widokiem na miasto. Przemierzaliśmy lokal trzymając się za ręce. Czułam na sobie wzrok innych ludzi, ale może to dlatego że znają nas, w dodatku media o nas również piszą. Już widzieliśmy naszych rodziców i trzech mężczyzn o ciemniej karnacji. Jeden wyglądał na około pięćdziesiąt lat, a drugiemu bym dała max czterdzieści, a trzeci był dość młody.
- Dobry wieczór państwu - zaczął Edward - Przepraszamy za spóźnienie, ale razem z żoną stęskniliśmy się za sobą i sami państwo rozumiecie. - gdy to usłyszałam poczułam, że robi mi się gorąco. Co on odwala. Rodzice za równo moi i jak i moi "teściowie" byli w szoku. Mężczyźni się uśmiechnęli szeroko do mnie, a ja czułam jak policzki mnie pieką. Co za wstyd w dodatku przy rodzicach powiedział coś takiego, a przecież wiedzą jak jest pomiędzy nami.
- Rozumiemy, nie ma problemu, nie dziwię się Panu - spojrzał na mnie - Jestem Patricio Dascal, prezes marketingowej firmy "Noches" - wstał z krzesła najstarszy mężczyzna kolo pięćdziesiątki uścisnął dłoń Edwarda.- Edward James Anderson, a to moja żona.
- Angelina Jenifer Anderson. - Moją dłoń przyłożył do ust. Osobiście nie lubię jak jacyś faceci przykładają moją dłoń do swoich ust, ale przywykłam już do tego. Następnie wstał przywitał się z nami drugi mężczyzna o ciemnych włosach i brązowych oczach byli prawie podobni wszyscy do siebie, jednak ten miał długie włosy związane w kucyk, tak jak poprzednik ucałował moją dłoń
- Diego Ramirez, menadżer firmy. - W końcu wstał ostatni.- Juan Pezz, jestem tłumaczem przysięgłym - gdy już się przywitaliśmy, panowie zajęli swoje miejsca, a Edward odsunął mi krzesło żebym usiadła i zaraz zajął miejsce obok mnie.
Spotkanie trwało już dobre półtora godziny. Panowie przedstawili swoją ofertę dla nas, ale nie powiem, że interesowałam się tym czułam się źle i brzuch mnie bolał, więc w połowie byłam obecna i skupiona na tym co mówią.
- Panie Anderson - zwrócił się Diego - Nasza współpraca może tylko zwiększyć przychód waszego hotelu. W Barcelonie jest masę turystów, którzy na pewno chcieli by zatrzymać się w tak eksluzywnym hotelu jak hotel Dream.- Nie podejmiemy na razie decyzji. - zaczął Edward.
- Oczywiście rozumiemy to, ale powinniście państwo przyjechać do Barcelony i ocenić naszą działalność widząc jak pracujemy w jakich warunkach - zaczął Juan i jako jedyny chyba wiedział o co nam chodzi - Podjąć decyzję co do tego.
-Nie ma sensu żebyście jechali i tracili czas.- Moja mama zwróciła się do mnie i do Edwarda -Zarówno my jak i rodzice Edwarda widzieliśmy jak to wygląda, i wszystko jest jak w najlepszym stanie.
- Dobrze powiedziane mamo. WY widzieliście to. A to zdaje się chodzi o naszą działalnością którą, panowie są zainteresowani.- Dopowiedziałam a w oczach mojej matki dostrzegłam złość
- Ja uważam, że Angelina ma rację. - Odezwała się moja teściowa. - To oni są właścicielami i to oni powinni zadecydować czy będą chcieli mieć swoje hotele w Hiszpanii czy nie. Nie powinniśmy w to ingerować - Uśmiechnęłam się do niej co zauważyła. Zawsze lubiłam tą kobietę, pałała od niej pozytywna energia i jako jedyna nie chciała żeby przez wspólny biznes naszych rodzicow nas łączyć w małżeństwo.
- W takim razie zapraszamy do Hiszpanii. Kiedy państwo by mogli odwiedzić jak najszybciej Barcelonę ? - Po następnej godzinie spotkanie dobiegło końca. Ustaliliśmy z Edwardem, że polecimy do Hiszpanii za kilka dni. Rodzice nie byli tym zachwyceni, że przez nasz upór będą musieli zaczekać, ale nie zawracaliśmy sobie tym głowy, jedynie Kristin, mama Edwarda się cieszyła.
CZYTASZ
Biznesowe małżeństwo
Lãng mạn- Było dla Ciebie , w tym chorym układzie coś co będziesz miło wspomniał? - spytałam niebieskookiego blondyna, który stał prze de mną - To, że mogłem .... - nie dokończył ponieważ przerwał mu głos kobiety - Sprawa rozwodowa państwa Anderson, zapr...