Od pocałunku z Edwardem minęły dwa tygodnie, oboje nie wracamy do tego. Uznaliśmy że byliśmy pod wpływem alkoholu i nie należy do tego wracać. Niestety ja o nim tak szybko nie zapomnę. Co prawda nie powiem mu tego, ale spodobał mi się ten pocałunek. I to bardzo. Nie umiem tego wytłumaczyć, dlaczego go pocałowałam acz kol wiek zdziwił mnie ten fakt,że odwzajemnił mój pocałunek. Do tej pory przed snem wspominam jak dotykał swoimi ustami moje.
Dzisiaj na uczelni byłam tylko 3 godziny. Resztę dnia muszę spędzić w biurze, ponieważ Edward kończy po 18, a któreś z nas powinno być. Przeglądałam dokumenty, kiedy zadzwonił mój telefon służbowy.
- Słucham cię Lauren - Lauren to moja 31- letnia sekretarka, mimo różnicy wieku świetnie się dogadujemy, Lauren jest bardzo pogodną dziewczyną i ma dobre poczucie humoru.
- Pani Anderson, Pani Cornel, przyszła - wzdrygnęłam się kiedy usłyszałam to nazwisko. A ona czego tu chce?
- Niech wejdzie. - I tak już nie ma odwrotu, doskonale wie że jestem. Połączenie zostało przerwane, a do mojego gabinetu weszła moja matka. Ubrana w czerwoną sukienkę z długim rękawem do kolan do tego czarne długie kozaki , biżuteria oraz włosy spięte w kok sprawiały naprawdę wrażenie ostrej bizneswoman, którą zreszta była i to nie tylko jako pani bizneswoman. - Cześć. - powiedziałam.
- Hej.
- Po co przyszłaś?
- Zobaczyć się z tobą, zapytać się co u ciebie?
- Czemu niby ciebie miało to interesować? - Siadła na przeciwko mnie na skórzanym fotelu.
- Jesteś moją jedyną córką, mam prawo wiedzieć co u ciebie słychać.
- Jakoś nigdy ciebie to nie interesowało.
- Nie gadaj głupot.
- Jasne.- mruknęłam do siebie - A więc jak chcesz wiedzieć co u mnie to mówię ci, że dobrze.
- Dobrze, a co u Edwarda?
- Tak samo.
- A na uczelni ?
- Wszystko pozaliczałam, wspomniałam już to tym tacie .... tydzień temu. - dodałam uśmiechając się, wrednie.
- To gratuluje. Powiedz mi brakuje wam pieniędzy?
- Słucham? co to za pytanie?
- Normalne. Pytam się bo wyglądasz jak córka jakiegoś woźnego i sprzątaczki. - wytrzeszczyłam oczy na to co powiedziała.
-O czym ty gadasz?!
- Jak ty możesz ubierać się jako właścicielka nie byle jakiej firmy, córka znanych ludzi w Nowym Yorku jak nie tylko! Wyglądasz jak zwykła pracownica!
- A co ci się nie podoba w moim ubiorze!- miałam na sobie biała koszulkę z długimi rękawami schowaną w ciemne jeansy a do tego czarnego botki.- O co ci chodzi kobieto!
- Twoje pracownice wyglądają lepiej niż ty! Tak to się ubierają co najwyżej księgowe! Zawsze wiedziałam, że nie spełnisz moich oczekiwań jako córka. Mimo, że urodę masz to nic to ci nie da skoro nie umiesz o to zadbać jak należy.
- Wyjdź! - wrzasnęłam - Nie chcę cie słuchać, a już tym bardziej patrzeć na tą twoją wiecznie nie zadowoloną, naciągniętą twarz! Wyjdź z mojego biura! - Już nie wytrzymałam, przylazła tu po to chyba, żeby mnie zdenerwować i jej się udało. Jak jestem zła nie hamuję się i gadam wszystko co mi ślina przyniesie.Chwilę patrzyła na mnie prosto w oczy.
- Wyjdziesz sama, czy mam wezwać ochronę. - Mój głos był chłodny i przysięgam, że jeśli ona nie wyjdzie to będzie nieciekawie.
-Wychodzę, ale do póki mnie nie przeprosisz, masz się nie pokazywać u nas w domu. Rozumiesz?
CZYTASZ
Biznesowe małżeństwo
Romance- Było dla Ciebie , w tym chorym układzie coś co będziesz miło wspomniał? - spytałam niebieskookiego blondyna, który stał prze de mną - To, że mogłem .... - nie dokończył ponieważ przerwał mu głos kobiety - Sprawa rozwodowa państwa Anderson, zapr...