- Edwardzie, o czym twoja babcia chciała z nami rozmawiać? - po zabawach wodnych osuszamy się na Słońcu, leżąc na ręcznikach.- Nie wiem do końca o co jej mogło chodzić, ale domyślam się tylko o czym chciała rozmawiać.
- O czym?
- O nas. O tym jak się nam układa w małżeństwie i takie tam.
- No ale, zachowujemy się jak poprawne małżeństwo, przy najmniej przy niej i Louisie.
- Tak, ale ona ma nosa do różnych spraw. Wiesz mi to twarda kobieta, która umie wyczuć spisek.
- Dlatego mnie przeraża.
- Mnie nie.
- No szkoda żeby cię przerażała, skoro ciebie ubóstwia. Doprawdy Edwardzie. - uniosłam się na łokciach, by móc spojrzeć na jego. - Właściwie dlaczego to akurat ciebie wybrała na ukochanego wnusia?
- No bo idealnie pasuje na to stanowisko. - pokazał mi język - A tak poważnie to sam nie wiem, ale nie przeszkadza mi to.
- Mhm.
- Myślę, że tak za godzinę będziemy się zbierać.
- Nieee - zaprotestowałam - Proszę nie. Tak dobrze mi tutaj, nie chcę stąd nigdzie jechać.
- To kiedy chcesz wracać?
- Jak już Słońce już zajdzie. - zawsze lubiłam patrzeć jak Słońce zachodzi, znaczy ogólnie nigdy nie widziałam tego na żywo tylko na filmach bądź na zdjęciach. - Proszę - spojrzałam na niego z miną zbitego psa, w zamian dostałam głośne westchnięcie.
- Dobrze, skoro tak chcesz, nie ma problemu. - założył ręce pod głowę i zamknął oczy. Przez następne godziny nie odzywaliśmy się do siebie, nie wiem czy Edward nie spał, bo leżał nieruchomo a na oczach miał swoje okulary przeciwsłoneczne. Gdy tak na niego patrzę zastanawiam się czy moglibyśmy się w sobie zakochać. Jeśli mam być szczera Edward bardzo mi się podoba. Zwłaszcza przez ostatnie tygodnie zaczęłam to widzieć, a ostatnio doszłam do wniosku czego nigdy wyznam przed nikim, że mnie on pociąga. Po za wyglądem również podoba mi się jego charakter i sposób bycia. Przez myśl mi nawet przeszła myśl, że moglibyśmy spróbować być w związku, ale przypomniałam sobie że tak naprawdę za kilka miesięcy weźmiemy rozwód i tyle. W dodatku nie uważam, iż Edward mógłby być mną zainteresowany. Ehh za dużo o nim myślę, ale co ja poradzę jak co raz on mi wchodzi do głowy ..?
~~~~~~~~
Poczułam jak ktoś mnie szturcha w ramię.
-Hymm ? Edward ? Co jest ? - spytałam, dopiero teraz zorientowałam się, że zrobiłam sobie krótką drzemkę.
- Zasnęliśmy.
- Zauważyłam.
- Chciałaś zobaczyć zachód słońca. No więc spójrz tam. - wskazał ręką w kierunku morza. Spojrzałam za jego ręką i moglam zobaczyć jak słońce zmierza ku zachodowi. Kurde! Czy aż tyle moglam spać? Wstałam szybko z ręcznika i podeszłam do brzegu morza. Przy okazji zauważyłam, że nie ma już nikogo na plaży. Nikogo prócz nas.
- Pięknie. - powiedziałam rozmarzonym głosem, cały czas przyglądając się zachodzącemu słońcu.
- No pięknie, ale są też piękniejsze rzeczy. - usłyszałam obok. Odruchowo oparłam głowę o prawe ramię blondyna.
- Zawsze chciałam zobaczyć takie zjawisko na żywo.
- To nie widziałaś? - zdziwił się. Pokręciłam głową przecząco
- Tylko na zdjęciach. Ewentualnie na filmach.
- To teraz widzisz na żywo. - objął mnie ramieniem.
Staliśmy w ciszy nad brzegiem morza, fale co raz moczyły nasze stopy a my staliśmy i patrzyliśmy jak słońce coraz bardziej się chowa. Zawsze chciałam, marzyłam by znaleść się w takiej sytuacji z mężczyzną, z którym bym chciała dzielić życie, i chociaż Edward jest moim mężem z innego powodu niż miłość, naprawdę się cieszę że on tu jest ze mną.
- Zaraz kompletnie się ściemni. - powiedział. Odwróciłam się do niego przodem. Patrzyliśmy sobie w oczy, jego niebieskie tęczówki są tak piękne, że można się w ich zatracić. Naszła mnie ochota by go pocałować. Edward patrzył na mnie i nie moglam zrozumieć co jego wzrok mówi, a był tajemniczy.
- Dziękuje ci. - powiedziałam zamykając oczy i przybliżając swoją twarz do jego.
- Za co? - teraz nasze czoła się stykały, a ja naprawdę się powstrzymywałam, żeby go nie pocałować.
- Za to, że mnie obudziłeś i spełniłeś moje jedno z marzeń.
- TO było twoje marzenie? A masz ich więcej?
- Marzeń?
- Tak.
- Mam jeszcze wiele. - jedno mam na pewno, chcę cię pocałować.
- Powiedz mi.
- Może kiedyś. - już miałam go pocałować, kiedy większa fala uderzyła o brzeg tak mocno ochlapując nasze ciała aż po pas. Odskoczyliśmy od siebie, jak poparzeni. Pieprzona fala! Teraz to żałowałam do cholery, że ty stanęliśmy, a z drugiej strony może to i lepiej?
- Słońce już zaszło. My też się już Angel, zbierajmy. - blondyn odszedł w stronę naszych rzeczy, w ja spojrzałam na horyzont, faktycznie już został ostatni element słońca a na niebie świeciły już gwiazdy. Ostatni raz spojrzałam przed siebie i wróciłam do Edwarda który już trzymał nasze rzeczy. Zabrałam od niego moją torbę i ruszyliśmy do samochodu.
CZYTASZ
Biznesowe małżeństwo
Romance- Było dla Ciebie , w tym chorym układzie coś co będziesz miło wspomniał? - spytałam niebieskookiego blondyna, który stał prze de mną - To, że mogłem .... - nie dokończył ponieważ przerwał mu głos kobiety - Sprawa rozwodowa państwa Anderson, zapr...