Angelina
Otworzyłam ciężko powieki. Czuję się beznadziejnie, w dodatku mam wrażenie, że stado koni biega mi w głowie. Przetarłam powieki dłonią, żeby wyostrzyć obraz. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem w pokoju Edwarda. A on sam siedzi na fotelu, w spodniach dresowych, nogę ma zarzuconą na drugie kolano i stuka coś w telefonie, znaczy chyba stukał. Bo teraz patrzy na mnie.
- Co ja tu robię?
- Spałaś?
- Ale jak przecież ... ja .. ty byłeś ...
- Najpierw to weź tabletki masz na półce obok. Czeka nas rozmowa.. i to poważna. - nachyliłam się po leki które były na stoliczku obok i sok. Po zażyciu leku, spojrzałam na swój ubiór.. miałam na sobie jego koszulkę i tylko rajstopy...
- Edward.. dlaczego mam na sobie twoją koszulkę? - spytałam spanikowana. Kurwa mać przecież ja pod spodem nie mam stanika! Do sukienki też nie nakładałam...
- Uznałem, że wygodniej by ci było w mojej koszulce i dlatego..
- Przebrałeś mnie!? Ty zboczeńcu! Nie miałam stanika!! - czuję jak policzki mnie palą, matko co za wstyd ... widział moje piersi...
- No nie wiem, kto był wczoraj bardziej zboczony.. - zaśmiał się - A, czego panikujesz? Jesteśmy małżeństwem nie musisz się wstydzić własnego męża.
- Jak mogłeś ... najpierw uprawiasz seks z tą swoją Kate, a potem tak bezczelnie mnie rozbierzesz?
- Widać, alkohol dalej nie opuścił twojej głowy..
- Nie chce cię słuchać. - wstałam z jego łóżka, chcąc jak najszybciej na niego nie patrzeć. Wyszłam do kuchni, ponieważ mnie suszyło i byłam głodna. Gdy dotarłam do lodówki rzuciło mi się pęknięte szkło na podłodze.
- Edward? - spytałam głośniej tak, żeby usłyszał mnie ze swojego pokoju.
- No co jest?
- Co to za szkło na podłodze? - za framugi drzwi wyjawił się Edward.
- A to.. to trochę mi nerwy puściły.
- Trochę?
- Trzebabyło mnie nie wkurzać. - pokazałam mu język i wróciłam do lodówki. Postanowiłam przyrządzić sobie jajecznicę. Wyjęłam potrzebne składniki i zabrałam się za przygotowanie posiłku.
Z gotowym posiłkiem usiadłam przy wyspie i zaczęłam jeść. Edward natomiast oparł się o blat kuchenny i pisał coś w telefonie
- Czyżby wspomnienia z wczorajszej nocy z? - Dogryzłam, przeniósł swój wzrok na mnie.
- Tak. Jest co wspominać - mrugną do mnie. - Jedz szybciej, bo czeka nas rozmowa i o czternastej mamy być w banku.
- Nie będziesz mi rozkazywał.
- Trzeba założyć nowe konto, i wpłacić trochę pieniędzy.
- Sam to załatw. - skończyłam jeść i zaniosłam, talerz do zmywarki. Gdy już zamknęłam zmywarkę i miałam się odwrócić Edward stanął za mną przyciskając mnie do blatu.
- Musimy porozmawiać. - rzekł.
- Nic nie musimy. - położyłam swoją dłoń na jego torsie żeby go odepchnąć a ten ku mojemu zaskoczeniu położył swoją dłoń na mojej. Spojrzałam na ten gest szybko i potem w jego oczy.
- Ta rozmowa jest nie unikniona. - zanim się odezwałam przerzucił mnie przez swoje ramię i wyszedł kuchni.
Zaczęłam machać nogami, ale wiedziałam że to na nic.
- Edwardzie ! Zostaw mnie. - weszliśmy do jego pokoju, gdzie przyszpilił mnie do łóżka, siadając na mnie okrakiem. Rozszerzyłam oczy na to. Jednak podobało mi się to.
- To teraz skoro mam tą pewność, że mi nie uciekniesz to zaczynajmy.
- Nie mam zamiaru słuchać tego jak było u Kate.
- Teraz ja mówię. A więc po pierwsze, bo widzę twój problemy chcę wyjaśnić, sytuację z Kate. To prawda byłem u niej, ale nie jest to żadną tajemnicą miałem ci to powiedzieć i bym to zrobił, ale spałaś. Poszedłem do niej bo musiałem jej coś wyjaśnić. Porozmawialiśmy, i to wszystko.
- Po jej wypowiedzi wywnioskowałam, że się dobrze bawicie.
- Jakiej wypowiedzi? - zdziwił się
- Matole, dzwoniłam do ciebie, ale ty nie odbierałeś. Za trzecim razem Kate odebrała telefon. Ciekawe gdzie byłeś.
- Jak to odebrała telefon?
- Normalnie, nawet nie zauważyłeś
- Za to zauważyłem, że wczoraj bardzo dobrze się bawiłaś z Jessiem. Ostatni raz, zrobiłaś taki cyrk rozumiesz. -
- Jaki cyrk? Nie można z przyjacielem wyjść się zabawić. - warknęłam zła - Zresztą nic ci do tego. Ty wyszedłeś i ja ci jakoś awantury nie zrobiłam, ty mi tez nie będziesz rozkazywać. I wstań ze mnie!
- Do póki jesteś moją żoną i nosisz moje nazwisko, nie będziesz widziała się z tym człowiekiem! - a we mnie zagotowało
- Będę robiła co mi się podoba nic ci do tego! Nie jestem twoją pracownicą tylko żoną! Lepiej leć zaspokój swoje ścierwo.
- Zazdrosna? - spytał z durnym uśmiechem.
- O kogo? O Ciebie? - pokiwał głową - Chyba oszalałeś. Edwardzie, zejdź ze mnie. - próbowałam się wyślizgnąć z pod jego ciała. W końcu odpuścił.
- Za godzinę musimy wyjechać.
- Super. - wyszłam z pokoju, ale usłyszałam jak jeszcze powiedział " chyba wpadłem". Wpadł ale w co? Gdy weszłam do łazienki, myjąc zęby zauważyłam, że mam cholernie czerwone policzki. Od czego to?
Tydzień później.
Dzisiaj, jest czternasty Grudnia. Dzień w którym idziemy na bankiet. Mam pewne wątpliwości co do tej imprezy. Z Edwardem, niby jest normalnie przynajmniej ta kretynka do niego nie pisze. Właśnie siedzę u siebie w pokoju, i jestem malowana przez moją makijażystkę, a potem będę się czesać, znaczy moja fryzjerka mnie uczesze. Postanowiłam, że dziewczyny mnie przygotują ja tylko wybrałam sukienkę i buty. Nie mam czasu nawet na spotkanie z przyjaciółką. Nawet z Edwardem mało się widzimy. Dzisiaj chciałam się trochę zrelaksować, dlatego wzięłam dziewczyny. Mam tylko nadzieję, że ten bankiet nie okaże się katastrofą.
Po 18 byłam już wymalowana i uczesana. Podobała mi się stylizacja, delikatny makijaż, włosy splecione w warkocz jednak nie był to zwyczajny prosty warkocz. No i sukienka. Sukienka w której się zakochałam gdy zauważyłam ją w sklepie, nawet się nie zastanawiałam tylko od razu ją kupiłam, i w końcu mam okazję ją założyć. [zdęcie sukienki w mediach] Gotowa do wyjścia pomalowałam jeszcze usta brzoskwiniowa pomadką i gdy już skończyłam wyszłam do salonu. Oczywiście Edward był już dawno gotowy, a jego postawa czyli leżenie plackiem na kanapie i z zakrytą przez dłoń twarzą mówiła o tym, że już stracił cierpliwość. W dodatku gadał coś do siebie... psychol. Odchrząknęłam głośno, od razu wstał na nogi.
- No nareszcie, myślałem już.... - zamilkł przyglądając mi się. Jego usta lekko się otworzyły, a ja przybiłam sobie piątkę w myślach.
- Jestem gotowa. Możemy iść?
- Tak.. pięknie wyglądasz - powiedział.. czy on się jąka.
- Dziękuje. - spojrzałam na niego miał na sobie garnitur i krawat odcieniem pasującym do moich paznokci. Kurde Edward niestety jest przystojny. Trzeba to przyznać i pewnie dzisiaj inne szmaty będą się do niego przymilać. - Ty również.-
- Ty pięknie po prostu. Jak cała ty zresztą. - na te słowa spojrzałam na niego a on sam wyglądał na zdziwionego na to co powiedział. Czułam ja policzki zaczynają mnie piec, nie chcąc dać po sobie tego poznać, ruszyłam do przedpokoju po mój płaszcz. Edward pomógł mi go założyć, potem się sam ubrał i wyszliśmy z domu.
CZYTASZ
Biznesowe małżeństwo
Romance- Było dla Ciebie , w tym chorym układzie coś co będziesz miło wspomniał? - spytałam niebieskookiego blondyna, który stał prze de mną - To, że mogłem .... - nie dokończył ponieważ przerwał mu głos kobiety - Sprawa rozwodowa państwa Anderson, zapr...